W tym roku adwokaci i aplikanci Szczecińskiej Izby Adwokackiej wzięli udział w kolejnej edycji Szlachetnej Paczki. Choć wielu z nas brało udział w tej akcji „prywatnie”, to było to pierwsze nasze wspólne przedsięwzięcie. Sama – jeśli chodzi o organizowanie Paczki – byłam debiutantką.
Ponieważ mam wrażenie, że Paczka udała nam się świetnie, warto pochwalić się i – na prośbę redakcji – podać kilka faktów, które być może zachęcą innych do zaangażowania w kolejną edycję tej ogólnopolskiej akcji.
Szlachetną Paczkę, organizowaną przez Stowarzyszenie Wiosna, uważam za wspaniałą inicjatywę. Dlatego zachęcona pozytywnym odzewem na moją propozycję – 16 listopada 2019 r. o godz. 8:00 zasiadłam do wybierania potrzebującej rodziny, dla której mieliśmy przygotować Paczkę.
I tu pojawił się pierwszy problem! Którą rodzinę wybrać, skoro w bazie jest ich kilka tysięcy i na moje oko wszystkie potrzebowały pilnej pomocy?
W pierwszej kolejności wybrałam miasto, w którym – według danych Szlachetnej Paczki – najtrudniej znaleźć darczyńców w naszym województwie, czyli Wałcz.
Sama mając małe dzieci, mam instynktowną chęć ratowania wszystkich dzieci przed wszelkimi niebezpieczeństwami – od nadmiaru słodyczy po skutki biedy. Ale miałam też inną myśl… Myśl, aby wybrać kogoś starszego, samotnego i schorowanego.
Pomyślałam sobie bowiem, że starość nie ma różowych policzków i nie śmieje się rozkosznie, na starego łatwiej machnąć ręką, przeznaczyć na zmarnowanie… Przyszło mi więc do głowy, aby wybrać kogoś takiego, komu być może trudniej będzie znaleźć darczyńcę. Okazało się jednak – co w sumie można było przewidzieć – że samotna starsza osoba będzie miała jednak mniejsze potrzeby niż czteroosobowa rodzina, w tym dwójka małych dzieci. A ponieważ reprezentowałam dużą grupę, wybrałam rodzinę o potrzebach, które oceniłam jako największe (na liście potrzebnych rzeczy było ponad 50 pozycji, w tym oprócz żywności, chemii i tekstyliów, lodówka, odkurzacz, biurko i węgiel).
„Nasza” rodzina to samotna kobieta, Pani Grażyna, z trójką dzieci – dwie dziewczynki (19 i 10 lat) oraz 4-letni chłopiec – która najpierw musiała odejść od męża z powodu jego uzależnienia od alkoholu i stosowania wobec niej przemocy, a potem wskutek wypadku straciła zdrowie i pracę; czeka na operację.
Na potrzebne rzeczy nie chciałam zbierać pieniędzy, bo uważam,
że w naszych czasach (i w naszym środowisku) jest bardzo łatwo dać pieniądze i… zapomnieć. Dużo cenniejszym darem jest poświęcenie czasu i naszego skupienia na znalezienie odpowiedniego prezentu.
Biorąc na siebie zadanie kupienia konkretnej rzeczy dla konkretnej osoby, przebieramy, kombinujemy, zastanawiamy się („czy ładne? czy praktyczne? a rozmiar odpowiedni? a może jednak większe?”), a potem czekamy w napięciu, czy się spodoba, czy dobrze trafiliśmy. To właśnie czyni naszą Paczkę prawdziwym prezentem – prezentem, który wybieraliśmy tak samo, jak wybieramy prezenty dla naszych najbliższych.
Okazało się, że jesteśmy naprawdę zaangażowanymi, a w dodatku bardzo zdyscyplinowanymi darczyńcami. Rzeczy z listy „rozeszły się jak świeże bułeczki” pomiędzy poszczególne osoby i kancelarie, a potem w wyznaczonym terminie (termin – wiadomo – rzecz święta!) zmaterializowały się w siedzibie ORA. Problematyczne było zorganizowanie węgla – nie wyobrażałam sobie, że kupi go jedna osoba, bo to koszt rzędu 2.000 zł., dlatego akurat na węgiel zostały zebrane pieniądze, dzięki czemu dotarł on do rodziny wcześniej niż wszystko inne, bezpośrednio ze składu węgla w Wałczu.
Pakowanie kartonów i opisanie ich zajęło mi trzy godziny – tyle było tego dobra!
Udało nam się zrealizować wszystkie potrzeby rodziny! Całą listę! Udało się to dzięki wysiłkowi nas wszystkich!
Wszystko zostało zawiezione do magazynu w Wałczu i w sobotę 7 grudnia trafiło do „naszej” rodziny, zawiezione tam przez oddział Ochotniczej Straży Pożarnej.
Miałam przyjemność – w imieniu wszystkich zaangażowanych w skompletowanie Paczki – przyjąć telefoniczne podziękowania od Pani Grażyny. Całą rozmowę płakała ze wzruszenia i nie mogła wręcz mówić. Rozweseliła się nieco dopiero, gdy zapytałam, czy płacze, bo coś się jej nie podoba, i dodałam, że niestety reklamacji nie uwzględniamy. Skorzystałam z okazji, że się trochę uspokoiła, i złożyłam jej rodzinie najlepsze życzenia świąteczne i w ogóle życzenia wszystkiego najlepszego. Od nas wszystkich!
Dodatkowym bonusem dla dzieciaków była przejażdżka wozem strażackim! Prawdziwy Weekend Cudów!
Chyba wszyscy uczestnicy naszej Paczki przyznają, że jej zorganizowanie daje nie tylko ogromną satysfakcję, bo się „odwaliło kawał dobrej roboty”, ale wręcz taką… prawdziwą radość. Osobiście, oglądając zdjęcia z otwarcia Paczki przez rodzinę i słysząc wzruszenie obdarowanych, byłam po prostu szczęśliwa. Dla tego uczucia naprawdę warto się nagimnastykować!
Dziękuję wszystkim uczestnikom – Wasza hojność, entuzjazm i osobiste zaangażowanie w skompletowanie tej fury prezentów świadczą ewidentnie o tym, że jesteście PRAWDZIWYMI LUDŹMI!!!
#adwokackaszlachetnapaczka w liczbach:
• 4-osobowa rodzina w potrzebie,
• ponad 50 rzeczy na liście potrzeb, w tym lodówka, odkurzacz, biurko, środki czystości, odzież, pościel i ręczniki, żywność oraz 2,5 tony węgla,
• około 50 zaangażowanych darczyńców,
• około 6.000 zł koszt nabytych produktów,
• 23 kartony z prezentami
• 144 km do Wałcza i drugie tyle z powrotem.