Chwaleni za głębię myśli prawniczej Rzymianie byli mistrzami machinacji mających na celu obchodzenie prawa. Jedną z ich ulubionych sztuczek służących oszukiwaniu wierzycieli spadku było umieszczanie w testamentach zapisów, przy pomocy których aktywa wyprowadzano z masy spadkowej i powierzano osobie zaufanej.
Ponieważ w drodze zapisów nie dało się przenieść obciążeń spadkowych, dziedzic pozostawał z długami. Najczęściej do dziedziczenia powoływano wyzwolonego w testamencie niewolnika (ze względu na szacunek okazywany wolności, nie miał on możliwości odrzucenia spadku), którego jednocześnie obarczano powinnością wydania „dalej” całości dóbr. Wierzyciele zmarłego, liczący na to, że ich roszczenia zostaną zaspokojone z masy spadkowej, zostawali z niczym. Wyzwoleniec był im wprawdzie sporo winien, ale realnie nie posiadał niczego poza długami, przez co szansa na ściągnięcie należności równała się zeru. Majątkiem wyprowadzonym ze spadku cieszył się zaś już wtedy ktoś inny.
Ponieważ sztuczki tego rodzaju godziły w pewność obrotu prawnego oraz zaufanie społeczeństwa do wymiaru sprawiedliwości, w roku 40 p.n.e. z inicjatywy trybuna ludowego Publiusza Falcydiusza uchwalono prawo, które przeszło do historii jako „ustawa falcydyjska” (lex Falcidia). Odtąd jedna czwarta „czystego” (to znaczy nie obciążonego w żaden sposób) spadku musiała pozostać przy dziedzicu jako zabezpieczenie roszczeń wierzycieli spadkowych. Części tej nadano miano „kwarty falcydyjskiej” (quarta falcidia). Maksymalnie trzy czwarte można zaś było wydać dalej w formie zapisów. Jeżeli zapisy obejmowały więcej, ipso iure następowała ich reedukacja do ustalonej w ustawie proporcji.

W Bayerische Staatsbibliothek w Monachium przechowywany jest rękopis justyniańskich Digestów, na którym wyobrażono ciekawą scenę. Zasiadający na tronie sędzia dokonuje podziału spadku pomiędzy dwie grupy: dziedziców (po lewej stronie) oraz zapisobiorców (po stronie prawej). Symbolika, do której odwołał się artysta, zachwyca. Oto spadek wyobrażono w postaci bochenka chleba, z którego wycięto czwartą część i przekazano dziedzicom. Resztę otrzymują zapisobiorcy. Zabieg nie jest przypadkowy. Symbolika chleba była (i wciąż jest) ściśle związana z figurą Chrystusa ustanawiającego Eucharystię podczas ostatniej wieczerzy. „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy” rzekł Jezus do swych uczniów, kiedy łamał i rozdawał chleb w święto Paschy. Słowa te do dziś rozbrzmiewają podczas mszy odprawianych we wszystkich zakątkach świata. Czytelnik średniowiecznego rękopisu Digestów przechowywanego w Monachium doskonale rozumiał siłę tego symbolu i błyskawicznie przyswajał sobie istotę regulacji prawnej, do której ten symbol się odnosił.
Kwarta falcydyjska miała się świetnie na przestrzeni wielu wieków. Aplikowano ją powszechnie w średniowieczu oraz w epoce nowożytnej. Rozpisywali się o niej glosatorzy, komentatorzy, a późniejsi przedstawiciele usus modernus pandectarum poświęcali jej opasłe monografie. To zaskakujące, że w nowożytnych i nowoczesnych kodyfikacjach prawa prywatnego instytucja ta została całkowicie zignorowana. Próżno szukać jej naturalnie także w polskim kodeksie cywilnym. Jest jednak jeden wyjątek. Otóż, w latach 50. XX wieku rozwiązania w pewnym zakresie korespondujące z konstrukcją rzymską wprowadzono w Czeskiej Republice Socjalistycznej. Tryumfalny powrót kwarty falcydyjskiej nastąpił tam natomiast w roku 2012. W kodeksie cywilnym Republiki Czeskiej można odnaleźć następujący przepis: „Każdemu dziedzicowi musi pozostać przynajmniej jedna czwarta spadku nieobciążona zapisami. Jeżeli testator obciąży dziedzica w stopniu większym, dziedzic ma prawo do proporcjonalnej redukcji zapisów” (§ 1598 KCRepCz). W uzasadnieniach i komentarzach odnoszących się do tego paragrafu wprost pisze się o kwarcie falcydyjskiej, a niekiedy nawet pojawia się łacińska fraza quarta Falcidia.
Ponieważ prawa rzymskiego nikt już właściwie nie zna (za co odpowiedzialność ponoszą w sporej mierze jego wykładowcy), wydaje się, że to ikonografia chrześcijańska mogłaby stać się inspiracją dla polskiego ustawodawcy. Cóż bowiem w obecnych czasach mogłoby skuteczniej skłonić go do nowelizacji rodzimego kodeksu cywilnego pod kątem wprowadzenia kwarty falcydyjskiej? Niestety, na przeszkodzie stoi fakt, że racjonalnie myślący i nieoglądający się na symbole Czesi zrobili to pierwsi. To nas stawia w ekstremalnie trudnym położeniu. Kopiować po narodzie, który ma śmieszny język, mnóstwo zdrowego rozsądku i cudowne zabytki? Nie, doprawdy. Są granice. •