Prawo rzymskie od wieków stanowi źródło inspiracji dla niezliczonych pokoleń jurystów. Jego wartość
dla dogmatyki współczesnego prawa cywilnego pozostaje bezdyskusyjna. Rzadziej eksponowany jest fakt, że myśl prawnicza starożytnych oddała wielkie usługi również prawu międzynarodowemu.

Nie tylko prawo prywatne
Tymczasem od XVI wieku ius Romanum dostarczało argumentów pozwalających nie tylko na rozwiązywanie sporów pomiędzy jednostkami. Regulacje Rzymian aplikowano również w relacjach międzynarodowych.
Naturalnie, w pierwszej kolejności zwracano uwagę na konstrukcje związane z prowadzeniem wojen, zawieraniem pokojów, statusem jeńców itd. To w pismach antycznych jurystów po raz pierwszy w kategoryczny sposób sformułowano zasadę bezwzględnej nietykalności ambasadorów. Na tym jednak nie koniec. Per analogiam aplikowano w polityce międzynarodowej również rozwiązania takie jak zawieranie umów, negocjacje, ustalanie reparacji wojennych, szacowanie odpowiedzialności za szkody itp. Wiele z nich zebrał i opisał w roku 1927 prof. Hersch Lauterpacht w monografii Private Law Sources and Analogies of International Law.
Wojna i pokój
Zacznijmy jednak od spraw, które dla społeczności międzynarodowej od schyłku średniowiecza miały znaczenie największe. Rozprzestrzenienie się reformacji oraz osłabienie na płaszczyźnie globalnej pozycji cesarstwa i papiestwa doprowadziły do redefinicji pojęcia suwerenności. Kościół przestał być gwarantem pokoju, a cesarstwo formą ponadnarodowego imperium. Procesy te doprowadziły do powstania szeregu państw narodowych. W nowych realiach należało szybko znaleźć jakiś zamiennik dla prawa kanonicznego. Z pomocą przyszło prawo rzymskie.
Nowożytną formułę suwerenności sprytnie skojarzono z antycznym pojęciem maiestas populi Romani (majestat ludu rzymskiego). Francuski prawnik i dyplomata, Jean Bodin, za naruszenie tego majestatu uznał wszelkie działania, które przyczyniały się do obniżenia autorytetu państwa jako bytu samodzielnego i niepodległego (np. naruszenie jego granic, naruszenie nietykalności posłów, niedotrzymanie umowy, wrogie knowania, zaatakowanie sojusznika).
Od Rzymian przejęto przeświadczenie, że rozpoczęcie wojny winno zostać poprzedzone jej wypowiedzeniem. Identycznie rzecz się miała z zawarciem pokoju. W oparciu o konstrukcje starożytne zbudowano również nowożytne definicje sojuszu, zawieszenia broni oraz kapitulacji (warunkowej i bezwarunkowej). W XVI i XVII wieku wspaniale rozwinięto rzymską naukę na temat tego, które wojny uznać należy za „sprawiedliwe”, a także stworzono zręby doktryny mówiącej o tym, że konflikt zbrojny winien być ostatecznym środkiem rozwiązywania sporów między zwaśnionymi państwami.

Nietykalność ambasadorów
Nietykalność posłów w świecie starożytnym opierała się na powszechnie szanowanym zwyczaju. Grecy aplikowali w tej materii podwójne standardy. Przedstawicieli innych miast-państw greckich otaczali czcią. Barbarzyńcom jednak odmawiali jakichkolwiek przywilejów dyplomatycznych. Rzymianie jako pierwsi uznali, że wysłannicy wszelkich obcych ludów zasługują na ochronę. Jurysta Pomponiusz podkreślał: „jeżeli ktoś uderzyłby posła obcego ludu, uważa się, że występuje przeciw prawu narodów, ponieważ posłowie uważani są za świętych”.
Okazja do skonfrontowania teorii z praktyką pojawiła się w Anglii w roku 1584. Królewskie służby specjalne odkryły wówczas istnienie rozgałęzionego spisku wymierzonego przeciw Elżbiecie I. Jednym z najaktywniejszych uczestników sprzysiężenia był ambasador hiszpański Bernardino de Mendoza, który podżegał do morderstwa królowej. Represje dotknęły szeroką rzeszę angielskich obywateli. Hiszpański wysłannik zachował jednak życie. Wydalono go z kraju jako persona non grata. Postawa królowej przysporzyła jej wiele sympatii w Europie, a zachowanie monarchini wobec zdradzieckiego Hiszpana stało się wzorem do naśladowania. Duszą całej operacji był Alberico Gentili – włoski uchodźca i profesor prawa rzymskiego na uniwersytecie w Oksfordzie.
Podsumowanie
Wpływ prawa rzymskiego na procesy, które doprowadziły do wykształcenia się nowożytnego prawa międzynarodowego, był olbrzymi. Uczeni, których obecnie uważa się za „ojców prawa międzynarodowego” myśleli kategoriami rzymskimi oraz posługiwali się antyczną siatką pojęć. Duch prawa rzymskiego, którego mottem jest doskonale znana zasada ius est ars boni et aequi przetrwał nie tylko we współczesnych kodeksach cywilnych. To fascynujący temat do badań. Szkoda, że tak mało uwagi poświęca się mu na zajęciach zarówno z prawa rzymskiego, jak i z prawa międzynarodowego publicznego i prywatnego. •