Jak dowiaduje się autor, co oczywiście niezmiernie łechcze jego ego, Redakcja In Gremio otrzymuje coraz liczniejsze (pisemne i ustne) prośby Czytelników o poświęcenie większej uwagi sprawom rozwodowym, które – chyba słusznie – zdają się być szczególnie bogate w sytuacje anegdotyczne o zabarwieniu humorystycznym, jeżeli nie groteskowym. To niestety fakt powszechnie znany, że rozwody bywają bardziej ucieszne niż niejeden związek małżeński, czego bezapelacyjnie dowodzi następująca próbka:
Od pewnego czasu praktyką niektórych sędziów rozwodowych jest pytanie stron o to, czy są w stanie cokolwiek dobrego powiedzieć o drugim małżonku. Na tak zadane pytanie pewien pozwany odrzekł „Tak, jako archeolog z wykształcenia, dostrzegam w żonie… reminiscencje dawnej świetności.”, czym doprowadził ją do furii. W odwecie wykrzyczała mu „Być może! A Ty zboczeńcu jeden znów spotykasz się z kolejną blondynką o wyglądzie zdetronizowanej królowej przedmieścia! Wstydziłbyś się kacapie stary!”.
* * *
Bywają związki małżeńskie, w których różnica wieku między małżonkami stanowi przedmiot powszechnego zainteresowania. Zrazu jest to zdziwienie, zrazu zazdrość, a niekiedy zwykła wścibskość (nie mylić z ciekawością świata). Zawsze jednak w tle wybrzmiewa pytanie zasadnicze „dlaczego?”. W obliczu takiego pytania stanęła powódka, ponad pół wieku młodsza od jeszcze-małżonka, gdy tutejszy sąd rozwodowy dopytywał o okoliczności wzajemnego „zakochania się” onegdajszych nupturientów. Na pytanie, co ją urzekło w ówczesnym przed-małżonku, odrzekła beztrosko „Wysoki Sądzie, to oczywiste! <<Istnieją ekonomiczne bodźce seksualne>>”.
* * *
Pozwana małżonka w czasie wysłuchania przed sądem rozwodowym stwierdza, że jej mąż to „gołodupiec i starodupiec”. Zdziwiła tym wszystkich zebranych na sali. Kim jest gołodupiec rzecz powszechnie znana, lecz „starodupiec” budzi zaciekawienie. Niezwłocznie została dopytana o to przez przewodniczącego i ustalono, że jest to „mężczyzna, który czuje pociąg seksualny do starszych kobiet”.
* * *
Przed sądem rozwodowym w celu złożenia wyjaśnień staje pozwany. Na standardowe pytania o zawód, odpowiada „radiolog”. Przewodniczący, dobrodusznie chcąc rozładować napięcie wywołane treścią wysłuchania powódki, zapytuje: „Niech pan z łaski swojej powie, czy w radiologii stosuje się Radio Maryja?”. Niezbity z tropu pozwany – choć nie było już do śmiechu po tym, jak wyszedł na jaw jego kolejny romans z pielęgniarką – odpowiada: „Tak, ale musi być go jak na lekarstwo, bo bardzo uzależnia!”.
Ku pamięci przyszłych pokoleń szczecińskich prawników zebrał i wstępem opatrzył
Mecenas Jan Maria Togowy
Uwaga! Niezależnie od tego, czy wydarzenia powyżej opisane są bardziej prawdopodobne aniżeli prawdziwe, odzwierciedlają przebieg zdarzeń co dzień widywanych w salach sądowych. Już tylko to uzasadnia ich zapisanie i przechowanie dla przyszłych pokoleń.