Więź występująca między prawem a sprawiedliwością nigdy nie budziła wątpliwości czy to badaczy, czy też filozofów prawa. Sprawiedliwość bowiem jako najwyższa wartość prawa służy jako kryterium oceny innych wartości prawa i systemu politycznego.
Do czasów nowożytnych głównym wyrazicielem sprawiedliwości była myśl prawa naturalnego. Myśl pozytywizmu prawnego w następnych wiekach miała tendencję do wypierania z prawa kategorii sprawiedliwości i zastępowania jej kategorią praworządności. Współczesne tendencje dążą z kolei do równoważenia znaczenia zarówno pozytywizmu prawnego i zasady państwa prawa, jak i myśli prawa naturalnego i sprawiedliwości. Jednak warto zastanowić się, czy prawu faktycznie owa sprawiedliwość jest aż tak potrzebna.
Na wstępie wskazać należy, że łacińska etymologia słowa ius – prawo, wyraźnie łączy się z innym łacińskim określeniem iustitia, oznaczającym sprawiedliwość. Tak ścisły związek wyrażający się w samej tylko literze, miał od zarania dziejów wpływ na postrzeganie prawa przez pryzmat sprawiedliwości. Starożytna myśl prawna posługiwała się ideą sprawiedliwości już w „Kodeksie Hammurabiego” oraz w prawie egipskim z ok. 1570 roku p.n.e., gdzie religia była integralną częścią postrzegania świata. W starożytnym Egipcie termin „Maat” oznaczający prawdę, sprawiedliwość, prawo i porządek, był centralnym pojęciem ideologii egipskiej, czyli takiego świata idei, który gwarantował starożytnym Egipcjanom sens, ład, trwałość i kontekst. W owej idei chodziło natomiast głównie o prawo i sprawiedliwość, które to współistniejąc, umożliwiały współżycie w wielkiej wspólnocie zorganizowanej w formie państwa.
Ulpian (II-III wiek n.e.), wybitny rzymski prawnik, w swoich dziełach wskazywał na istotny związek łączący prawo ze sprawiedliwością. Zawdzięczamy mu klasyczną definicję sprawiedliwości, zgodnie z którą „Sprawiedliwość jest niezmienną i trwałą wolą zagwarantowania każdemu jego prawa”. Już z samej tej definicji wynika, że Ulpian uzależniał wręcz zajmowanie się prawem od znajomości pojęcia sprawiedliwości. Ponadto sformułował nakazy sprawiedliwego prawa, zgodnie z którymi powinno się „uczciwie żyć, drugiego nie krzywdzić, każdemu oddać to, co mu się należy”. Prawników, którzy realizowali powyższą zasadę przy tworzeniu systemu prawnego, określał mianem „kapłanów sprawiedliwości”, zajmujących się „filozofią rzeczywistą, a nie pozorną”. Analizując jego dorobek uznać należy, że prawo wyzute ze sprawiedliwości nie będzie realizowało swoich podstawowych założeń i będzie dalekie od słusznych rozwiązań. Dzięki sprawiedliwości bowiem prawo może wyrażać postawę duchową, zachowywaną dla powszechnej użyteczności i przyznającą każdemu jego godność.
O tym jak ważna jest sprawiedliwość świadczy ponadto fakt, iż Arystoteles poświecił jej osobną księgę (V) w swoim dziele Etyka Nikomachejska. Uznał on ją za najważniejszą cnotę etyczną, która podobnie jak pozostałe trwałe dyspozycje moralne, polega na szukaniu „złotego środka”, czyli balansu pomiędzy dwoma wadami, dzięki czemu staje się „we wspólnocie państwowej […] źródłem szczęśliwości i przyczynia się do utrzymania wszystkiego, co na nią się składa”. Sprawiedliwość odnosi się ponadto nie tylko do własnej osoby, lecz jest również nakierowana ku innym ludziom, dzięki czemu staje się także „cudzym dobrem”.
Prawo musi korzystać ze sprawiedliwości, aby stanowić narzędzie odpowiednie do zachowywania i przywracania równowagi w świecie. Czy to korzystając z zasady proporcjonalności, czy równając do zera – prawo może regulować stosunki społeczne, polityczne czy ekonomiczne. „To bowiem co jest zgodne z prawem jest przeważnie identyczne z tym, co dyktuje dzielność etyczna w ogóle; wszak prawo nakazuje postępować zgodnie ze wszystkimi cnotami, nie pozwala zaś postępować w sposób podyktowany przez którąkolwiek z wad”.
Arystoteles ustanowił ponadto podwaliny koncepcji prawnonaturalnych uznających za nadrzędne normy – normy prawa natury, które wynikają ze wspólnej wszystkim ludziom zdolności do rozróżnienia sprawiedliwości od niesprawiedliwości i dobra od zła.
Za Arystotelesem św. Tomasz z Akwinu uważa, że poprzez pielęgnowanie cnót jesteśmy w stanie czynić dobro i postępować zgodnie z prawem natury. W swoim dziele zatytułowanym „Summa teologiczna. O prawie” skonstruował definicję prawa jako „rozporządzenie (ordinatio) rozumu dla dobra wspólnego nadane i publicznie obwieszczone przez tego, kto ma pieczę nad wspólnotą”. Człowiek poznaje wszelkie prawo przez rozum, który wyznacza w nim wewnętrzną skłonność ku temu, aby czynić dobro i unikać zła. Nakaz ten jest nakazem Boga wpisanym w sumienie ludzkie.
Zgodnie z teorią zaprezentowaną przez św. Tomasza „jeżeli prawodawca zmierza do tego, co istotnie jest prawdziwym dobrem wspólnym, zgodny ze sprawiedliwością Bożą, wówczas prawo czyni ludzi istotnie dobrymi; jeśli natomiast dąży nie do tego, co jest dobre, ale do tego, co jest dla niego korzystne lub przyjemne, niezgodne ze sprawiedliwością Boża, wówczas takie prawo nie czyni ludzi dobrymi istotnie, ale tylko pod pewnym względem, a mianowicie w odniesieniu do panującego reżimu”. Z uwagi na powyższe uznać należy, że prawo stanowione musi być zgodne z Bożą sprawiedliwością, albowiem tylko wtedy kieruje ludzi ku dobru, a co za tym idzie ku życiu wiecznemu. Prawo jest bowiem po to, aby czynić człowieka lepszym i wychowywać go.
Prawo ustanowione przez człowieka może być bowiem zarówno sprawiedliwe jak i niesprawiedliwe. „Jeśli są sprawiedliwe, to z prawa wiecznego, od którego pochodzą, mają moc obowiązywania w sumieniu. (…)” i są one sprawiedliwe ze względu na swój cel, zgodnie z którym zmierzają do dobra wspólnego i nie przekraczają uprawnień prawodawcy. Natomiast za niesprawiedliwe prawo św. Tomasz wskakuje takie prawo, które jest sprzeczne z dobrem ludzi, nierównomiernie rozkłada ciężary, bądź też jest wyrazem przekroczenia uprawnień przez prawodawcę. Za św. Augustynem powtarza on, iż „prawo niesprawiedliwe wcale nie jest prawem”. Zatem podsumowując wskazać należy, że dla św. Tomasza prawo, które nie wypełnia znamion sprawiedliwości, nie obowiązuje człowieka w sumieniu i nie jest dla niego w tym sensie wiążące.
Również bardziej współczesna myśl prawna eksponuje najściślejsze związki prawa ze sprawiedliwością. Encyklopedyści francuscy uznawali prawo za podstawę i pierwszą rację sprawiedliwości w sensie powinności oddawania każdemu tego, co mu się należy. Jeden spośród nich, Bocher d’Argis definiował prawo jako ars boni et aequi uzgodnioną z rozumem (raisori), sprawiedliwością (justice) i słusznością (equity).
Z kolei Gustaw Radbruch, dopiero po doświadczeniach II wojny światowej stał się zwolennikiem prawa natury i sprawiedliwościowej interpretacji prawa. Dostrzegł on bowiem, jak bardzo tragiczne w skutkach było stosowanie przez państwa totalitarne prawa stanowionego, sprzecznego ze sprawiedliwością wyrażoną poprzez racjonalne prawo natury. Wprowadził on pojęcie „ustawowe bezprawie” (niem. gesetzliches Unrech), które oznaczało, iż ustawa sprzeczna ze sprawiedliwością nie jest prawem. Dla Radbrucha celem prawa jest sprawiedliwość, która oznacza, iż nie można kierować się względami osoby, a wszystkich trzeba mierzyć tą samą miarą. Dlatego też uznać należy, że prawu potrzebna jest sprawiedliwość, gdyż bez niego może się ono stać instrumentem do naruszania nawet najbardziej oczywistych wartości. Na przykładzie marksistowskiej teorii państwa i prawa, która wyrosła z nihilizmu prawnego, widać jak niepodważalność prawa stworzyła grunt dla służącego polityce legalizmu. Prawo wyzute ze sprawiedliwości i innych zasad moralnych wywoływało skutki tragicznie złowieszcze, gdyż był to legalizm „ślepych bagnetów”. Dyktatorska władza mogła czynić i czyniła prawem nawet najbardziej niehumanitarne normy, o ile służyły one jej celom.
W moim odczuciu oparcie się w systemie prawnym wyłącznie na kategorii rządów prawa, z pominięciem znaczenia sprawiedliwości jako naczelnej wartości prawa, prowadzi do podporządkowania prawników politykom, a nawet do nihilizmu prawnego. Skrajnie literalne, formalistyczne stosowanie prawa, w oderwaniu od realiów życia społecznego i norm moralności, może prowadzić do ostrych sprzeczności między postulatami praworządności a postulatami sprawiedliwości. Prawo musi wyrażać wartości i być sprawiedliwe, aby przywracać równowagę w świecie i kierować ludzi ku dobru. Zatem przed współczesnymi prawnikami stoi obecnie poważne zadanie uwolnienia myśli prawniczej od daremnego legalizmu, politycznie podporządkowanej praworządności i autokratycznej arbitralności. Powinno się bowiem zbliżać do siebie stanowisko prawa naturalnego i stanowisko prawa pozytywistycznego oraz określić znaczenie sprawiedliwości i państwa prawa na solidnym fundamencie, jakim jest systemowa koncepcja demokratycznego państwa prawa. Tylko bowiem na takim gruncie może ziścić się godna aprobaty myśl Monteskiusza: „Nie wszystko, co jest prawem, jest z tej racji sprawiedliwe; lecz to co sprawiedliwe, powinno stać się prawem”.