Sądownictwo zdewastowane zmianami ustawowymi i personalnymi ostatnich lat stało się niewydolne,
a czas rozpoznawania spraw wydłużył się prawie dwukrotnie w porównaniu z wynikami z 2015 r.
Największym problemem jest biurokracja, niedokończona digitalizacja, przesadny formalizm procedur,
brak biegłych sądowych, wakaty urzędnicze i orzecznicze. Lekarstwem na te problemy ma być,
według najnowszego projektu Ministerstwa Sprawiedliwości, spłaszczenie struktury sądownictwa
oraz wprowadzenie jednolitego statusu sędziego.
Konstytucja RP w art. 78 stanowi, że każda ze stron ma prawo do zaskarżenia orzeczeń i decyzji wydanych w pierwszej instancji. Wyjątki od tej zasady oraz tryb zaskarżania określa ustawa. W myśl art. 176 postępowanie sądowe jest co najmniej dwuinstancyjne, a ustrój i właściwość sądów oraz postępowanie przed sądami określają ustawy.
Zasada została zagwarantowana konstytucyjnie w 1997 r., a przepis wprowadzający art. 236 ust. 2 Konstytucji nakazywał dostosowanie procedury karnej, cywilnej i administracyjnej do standardu w ciągu 5 lat od wejścia w życie Konstytucji. W KPC i KPK odzwierciedleniem są przepisy o postępowaniu odwoławczym. W prawie administracyjnym zasada została zagwarantowana dopiero w 2002 r. w ustawie o ustroju sądów administracyjnych oraz PPSA, a także w art. 15 KPA.
Standard dwuinstancyjności wynika również z gwarancji do odwołania się do sądu wyższej instancji w Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz Międzynarodowym Pakcie Praw Obywatelskich i Politycznych. Karta Praw Podstawowych w art. 47 wprost nie wyraża zasady dwuinstancyjności, jednakże gwarancja ta składa się na prawo do sądu. Prawo do środka odwoławczego jest wyrażone w szeregu aktów prawnych, chociażby Dyrektywie Parlamentu Europejskiego i rady 2013/32/UE z dnia 26 czerwca 2013 r. w sprawie wspólnych procedur udzielania i cofania ochrony międzynarodowej i w tym kontekście warto przeczytać orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie C808/18.
Do 1997 r. w Polsce dwa szczeble sądownictwa powszechnego składały się z sądów rejonowych i sądów wojewódzkich. Sąd Najwyższy, nie będący sądem powszechnym, rozpatrywał skargi kasacyjne/rewizje oraz zwykłe środki odwoławcze. Działały też kolegia do spraw wykroczeń, jednakże zostały zniesione w 2001 r., jako że nie były sądami i ich funkcjonowanie nie było zgodne z nową Konstytucją RP. Wraz ze zmianami ustrojowymi w 1989 r. i wprowadzeniem zasad demokratycznego państwa prawa już w czasie obrad Okrągłego Stołu projektowano zmianę ustroju sądownictwa, niewydolnego przed 1989 r. Rozważany był model z dwoma lub trzema szczeblami sądownictwa.
W modelu dwuinstancyjności odróżniamy model apelacyjny – zapewniający dwa merytoryczne rozpoznania i rozstrzygnięcia sprawy oraz model kasacyjny – zapewniający drugiej instancji funkcje wyłącznie kontrolne, a także model mieszany, łączący w sobie elementy powyższych. Model trzech instancji, przyjęty w czasie obrad Okrągłego Stołu, wywoływał potrzebę stworzenia całkowicie nowego szczebla, pełniącego funkcje wyłącznie odwoławcze. Celem było również odciążenie Sądu Najwyższego od orzekania w przedmiocie zwykłych środków odwoławczych.
W 1990 roku dokonano zmian w ustawie o ustroju sądów powszechnych, a Rozporządzeniem z 13.08.1990 r. Minister Sprawiedliwości powołał pierwszych siedem sądów apelacyjnych, następnie kolejne trzy sądy w Rozporządzeniu MS z 03.09.1990 r. i tak od 01.10.1990 r. zaczęły funkcjonować sądy apelacyjne jako instancja wyłącznie odwoławcza. W dniu 01.01.2005 r. utworzono Sąd Apelacyjny w Szczecinie. Sądy apelacyjne przejęły kompetencje SN do rozpatrywania zwykłych środków odwoławczych, natomiast SN stał się sądem prawa, jego ranga i znaczenie wzrosły, stał się organem kształtującym orzecznictwo w Polsce. Zniesiono zasadę kadencyjności sędziów SN (funkcjonującą w PRL) wraz z wprowadzeniem w 1990 r. zasady nieusuwalności sędziów. Natomiast uzasadnieniem dla utworzenia sądów apelacyjnych był poszerzający się systematycznie zakres kognicji sądów powszechnych, a utworzenie sądów apelacyjnych miało ułatwić obywatelom dostęp do ścieżki odwoławczej od orzeczeń sądów wojewódzkich, poprawić dostęp do sądu. Powtórzyć należy, że system dwuszczeblowy w PRL był niewydolny. Utworzono sporo sądów rejonowych, powstały nowe sądy okręgowe, co było spowodowane rozszerzeniem kognicji sądów, włączeniem do sądownictwa powszechnego spraw gospodarczych wraz z likwidacją Państwowego Arbitrażu Gospodarczego, likwidacją kolegiów do spraw wykroczeń. Ponadto model struktury sądownictwa składający się z trzech szczebli sądownictwa powszechnego nawiązywał do struktur sądownictwa II RP.
Sądy w Unii Europejskiej zorganizowane są w systemie dwu- lub trójszczeblowym, każdy z tych modeli jest dobry, o ile zapewnia efektywność, sprawność, sprawiedliwość, bezstronność sądu. Efektywność jest jednym z głównych czynników determinujących organizację wymiaru sprawiedliwości i można zauważyć, że duże państwa, z dużą liczbą ludności i terytorium stosują model trójstopniowy np. Francja, Niemcy, Hiszpania, ale też o wiele mniejsza Portugalia, Dania, Czechy i Słowenia. Model trójstopniowy jest powszechniejszy. Niewielka Malta i Słowacja mają system dwuinstancyjny. Efektywność systemu jest wzmocniona w przypadku, gdy druga instancja może wydawać orzeczenia reformatoryjne, a nie tylko kasacyjne.
W uchwale z dnia 28 czerwca 2018 r. Sąd Najwyższy orzekł, że w sprawie o wydanie wyroku łącznego sąd odwoławczy może orzec po raz pierwszy karę łączną, gdy w pierwszej instancji został wydany zaskarżony apelacją wyrok łączny, orzekający karę na bazie określonych skazań oraz umarzający postępowanie na podstawie art. 572 k.p.k. w pozostałym zakresie. Nie jest także wykluczone orzeczenie przez sąd odwoławczy kary łącznej w oparciu o skazania, które nie były podstawą orzeczenia kary łącznej przez sąd pierwszej instancji.
Uchwała SN opierała się na argumentacji dotyczącej między innymi efektywności postępowania. Gwarancja dwuinstancyjnego postępowania, wynikająca z art. 176 ust. 1 Konstytucji RP, musi być interpretowana formalnie, a nie materialnie, natomiast sąd odwoławczy jest przede wszystkim sądem merytorycznym. Trybunał Konstytucyjny w swoich orzeczeniach argumentował kilkakrotnie, że o kwalifikacji postępowania, jako toczącego się przed pierwszą lub drugą instancją, nie może rozstrzygać jedynie fakt, że dana kwestia została rozpoznana po raz pierwszy (glosa Dawida Marko „Dopuszczalność orzeczenia przez sąd odwoławczy wyrokiem łącznym kary łącznej po raz pierwszy albo orzeczenia jej w zakresie innym niż orzekł sąd pierwszej instancji” – glosa do uchwały składu 7 sędziów Sądu Najwyższego z dnia 28 czerwca 2018 r. (I KZP 3/18, OSNKW 2018, nr 8, poz. 55, Uniwersytet Gdański).
I tak Trybunał Konstytucyjny argumentował w swoich orzeczeniach, że zasada dwuinstancyjności nie jest zasadą bezwzględną, a wyjątki są uzasadnione wypełnieniem pozostałych standardów, w tym standardów proceduralnych (wyrok TK z dnia 13 lipca 2009 r. w sprawie SK 46/08, wyrok TK z dnia 12 czerwca 2002 r. w sprawie P 13/01, wyrok TK z dnia 13 lipca 2009 r. w sprawie SK 46/08, wyrok TK z dnia 11 marca 2003 r. w sprawie SK 8/02).
Dziś w Sejmie leży projekt ustawy pochodzący z Ministerstwa Sprawiedliwości. Zakłada on, z grubsza, powrót do modelu z PRL- dwóch szczebli sądownictwa powszechnego: ale sądów okręgowych i apelacyjnych, z okrojonymi kompetencjami SN i rozszerzonymi kompetencjami Ministra Sprawiedliwości. Kognicja sądów rejonowych i okręgowych byłaby połączona, zasięg terytorialny niezmienny, sądy apelacyjne pozostałyby sądami odwoławczymi, przejęłyby część kompetencji SN, a rola SN byłaby zdegradowana. Połączenie tych zmian z wprowadzeniem jednolitego statusu sędziego i pozostawienie ministrowi sprawiedliwości kontroli nad wskazywaniem miejsca orzekania sędziego oraz wpływ na powoływanie prezesów sądów i prezesów nowo utworzonych izb powoduje, że zagrożony staje się standard bezstronności sądu. Jednolity status sędziego pozwalałby na „rzucanie” sędziego na dół lub w górę bez możliwości realnej weryfikacji zasadności decyzji prezesa sądu, co spowoduje spadek zaufania do wymiaru sprawiedliwości i dalszy rozwój korupcji instytucjonalnej – spowodowanej decyzjami ministra o przyznaniu funkcji i awansów ludziom lojalnym. Jednolity status sędziego sprawdziłby się w małych państwach, gdzie samorząd sędziowski jest silny, gdy możliwa jest zarówno kontrola wewnętrzna i zewnętrzna decyzji o zakresie i miejscu wykonywania służby przez sędziego. Podwójna kontrola zapewnia transparentność i zaufanie do sądów. W Polsce samorząd sędziowski został już praktycznie zlikwidowany. Zgromadzenie ogólne sędziów wysłuchuje sprawozdania prezesa raz w roku i głosuje w sprawie jego zatwierdzenia, kolegium sądu składa się z prezesów sądów powołanych przez ministra. Projekty ministerstwa przewidują dalszą likwidację samorządu dając jedynie możliwość wysłuchania przez zgromadzenie ogólne sędziów rocznego sprawozdania prezesa sądu.
W aktualnej sytuacji wprowadzenie jednolitego statusu sędziego i poszerzenie kompetencji ministra sprawiedliwości byłoby działaniem szkodliwym, niszczącym standardy sądownictwa demokratycznego państwa prawa. W żaden sposób nie przyczyniłoby się do poprawy efektywności i sprawności w sądach. Ponadto szczeble awansowe w dotychczasowym systemie zakładają, że o awans powinni starać się sędziowie najlepsi, z największym dorobkiem, najlepszymi wynikami pracy. Jednolity status sędziego zakłada takie samo wynagrodzenie dla wszystkich i możliwość wykonywania obowiązków orzeczniczych czy to w instancji odwoławczej, czy to w pierwszej instancji. Byłaby to decyzja prezesa sądu zależnego od ministra sprawiedliwości. Model ten jest przyjmowany z entuzjazmem przez sędziów ambitnych, jednakże niekoniecznie z dorobkiem orzeczniczym świadczącym o podstawach do awansu.
W dotychczasowym modelu ponad 300 sądów rejonowych zapewnia dostęp do sądu, załatwia miliony spraw. Sądy apelacyjne jako sądy wyłącznie odwoławcze gwarantują trafność rozstrzygnięć przez wysoko wyspecjalizowanych sędziów, mają najlepsze wyniki w zakresie sprawności i efektywności postępowania. Sądy okręgowe, z uwagi na braki kadrowe, zakres kognicji, pozostają na straconej pozycji. W 38 milionowym kraju trójszczeblowy system sądownictwa zdaje się być racjonalnym rozwiązaniem, tym bardziej, że problemy ze spadającą od 2015 roku efektywnością są spowodowane czynnikami politycznymi, organizacyjnymi oraz powołanymi we wstępie. Spłaszczenie szczebli nie poprawi efektywności i sprawności postępowania, a pogorszy pozostałe standardy, jeżeli najpierw nie zostanie uporządkowana kwestia zapewnienia kadr, digitalizacji, uproszczenia procedur i ograniczenia biurokracji.