Przeprowadzanie procesu karnego i wydanie wyroku skazującego nie jest najbardziej efektywną reakcją
na przemoc domową. Oskarżeni i osoby pokrzywdzone często wychodzą z sądu jedynie z formalnym
rozstrzygnięciem swojej sprawy, które jednak nie uwzględnia ich faktycznych potrzeb. Nie jest ono
równoznaczne z próbą rzeczywistego wyjaśnienia specyficznej sytuacji osób uwikłanych w konflikt
wywołany np. znęcaniem się nad osobą najbliższą.
Fundacja Court Watch Polska opublikowała w tym roku raport pt. „Wymiar sprawiedliwości wobec przemocy domowej”. Prezentuje on wyniki największych w Polsce interdyscyplinarnych badań dotyczących przemocy domowej, m.in. wnioski z analizy akt 315 spraw karnych dotyczących znęcania się fizycznego lub psychicznego z 21 sądów z 5 apelacji (w wyborze sądów kierowaliśmy się różnorodnością geograficzną oraz demograficzną).
Oczywiście przemoc wobec członków rodziny może przyjmować rozmaite oblicza, co potwierdza m.in. jej szeroka definicja zawarta w art. 2 ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie (Dz.U. 2005 nr 180 poz. 1493). W konsekwencji zachowania sprawców mogą być kwalifikowane jako przestępstwa z wielu różnych artykułów kodeksu karnego. Według statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości najczęściej dochodzi do wypełnienia znamion czynu zabronionego z art. 207 k.k., stąd nasz wybór spraw. Niestety ilość rejestrowanych spraw potwierdza jeszcze jeden smutny fakt – problem przemocy domowej wciąż pozostaje nierozwiązany, a dotychczasowe działania nie przynoszą efektów.
Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Z naszych analiz wynika, że odpowiada za to m.in. niewystarczająca społeczna świadomość złożoności problemu przemocy domowej w Polsce. Występuje ona również wśród policjantów, prokuratorów i sędziów. Kolejną przyczyną jest niedostosowanie praktyki prowadzenia postępowania karnego do specyfiki tego problemu. Przypadki przemocy domowej są traktowane rutynowo przez powołane do tego służby i instytucje. Brak pogłębionej diagnozy sytuacji rodzi brak zrozumienia potrzeb uczestników konfliktu. Następstwem jest niewystarczający poziom przeciwdziałania przemocy i naprawiania jej skutków.
Przykładowo aż w 79% analizowanych przez nas spraw karnych pojawił się wątek spożycia alkoholu przez oskarżonego. Negatywne konsekwencje nadużywania pojawiały się zazwyczaj już w pierwszych słowach zeznań osób pokrzywdzonych: „Odkąd pamiętam nadużywał alkoholu. (…) Po alkoholu robi się agresywny. Wszczyna awantury, niszczy sprzęty domowe”; „Z. pije więcej, dużo więcej. Czasami ma ciągi, że w ogóle nie trzeźwieje. (…) Z., jak jest pijany, to wszczyna awantury, bez żadnego powodu zaczyna mnie wyzywać.”
Niestety tylko w 32% analizowanych w badaniu wyroków orzeczono zobowiązanie do powstrzymywania się od picia alkoholu, a w zaledwie 14% skierowano na terapię uzależnień bądź tzw. oddziaływania korekcyjno-edukacyjne. Widać tu dużą niekonsekwencję sądów. Dostrzegają one problem uzależnień, ale nie orzekają środków karnych, które mogłyby pomóc go rozwiązać. Same osoby pokrzywdzone natomiast często wskazują, że zależy im na odizolowaniu oskarżonego i zobowiązaniu go do podjęcia leczenia alkoholizmu.
Gdy doszło do skazania oskarżonego (82%), w wyroku I instancji sąd najczęściej orzekał po prostu karę pozbawienia wolności (63%). W 34% przypadkach była to kara bezwzględnego pozbawienia wolności, a w 24% kara pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Jeszcze mniej pozytywnie kształtuje się praktyka orzekania środków kompensacyjnych. Jeśli osoba pokrzywdzona oczekuje kompensacji, która pomogłaby jej rozpocząć nowy etap, taką możliwość dają obecnie tylko nieliczne rozwiązania prawa karnego materialnego. W analizowanych sprawach środki kompensacyjne zostały orzeczone tylko w 6% przypadków, a ich średnia wysokość wynosiła 2831 zł.
Zastanawiająca jest niechęć sędziów do orzekania środków karnych i kompensacyjnych. Być może wynika ona z utartego przekonania, że w przypadku każdego przestępstwa odpowiednią reakcją jest kara, a zastosowanie innych środków nie przyniesie oczekiwanych efektów.
Wydaje się jednak, że takie założenie nie jest właściwe w przypadku znęcania się, gdzie osobom pokrzywdzonym zależy bardziej na własnym bezpieczeństwie, ewentualnie zmianie oskarżonego poprzez nakłonienie, a niekiedy wręcz zmuszenie go do pracy nad sobą, niż ukaranie go.
Osoby pokrzywdzone często już w swoich pierwszych zeznaniach zwracały uwagę na to, że szukają w wymiarze sprawiedliwości wsparcia, np. w postaci skutecznego odizolowania od partnera zagrażającego ich poczuciu bezpieczeństwa, zobowiązania syna do powstrzymywania się od spożycia alkoholu czy skierowania wnuka na terapię uzależnień. Zamiast tego otrzymały informacje o wyrokach, które oprócz kary zwykle nie zawierały w swojej treści żadnych środków karnych, jeśli ich nałożenie nie było obligatoryjne. Miejmy nadzieję, że w przyszłości ta praktyka ulegnie zmianie.