Rozpoczynając praktykę w Szczecinie zdecydowany byłem na rozwinięcie działalności społecznej. Pierwsza okazja nadarzyła się, gdy przemiły emerytowany radca prawny Aleksander de Large postanowił utworzyć Stowarzyszenie na Rzecz Pogodna.
Zaprosił do niego kilkanaście osób tam mieszkających, którzy mogli wysuwać pomysły dotyczące rozwoju tej dzielnicy – należeli do nich pani profesor Zdzisława Kornacewicz-Jach, pan Mirosław Zieziula, Joanna Czyż, Wincenty Grela, Józef Jaworowski, Iwona Górska, Zenon Posyniak, Halina Figórska. Stowarzyszenie zarejestrowane zostało 21 grudnia 2001 r., a siedzibę miało w budynku przy ulicy Krasickiego 6, gdzie również zbierała się Rada Osiedla Pogodno. Ze strony internetowej orientuję się, że to Stowarzyszenie nadal działa, powstało również Stowarzyszenie Pogodniak, ale przyznać muszę, że wraz ze śmiercią pana Aleksandra de Large działalność ta przystopowała.
W roku 1998 wstąpiłem również do Unii Wolności i brałem udział w spotkaniach koła Szczecin Zachód, jak również na szczeblu okręgu. Razem ze mną do tej partii wstąpiła wówczas pani Małgorzata Jacyna-Witt, która później rozwinęła działalność w różnych gremiach partyjnych. Kandydowałem do Rady Miejskiej Szczecina w wyborach w 1998 roku. Jako młody działacz nie byłem wówczas wysoko umiejscowiony na liście, której liderem był Dominik Górski, stąd też nie dostałem się do tej rady. Moja przynależność do tej partii skończyła się z chwilą, gdy w roku 2001 powstała Platforma Obywatelska.
W roku 2002 współtworzyłem Klub Rainbow Bridge przynależny do światowej organizacji Lions Clubs, który rozpoczął działalność w 1917 roku w Oak Brook koło Chicago. Był to wówczas trzeci klub w Szczecinie. Kadencje w klubach były roczne – w pierwszej byłem I wiceprezydentem, a w kolejnej zostałem prezydentem klubu. Działalność charytatywna w ramach tej organizacji przyniosła mi dużą satysfakcję, tym bardziej że uczestniczyłem w Krajowych Konwencjach odbywanych dwukrotnie w roku, wiosną i jesienią. Poznałem dzięki temu działaczy z całego kraju i tego rodzaju kontakty uważam za bardzo przydatne w bieżącej pracy prawniczej. Brałem też udział w obu Konwencjach Światowych, które odbyły się w Europie, a mianowicie w 2012 w Hamburgu i w 2018 w Mediolanie. Niestety, w okresie pandemii ilość członków tej organizacji w skali kraju zmalała i według twierdzeń obecnego gubernatora Jerzego Ciesiula nie przekracza ona tysiąca członków w skali kraju.
Jednocześnie w roku 2004 rozpocząłem działalność w innej organizacji charytatywnej o nazwie Independent Order of Odd Fellows, która ma o wiele dłuższe tradycje. Pierwsze loże utworzone zostały w USA w roku 1818, a za ich twórcę uważany jest Thomas Wildey, który urodził się w 1782 roku w Londynie, ale w 1817 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i 26 kwietnia 1819 r. Wildey wraz z czterema innymi mężczyznami, którzy odpowiedzieli na ogłoszenie, utworzyli Niezależny Zakon Odd Fellows w Ameryce Północnej, poświęcając Zakonowi działalność filantropijną.
O ile działalność Lionów dotyczy całego kraju, o tyle loże Odd Fellows zgromadzone są tylko w kilku miejscach w Polsce – głównie we Wrocławiu, a także Szczecinie, Lesznie, Zielonej Górze i Poznaniu. W tym ostatnim mieście loża istniała jeszcze przed II Wojną Światową.
Odnośnie do mojej działalności zawodowej, to począwszy od roku 2001 czterokrotnie byłem wybierany na Zgromadzeniach Szczecińskiej Izby Adwokackiej na przewodniczącego Komisji Rewizyjnej – aż do roku 2013. Pozwalało mi to na uczestnictwo w posiedzeniach Rady Adwokackiej w czasach, gdy dziekanami byli adwokaci Andrzej Gozdek (dwukrotnie), ponownie Marek Mikołajczyk i ponownie Włodzimierz Łyczywek. Ważnym momentem w dziejach izby było znalezienie w 2015 roku pięknego lokalu dla potrzeb naszej izby przy placu Batorego 3, gdzie do dziś się znajduje.

Byłem więc na bieżąco z aktualnymi problemami adwokatury, a trzeba przyznać, że doszło do swoistego trzęsienia ziemi, gdy ustawą z 30 czerwca 2005 r. z inicjatywy posła Przemysława Gosiewskiego odebrano adwokatom pełną samorządność. O ile bowiem już od roku 1918 adwokatura sama decydowała o naborze do swoich szeregów – szkoliła przyszłych adwokatów, a następnie ich egzaminowała, o tyle po zmianie przeprowadzonej w tamtym czasie komisje państwowe przy Ministrze Sprawiedliwości zaczęły decydować o naborze na aplikację adwokacką, a następnie po zakończeniu aplikacji adwokackiej kandydaci do zawodu przystępować mieli do egzaminów państwowych.
Pamiętam spotkanie dużej grupy naszych kolegów, któremu przewodniczył Marek Mikołajczyk i stwierdził, że jest to koniec adwokatury w dotychczasowym kształcie. Faktycznie w następnych latach zamiast kilku przyjmowanych aplikantów egzamin początkowy zdawało po kilkadziesiąt osób w każdej izbie. Spowodowało to poważne problemy organizacyjne – potrzebę wynajęcia sali do przeprowadzenia szkoleń, a następnie egzaminów. Sytuacja ta zmieniła się dopiero po kilku latach, gdy adwokatura została maksymalnie nasycona nowymi osobami i obecnie Szczecińska Izba Adwokacka liczy około 500 osób.
Odrębnym zagadnieniem była i jest kwestia dotycząca ośrodka wypoczynkowego w Niechorzu. Ten pięknie położony obiekt usytuowany tuż przy morzu o powierzchni 2004 m kw. został nabyty przez Szczecińską Izbę Adwokacką w dniu 15 lutego 1980 dzięki osobistemu zaangażowaniu adwokata Janusza Flaszy, który wówczas był członkiem zespołu adwokackiego w Gryficach, a po przeniesieniu siedziby zawodowej do Szczecina działał aktywnie w naszym samorządzie i w latach 1986-1989 był Dziekanem Okręgowej Rady Adwokackiej. Po jego przedwczesnej śmierci w roku 1996 nadano powstałemu ośrodkowi jego imię. Ośrodek ten do dziś ma charakter gospodarstwa rolnego z zabudowaniami i składa się z kilku bardzo zdekapitalizowanych budynków. W roku 2012 doszło do dyskusji – między innymi na łamach In Gremio, jak również na Zgromadzeniu Izby Adwokackiej. Młodzi członkowie Izby postulowali sprzedaż nieruchomości, aczkolwiek nie przedstawiali konkretnej propozycji wykorzystania uzyskanych z tego tytułu pieniędzy. W numerze 5 (84) In Gremio zamieściłem List otwarty do Prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej o podjęcie działań zmierzających do utworzenia Ośrodka Szkoleniowo–Wypoczynkowego w Niechorzu, który mógłby służyć całej adwokaturze. Odpowiedź ówczesnego Prezesa NRA Andrzeja Zwary była nikła, a w każdym razie los ośrodka nie był przedmiotem zainteresowania Krajowego Zjazdu Adwokatury. Upływają lata, ośrodek pozostaje w tym samym stanie, liczę jednak, że będzie wypracowana koncepcja wybudowania odpowiedniego obiektu, który będzie służył całej adwokaturze ze szczególnym uwzględnieniem Szczecińskiej Izby Adwokackiej.
Opisując moją pracę adwokacką trudno żebym się nie pochwalił, iż w listopadzie 2008 r., gdy obchodzone były uroczystości dziewięćdziesięciolecia adwokatury na Zamku Królewskim, otrzymałem medal „Adwokatura Zasłużonym” – razem z kolegami Wiesławem Fafułą i Zbigniewem Wierzbińskim. Odznaczenie to wręczyła mi ówczesna Pani Prezes NRA Joanna Agacka-Indecka, która przed upływem kadencji w dniu 10 kwietnia 2010 r. zginęła tragicznie w katastrofie smoleńskiej.
Od lat 70. ubiegłego wieku adwokatura bardzo się zmieniła, ale nadal służy społeczeństwu, szczególnie gdy przychodzą trudne czasy polityczne i gospodarcze. Nastąpił ogromny rozwój technologiczny, w którym trudno mi się znaleźć. Powoli kończę działalność zawodową, aczkolwiek przyznać muszę, że wykonywanie zawodu adwokata przyniosło mi wiele satysfakcji.