Marian Bedrii, ukraiński adwokat praktykujący we Lwowie, partner kancelarii adwokackiej Alithis, doktor nauk prawnych, habilitant na Narodowym Uniwersytecie im. Iwana Franki w rozmowie z Maciejem Jońcą, profesorem prawa rzymskiego na Wydziale Prawa i Administracji US
Maciej Jońca: Czy sposób wykonywania zawodu adwokata zmienił się przez wybuch wojny?
Marian Bedrii: W moim odczuciu nie nastąpiły żadne istotne zamiany. Uwaga moja odnosi się zarówno do sfery praktycznej, jak i ustawodawczej. Nie uchwalono w związku z wybuchem wojny przepisów, które ograniczają lub rozszerzają nasze kompetencje. Zmieniły się natomiast proporcje spraw, z którymi mamy do czynienia oraz charakter tych spraw. Wojna sprawiła, że w okupowanych oraz zagrożonych częściach naszego kraju stosunki prawne mocno się skomplikowały. Zmieniły się też priorytety naszych klientów. Odnoszę wrażenie, że dawniej ludzie byli bardziej roszczeniowi i konfliktowi. U źródeł sporów leżały zazwyczaj powody natury osobistej i majątkowej. Obecnie tego rodzaju spraw jest mniej.
A jakich jest więcej?
Więcej jest spraw związanych z ochroną praw ofiar wojny. Do grupy tej zaliczam również uchodźców, którzy opuścili swoje domy na wschodzie i znaleźli się na zachodzie Ukrainy. Prowadzimy wiele spraw odszkodowawczych, ponieważ na skutek działań militarnych, a także napaści rakietowych agresora, wiele domów zostało zniszczonych i wciąż jest niszczonych. Inną kategorią spraw są postępowania związane z wypłatą odszkodowań w razie śmierci żołnierzy oraz osób cywilnych.
W jaki sposób ukraińska adwokatura wspiera wysiłek wojenny kraju?
Wielu przedstawicieli adwokatury już w roku 2014 włożyło mundur i z bronią w ręku podjęło się obrony Ukrainy. Kolejna fala ochotniczek-adwokatek oraz ochotników-adwokatów zgłosiła się do armii po wybuchu ostatniej wojny. Po dziś dzień biorą oni udział w operacjach militarnych i przyczyniają się do deokupacji terytoriów zagarniętych przez Rosjan. Nasi koledzy zapisali piękną kartę podczas oswabadzania terytoriów północnych. Nie zapominamy też o tych, którzy oddali życie za naszą wspólną sprawę. Cześć Ich Pamięci.
A ci, którzy nie włożyli munduru?
Ich wysiłek jest również znaczny. Wielu działa w wolontariacie. Przede wszystkim szukają oni funduszy i środków na pomoc uchodźcom, a także materialnie starają się wspierać oddziały walczące na froncie. Nie mniej ważna wydaje mi się ich praca zawodowa. Występują w obronie praw ludzi pokiereszowanych przez wojnę. Często podejmują przy tym czynności pro bono. Władze adwokackie ściśle współpracują z władzami wojskowymi. Stworzono na przykład Centrum Wsparcia Prawnego Żołnierzy i Ich Rodzin. Można tam uzyskać bezpłatnie pomoc. Adwokaci udzielają tam między innymi porad prawnych oraz pomagają redagować urzędowe pisma.
Punkt mieści się na ulicy Piekarskiej, prawda?
Owszem. Jest jeszcze przy ulicy Mikołaja Kopernika.
Czy trudy wojny odbijają się jakoś na efektywności działania samorządu adwokackiego?
Nie zaważyłem. Mimo warunków wojennych nasz samorząd (mówię teraz o Lwowie) działa bez większych zmian czy zakłóceń.
Przepraszam, panie mecenasie, ale Lwów bywa przecież pod ostrzałem rakietowym. Są ofiary tych nalotów, powstają zniszczenia…
Panie profesorze, kiedy lecą rakiety, to ludzie idą do schronu. Nie ma to nic do efektywności naszej pracy jako adwokatów. Dotyczy to również personelu oraz członków Rady Adwokatów Obwodu Lwowskiego. Nalot się kończy, a my wracamy do pracy. Faktem jest, że część podejmowanych przez nas działań ma charakter zdalny, ale to się zaczęło już w czasie ograniczeń covidowych. Nie ma więc to zbyt wiele wspólnego z wojną.
Czy trzeci rok wojny jeszcze jakoś wpłynął na kulturę prawną ukraińskiego społeczeństwa?
Tak. Zauważam zmiany postawy obywateli wobec państwa. Wcześniej często skarżono się na jego nieefektywność, na nieskuteczność przepisów, na brak wsparcia ze strony urzędów itd. W odniesieniu do sfery publicznej było dużo krytyki. Wojna sprawiła, że społeczeństwo w większym stopniu zaczęło wierzyć państwu i jego organom. Państwo udowodniło, że jest godne zaufania, stało się obrońcą. Oczywiście nie jest idealnie, ale zapewniam, że dużo lepiej, niż kiedyś. Obserwujemy również wzrost szacunku do prawa. Przed wojną prawo kojarzyło się często z problemami i biurokracją. Obecnie ludzie widzą w nim gwarancję ich uprawnień oraz podstawę pewnej stabilizacji. To może trochę patetyczne, ale moim zdaniem prawa kojarzą się obecnie również z nadzieją na zwycięstwo i pokój.
Czy te zmiany mają charakter jednostronny?
Zdecydowanie dwustronny. W parze ze zjawiskami wyżej wspomnianymi idzie wzrost poziomu odpowiedzialności urzędników i funkcjonariuszy państwowych. Poprawiła się dyscyplina ich pracy oraz jej efektywność.
Można to zrozumieć. Wszak bronicie wolnego świata. Jeżeli przyjdą „oni”, to będzie koniec.
Oczywiście! Wszędzie, absolutnie wszędzie, gdzie pojawiają się „oni”, nastaje koniec cywilizacji, z którą się identyfikujemy. Dysponujemy setkami świadectw osób, którym udało się przeżyć, a następnie opuścić strefę działań wojennych. Tysiącom tych, którzy pozostali, Rosjanie przynieśli koniec w sensie dosłownym – fizycznym. Nie mamy wyboru.
Bardzo dziękuję za rozmowę.