Dość długo się zastanawiałam, czy warto się wypowiadać na forum. Myślom tym towarzyszyły skrajne emocje. Aż nagle mnie olśniło, że przecież teraz to nie dość, że chcę, to i mogę bez skrępowania zająć stanowisko. To się chyba nazywa wolność. Więc do rzeczy, czy ad rem, jak kto woli.
Przede wszystkim wielką radością jest fakt, że prokuratorzy wracają do In Gremio. Radość tym większa, że znowu kolejne wydania In Gremio można uświadczyć w prokuraturach tak, jak to było przed osławioną „dobrą zmianą”. In Gremio przestało być bibułą. Ba, prokuratorzy mogą znowu do In Gremio pisać!
Ale z tej radości to chyba byłoby na tyle.
Z uwagą przeczytałam felieton oraz wywiad, które to ukazały się w kolejnych dwóch ostatnich wydaniach In Gremio. Z uwagą i ogromnym zaciekawieniem. A potem ogarnął mnie smutek. Tak, właśnie smutek, który do mnie wraca i nie chce jakoś opuścić. Chodzi o wypowiedzi dwóch prokuratorów – Jakuba Muskały w felietonie pt.: „Wszyscy powinni się bać” oraz w wywiadzie przeprowadzonym z obecnym Prokuratorem Regionalnym w Szczecinie Panem Wojciechem Szcześniakiem.
Pozwolę sobie na bezpośredniość w wypowiedzi, ponieważ Jakuba znam od wielu już lat. Był i jest dla mnie kwintesencją bycia prokuratorem. Zawsze ideowiec i tak zostało. Kubo, z Twoich słów nadal bije Idea. Piękny felieton, taki trochę nostalgiczny. I raczej opisujący właśnie Twoje marzenia niźli rzeczywistość. Twoje marzenia były także moimi. Też uważałam, że bycie prokuratorem to służba obywatelom i Państwu. Nawet jeśli wymaga od prokuratora poświecenia czasu rodzinnego i tego przeznaczonego na odpoczynek. Że przyjmując na siebie treść ślubowania będziemy nieść pomoc pokrzywdzonym i z całą mocą ścigać przestępców. Sławetne powiedzenie „wyrywać chwasty” naprawdę przyświecało zdecydowanej większości prokuratorów jeszcze kilka lat temu.
Niestety stało się coś w naszym pięknym kraju, co całkowicie wypaczyło Ideę. Nie jestem w stanie nawet podać konkretnej daty, kiedy nastąpiła ciemność. Czy był to sławetny rok 2016, kiedy scalono stanowisko prokuratora generalnego z urzędem ministra sprawiedliwości? A może chwilę wcześniej, kiedy w drugiej połowie 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne? Może to był przełom 2016/2017 roku, kiedy rozpoczęły się czystki wśród prokuratorów sprawujących różnorakie funkcje? Dzisiaj to nie jest już najistotniejsze. Najważniejsze natomiast jest, że od wspomnianej przeze mnie „dobrej zmiany” służba prokuratorska rozpoczęła swój lot po równi pochyłej. Tak naprawdę nie było już dobrego, pozytywnego momentu. Te „niedobre” zmiany dotknęły nie tylko prokuratorów. Sędziowie, chyba ostatkami sił trzymający się niezależności i niezawisłości, jakoś dali radę. Choć trup ścielił się gęsto – sędziowie pomimo przeróżnych prób zamachów na ich niezależność wyszli z tej „wojenki” mimo wszystko na tarczy. Politycy dzierżący władzę nie zdążyli przejąć do reszty sądów. Adwokaci żyli w strachu, bo przecież tajemnicę adwokacką próbowano obchodzić przeróżnymi metodami. Grzebanie w samorządach też nie napawało optymizmem.
Wrócę jednak do prokuratury jako instytucji szczególnie mi bliskiej. Zmiany, które zadziały się w prokuraturze wraz z nadejściem rządów Prawa i Sprawiedliwości szeregowi prokuratorzy obserwowali ze zdumieniem. W głowach się nie mieściło, że można pracować w takiej rzeczywistości i takich warunkach. Kolejne miesiące rzeczywistość tę tylko pogarszały. Po pewnym czasie zorientowałam się, że tak naprawdę przestało już chodzić nie tylko o osławioną statystykę, która do tamtego momentu była przedmiotem utyskiwań prokuratorów i mojego wewnętrznego buntu (czasem jednak też uzewnętrznianego ku przerażeniu szefów), ale co gorsza – przestało chodzić o Prawdę i Ideę. Prokuratorzy stali się pionkami. Pionkami rozstawianymi wedle niejasnych, nieznanych reguł. Część się przystosowała, część walczyła z systemem stając się ofiarami zesłań, delegacji, degradacji i tym podobnych represji, a część zaczęła gromadzić awanse. Rozmowy prokuratorów w znakomitej większości przestały dotyczyć prowadzonych z pasją postępowań, niejednokrotnie przecież bardzo ciekawych, trudnych i skomplikowanych, a koncentrowały się na bieżącej sytuacji. POLITYKA. Tak, to ona wdarła się do gabinetów, korytarzy, aneksów kuchennych. A przecież nigdy nie powinno jej być w takich miejscach. Nigdy prokuratorzy nie powinni zajmować swoich myśli zgadywaniem, kto będzie ich szefem, który polityk lub który prokurator z polityką związany i co z tego wyniknie. Przy takich myślach nie ma już czystej głowy.
Zazdroszczę Tobie Kubo, że mimo tylu lat pracy i doświadczenia nadal masz w sobie IDEĘ. I masz marzenia o lepszym, prokuratorskim jutrze.
Niestety, śmiem twierdzić, że mimo zmian władzy, mimo nadziei prokuratorów – kompletnie nic się nie zmieniło. I się nie zmieni, dopóki prokuraturą rządzić będą politycy. Aktualnie historia się powtarza. Następują zmiany na stanowiskach funkcyjnych, nie zawsze zrozumiałe i klarowne, bo przecież bez podawania przyczyn. Nie tylko na tych najwyższych szczeblach, ale też w całkiem małych jednostkach. Nie zwiększa się obsada w sekretariatach oraz na stanowiskach administracyjnych. Postępowania nie przyspieszyły. Digitalizacja akt jest nadal fragmentaryczna. I tak dalej. I nie trzeba być wcale prokuratorem, żeby to widzieć. Wystarczy prowadzić sprawy jako adwokat. Zgłaszane są aktualnie żądania rozliczenia prokuratorów, którzy byli „pod rękę z polityką”. Oczywiście, że żądania te w obliczu sprzeniewierzania się etyce prokuratorskiej, a także nierzadko obowiązującemu prawu – są ze wszech miar zasadne. Tylko, że żądania te nie miałyby miejsca, gdyby polityka nie hulała radośnie po prokuratorskich korytarzach. Owe żądania rozliczeń to przecież nic innego jak polityki ciąg dalszy.
Smutek po przeczytaniu Twojego, Kubo, felietonu związany jest z jednym li tylko wnioskiem, który w obecnych czasach jest oczywisty – nieważne kto będzie rządził i kto będzie dzierżył miotłę. On będzie zamiatał po swojemu i czynił porządek podług siebie. I dlatego nie ma IDEI. Twój głos jest bardzo ważny, bo wyraża zdanie zapewne większości prokuratorów. Tylko, że to znowu wołanie o ratunek, którego nikt nie chce usłyszeć. Mija już osiem miesięcy od wyborów i nic się tak naprawdę nie zmienia. Bo nie ma takiej władzy, która oddałaby tak wspaniałe narzędzie jakim jest prokuratura właśnie. Ja to już wiem. 20 lat pracy na stanowisku prokuratora pozwala mi na takie słowa. Prokuratura to potężna broń. Tak łatwo po nią sięgnąć i tak trudno ją oddać. Oddanie prokuratury oznacza zubożenie. A kto chce być biedny, bez władzy i bez informacji? Moje myśli od bardzo dawna krążą wokół rozwiązania problemu wyzwolenia prokuratury ze szponów polityki. Oczywistym jest, że odpolitycznienie tego urzędu leży na sercu jedynie prokuratorom i „szarym” obywatelom (choć oczywiście wśród i jednych i drugich znajdą się zwolennicy dotychczasowego układu). Skoro zaś państwo jest dla obywateli, to może rozstrzygnąć tę kwestię w drodze referendum? Nie dbam teraz o możliwości prawne, chodzi wszak o Ideę. Może niech suweren się wypowie, czego chce i czego oczekuje. Politykom zaś pozostanie uszanowanie jego decyzji. Pozostawiam tę kwestię otwartą.
Z drugiej strony jest wspomniany wywiad z Panem Prokuratorem Regionalnym w Szczecinie, który zastąpił na tym stanowisku Pana Prokuratora Artura Maludego. Słowa nowego szefa szczecińskiej prokuratury zdają się być miodem na serce prawników i wpasowują się w sen oraz marzenia Jakuba Muskały. Ale czy aby na pewno? Czyż to nie Pan Prokurator Regionalny stoi za kolejnym deszczem zmian personalnych w większości jednostek naszego rejonu? Ze zdumieniem przeczytałam, że stan tychże jednostek zaskoczył nowego szefa swoim skomplikowaniem i stopniem trudności. Oczywistym jest (dla mnie), że godząc się na objęcie tak ważnego stanowiska kandydat zapoznaje się z tym, co go czeka i jakim trudnościom będzie musiał stawić czoła. Tym bardziej, że stan szczecińskiej prokuratury znany jest chyba wszystkim zainteresowanym w Polsce. Nie bez powodu szczecińskim prokuratorom zlecane były śledztwa o zabarwieniu wybitnie politycznym i to z całkowitym pominięciem zasad właściwości miejscowej. Przypadek? Tutaj nie ma, Panie Prokuratorze, miejsca na element zaskoczenia. Pani Mecenas Marta Brawata poruszyła w rozmowie wprost temat utrudniania obrońcom ich pracy w postępowaniach karnych na etapie postępowań przygotowawczych, które to utrudnianie nazwała nawet „pozakodeksowymi złośliwościami”. Nie wiem, czy tylko ja odnoszę wrażenie, że rozmówca niejako nie zajął stanowiska, a jedynie wskazał na modelowe ramy styku pracy prokuratora i adwokata. Czuję niedosyt związany z tym fragmentem wypowiedzi i mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli usłyszeć nieco więcej na ten temat. Podobnie jak oczekuję, że nowy szef przedstawi program naprawy szczecińskiej prokuratury, zamiast posiłkować się w rozmowie ogólnymi stwierdzeniami, czy wręcz frazesami jak powinno być. Słowa o IDEI wybrzmiewające z ust prokuratorów liniowych są apelem. Ale słowa o IDEI nie powinny znaleźć się w wypowiedzi Prokuratora Regionalnego, bo budzą niepokój.
Czy bałam się napisać te słowa? Nie, nie bałam się. Nigdy nie bałam się jako prokurator i nie boję się jako adwokat. Gdybym się bała, to nigdy nie mogłabym pomagać ludziom ani jako oskarżyciel, ani jako obrońca.
Kończąc już – życzę Tobie Jakubie, by Twój sen o IDEI kiedyś się spełnił. Panu Prokuratorowi Regionalnemu życzę zaś wytrwałości i konsekwencji w dążeniu do uzdrowienia prokuratury i „stawiania jej na nogi”, bo pracy jest faktycznie mnóstwo.