Polski system prawa karnego umożliwia, a nawet wspiera aptekarskie „wycinanie” czynów z kontekstu i ogółu. Jak w tym wszystkich ustalić prawdę obiektywną i wydać sprawiedliwe rozstrzygnięcie? Czy sprawiedliwość powinna być wybiórcza i obowiązywać tylko wewnątrz procesu, względem jego stron, czy też może powinna oddziaływać również na świat zewnętrzny?
O ile w prawie cywilnym możliwe jest badanie „przyczynienia się” do powstania wypadku drogowego, o tyle w prawie karnym oceną sądu objęty będzie ten ze sprawców, któremu prokurator postawi zarzut z art. 177 k.k. i nie ma znaczenia, czy to on „najbardziej” doprowadził do zaistnienia zdarzenia. Owo „przyczynienie się” ma znaczenie przy wymiarze kary i ewentualnie opisie czynu, ale nie ma znaczenia dla ustalenia winy. Podobnie sytuacja ma się z wykroczeniem – kolizją (art. 86 § 1 k.w.).
To oskarżyciele kierując do sądu akt oskarżenia czy wniosek o ukaranie, ograniczają sądowi możliwość rzetelnej oceny zdarzenia, bowiem związany zasadą skargowości sąd może jedynie orzec, że wypadek/kolizję spowodował podsądny albo że to nie on ją spowodował i nie może natomiast przypisać winy kierującemu drugim pojazdem.
Kowalski miał stłuczkę, w której uczestniczył Nowak. Przeciwko Kowalskiemu skierowano wniosek o ukaranie. Sąd na podstawie opinii biegłego ustalił, że wyłączną winę za kolizję ponosi Nowak i uniewinnił Kowalskiego, jednak nie istnieje już możliwość zarzucenia czynu Nowakowi, a to z uwagi na upływ rocznego terminu przedawnienia (art. 45 § 1 k.w.). Czy jest w ogóle możliwe, żeby w ciągu roku wszczęto postępowanie w sprawie o wykroczenie, skierowano wniosek o ukaranie i w toku przewodu sądowego przeprowadzono opinię biegłego skutkującą wyrokiem uniewinniającym, a wyrok ten uprawomocnił się, co umożliwiłoby policji skierowanie wniosku o ukaranie drugiego uczestnika? Jest to całkowicie niemożliwe.
Zasada skargowości w pewnym zakresie stoi w sprzeczności z zasadą prawdy materialnej, oto bowiem gdy dwie osoby znieważają się nawzajem, a tylko jedna z nich skieruje do sądu prywatny akt oskarżenia, sąd obowiązany jest do uznania winy oskarżonego i może co najwyżej odstąpić do wymierzenia kary (vide art. 216 § 3 k.k.), czy warunkowo umorzyć postępowanie, nie może jednak w żaden sposób dokonywać ocen „pokrzywdzonego”.

Wspomnieć można również o sprawie, w której Jankowskiemu zarzucono pobicie Wójcika, zaś Wójcik skierował przeciwko Jankowskiemu prywatny akt oskarżenia o naruszenie nietykalności cielesnej (stanowiącej w istocie reakcję na pobicie i pozostający w ścisłym związku z nim). Jeden sąd uznał winę i warunkowo umorzył sprawę o pobicie, a drugi sąd, równolegle toczył sprawę o naruszenie nietykalności i miał obowiązek czynić własne ustalenia i dokonywać własnych ocen, co umożliwiało mu czynienie ustaleń innych czy wręcz sprzecznych.
Absurd polega na tym, że z jednej strony oba sądy niezależnie muszą ustalić stan faktyczny, ale to stwarza ryzyko rozdźwięku i poczynienia sprzecznych ustaleń faktycznych. Skoro zakładamy, że każdy sąd te same dowody oceni identycznie, to po co dublować czynności, których efekt musi być identyczny, bo przecież stan faktyczny był jeden, tożsamy? Przy takim ujęciu sytuacji należałoby raczej uprościć procedurę karną i umożliwić przyjmowanie ustaleń „wspólnych”. Wszak, gdy prokurator dzieli sprawę na odrębne akty oskarżenia i przesyła je do różnych sądów, to nie powtarza żadnych czynności, a zwyczajnie kseruje dokumenty.
Zakładając inaczej, że sądy mogą w pełni niezależnie czynić ustalenia faktyczne, dojdziemy do wniosku, że dwa sądy oceniając identyczne dowody mogą ustalić odmienne stany faktyczne, acz dotyczące tego samego zdarzenia, co jest chyba jeszcze gorszym wariantem. Taka sytuacja skrajnie razi zwłaszcza obywateli, którzy nie mogą (i słusznie) zrozumieć, jak jedno zdarzenie może być w dwóch różnych postępowaniach sądowych ocenione skrajnie różnie.
Rozstrzygnięcia sądów powinny być oparte na „prawdziwych ustaleniach faktycznych” (vide art. 2 § 2 k.p.k.), czyli sąd ma obowiązek ustalić, „jak było”. Czy zatem sąd może prawdziwe ustalenia faktyczne ustalić inaczej niż inny sąd, w innej sprawie, ale dotyczącej tego samego zdarzenia? Jeśli jakiś sąd wydał prawomocny wyrok, w którym poczynił „prawdziwe ustalenia faktyczna”, to czy sama możliwość tego, że inny sąd odmiennie oceni daną sytuację, nie stanowi naruszenia art. 2 § 2 k.p.k.?
W wieloosobowych procesach gospodarczych (głównie paliwo czy „vat”) działalność jednej grupy często podzielona jest na wiele odrębnych postępowań – część osób jest nieuchwytna, prokurator wysyła akty oskarżenia po całej Polsce.
W pewnej sprawie oskarżony działał w ramach grupy przez 11 miesięcy, zaś grupa liczyła minimum 25 znanych z imienia i nazwiska członków. Przeciwko owemu oskarżonemu skierowano 4 akty oskarżenia: dwa do Sądu Okręgowego w Poznaniu za okresy od stycznia do marca i od kwietnia do połowy lipca (w obu oskarżony występuje wraz z trzema innymi), trzeci do Sądu Okręgowego w Szczecinie za okres od połowy lipca do końca września (tutaj oskarżony jest jedynym oskarżonym) i wreszcie trzeci do Sądu Okręgowego w Warszawie za październik i listopad (tutaj oskarżonych jest czterech, acz pozostali trzej inni niż w Poznaniu). Sąd poznański połączył sprawy i tak oto trwają „tylko” trzy procesy. W każdym z nich sądy przesłuchują tych samych świadków, zadając im te same pytania. Więcej! W każdej ze spraw sądy odczytują świadkom ich zeznania składane w innym mieście, a świadkowie z każdym przesłuchaniem pamiętają już coraz mniej.
W innej sprawie akt oskarżenia skierowano przeciwko pięciu oskarżonym. Jeden z nich chciał skazania bez rozprawy (art. 338a k.p.k.), a wniosek ten popierał prokurator. Sąd w osobie sędziego Nowaka wyłączył sprawę tego oskarżonego do odrębnego rozpoznania, wylosowano do niej sędziego Kowalskiego, a pierwotny proces, tym razem przeciwko czterem oskarżonym ruszył (przedstawiono zarzuty, oskarżeni zaczęli wyjaśniać). Następnie odbyło się posiedzenie w przedmiocie rozpoznania wniosku z art. 338a k.p.k., a sąd go nie uwzględnił. Ponieważ jednak proces pierwotny wystartował, to nasz oskarżony osądzony został w odrębnym postępowaniu. Przed tym samym sądem, w tym samym mieście, toczyły się więc dwie identyczne sprawy, dotyczące identycznych zarzutów.
Stwarza to zagrożenie dla zasady prawdy materialnej, ale dodatkowo dubluje czynności sądowe i bez potrzeby obciąża wymiar sprawiedliwości w każdym zakresie. Równocześnie powstaje ryzyko, że dla ustalenia tych samych faktów dwa sądy będą przeprowadzały różne dowody. Wójcik został oskarżony o działalność w grupie przestępczej, jego sprawa toczyła się przed sądem okręgowym na drugim końcu Polsku, aniżeli sprawa całej grupy. Grupę prawomocnie skazano, zaś w sprawie Wójcika zlecono opinię biegłego, która pozwoliła częściowo uniewinnić Wójcika, również od czynów, za które skazani zostali inni członkowie grupy w ramach działania „wspólnie i w porozumieniu z inną ustaloną osobą, objętą odrębnym postępowaniem karnym”, a co o której w treści uzasadnienia wyroku wskazano, że był to ów Wójcik. Oczywiście opinia taka, wydana w innej, bliźniaczej sprawie może posłużyć do wznowienia postępowania prawomocnie zakończonego, jednak czy nie doszło już do sytuacji, gdy system zrujnował zasadę z art. 2 § 2 k.p.k.?