„We współczesnym demokratycznym państwie prawnym zasada ignorantia iuris nocet jest traktowana jako istotny element bezpieczeństwa prawnego i pewności obrotu prawnego. Nałożenie na obywateli obowiązku znajomości prawa powinno być jednak związane z zapewnieniem przez państwo łatwego dostępu do prawa i zadbania o jego odpowiednią jakość” (Wołodkiewicz, Krzynówek 2001, s. 109).
Mimo wpajanego studentom od pierwszego roku paradygmatu racjonalnego prawodawcy, nie sposób nie zauważyć, iż niektóre akty normatywne pisane są na przysłowiowym kolanie, a wykładnia przepisów w nich zawartych sprawia problem nie tylko zwykłym obywatelom, lecz także prawnikom (i studentom prawa).
W ramach wakacyjnych praktyk miałem sporo do czynienia z tak zwaną ustawą covidową. Mecenas, który przydzielił mi do napisania szereg opinii prawnych, wprowadzając mnie w temat, cieszył się z mojego zapału i z faktu, że na przepisy ww. ustawy reagowałem śmiechem. Powiedział bowiem, że kiedy stykają się z nimi doświadczeni mecenasi, łapią się za głowę i klną pod nosem. Sprawy, którymi się zajmowałem, dotyczyły art. 15 g, 15 gg i 15 gga ustawy (Czy sam fakt istnienia przepisu oznaczonego 15 gga nie świadczy o tym, że coś się dzieje? Jako studentowi 2 roku przychodzi mi na myśl legendarne podwójne tiret, o którym uczyła dziekan dr B. Kanarek, i z którym na szczęście jeszcze nie miałem okazji się spotkać), czyli dofinansowań dla pracodawców, związanych z przestojem ekonomicznym spowodowanym pandemią.
Przedsiębiorca, który skorzystał z dofinansowania, zobowiązany jest do późniejszego rozliczenia wniosku i zwrotu niewykorzystanych pieniędzy. Kwota, którą wnioskodawca musi oddać, jest obliczana z wykorzystaniem kalkulatora rozliczeniowego, który wysyła urząd. Kalkulator nie wylicza jednakże odsetek, które w przypadku ustawy covidowej określone są w bardzo ciekawy sposób, co mecenas, z którym współpracowałem, wymienia jako jeden z powodów załamań prawników czytających tę ustawę. Otóż, przyznanie świadczeń następuje w wyniku zawarcia umowy pomiędzy przedsiębiorcą a dyrektorem właściwego urzędu pracy, na myśl przychodzą zatem bardziej przepisy cywilne niż procedura administracyjna, przez co naturalne byłoby wyliczanie odsetek ustawowych wynikających z kodeksu cywilnego. Ustawodawca jednakże, z bliżej nieznanego powodu, decyduje się na naliczanie odsetek w wysokości określonej jak dla zaległości podatkowych. Fakt ten jest niezrozumiały dla prawników, ale, co ważniejsze, również dla przedsiębiorców rozliczających wnioski, którzy z powodu kilkudziesięciu złotych niedopłaty spowodowanych najczęściej błędnym wyliczeniem odsetek, zgodnie z ustawą powinni być zobowiązani do zwrotu całości dofinansowania. Na szczęście urzędnicy, kierując się ratio legis ustawy, jakim jest pomoc przedsiębiorcom w sytuacji pandemicznej i popandemicznej, często odstępują od wzywania przedsiębiorców do zwrotu całości dofinansowania, które najczęściej opiewało na kwotę kilkudziesięciu tysięcy złotych, z powodu niedopłaty wynoszącej 20 zł.
Czy przy stosowaniu prawa możemy w ogóle mówić o racjonalnym prawodawcy? Przecież akty normatywne piszą ludzie, którym zdarza się popełnić błąd (w szczególności w przypadku ustaw takich jak ustawa covidowa, które musiały być pisane szybko przez sytuację panującą w kraju). Doświadczony praktyk lub teoretyk prawa odnajdzie się w gąszczu skomplikowanych przepisów (czasem z trudnościami), ale czy możemy oczekiwać tego samego od przedsiębiorców, od których oczekuje się „należytej staranności”? Mam na myśli szczególnie osoby prowadzące jednoosobowe działalności gospodarcze albo małe przedsiębiorstwa – osoby, których niejednokrotnie nie stać na pomoc prawnika. Może ustawodawca powinien pomyśleć o rzadszych zmianach w prawie i pisaniu ustaw w sposób jednoznaczny? Uważam, że jest to warunek konieczny do stosowania w Polsce zasady ignorantia iuris nocet.