Po uprzednim przedstawieniu krążącego po świecie widma „problematycznego” klienta czas wrócić na sale i korytarze sądowe, gdzie humor prawniczy nieustannie kwitnie, co rusz manifestując się w nowych przypadkach. Oto kolejna ich próbka:
Przed jednym z wydziałów Sądu Okręgowego w Szczecinie stawił się świadek. W trakcie odpowiadania na sekwencję pytań wstępnych (imię, nazwisko, wiek etc.) dochodzi do pytania o zawód, które niespodziewanie wywołało wymianę myśli świadka (ŚW) z przewodniczącym składu (SP):
(SP) Zawód.
(ŚW) Politolog.
(SP) To nie zawód, to wykształcenie. Jaki zawód Pan wykonuje w celach zarobkowych?
(ŚW) Budowlaniec. Ostatnio jak byłem u lekarza, to wpisała mi w papierach „politolog-budowlaniec”. Także taki mam chyba zawód.
(SP) No dobrze. Zapiszemy. Jest Pan zatem jedynym politologiem, który coś faktycznie w życiu stworzył. Ciekawe, doprawdy ciekawe…
* * *
Przed sądem rozwodowym trwa przesłuchanie powódki. Po wysłuchaniu całej litanii gorzkich powodów do stwierdzenia, że małżeństwo stron nie układało się pomyślnie, przez co nastąpił trwały i zupełny rozkład pożycia, sędzia przewodnicząca nie wytrzymała i zapytuje powódkę „Skoro to był i nadal jest taki straszny człowiek, to po co w ogóle wychodziła pani za niego za mąż?”. „No tak, wysoki Sądzie – mówi powódka – mąż nie pracuje, ciągle pije, bije, no ale w łóżku – czarodziej!”.
* * *
Przed sądem gospodarczym staje świadek – prywatnie mąż Prezeski powodowej spółki. W trakcie odpowiadania na sekwencję pytań wstępnych (imię, nazwisko, wiek etc.) dochodzi do pytania o pokrewieństwo ze stronami i świadek z rozpędu stwierdza, że jest mężem powódki, ale pozostaje obcy dla pozwanego. Sędzia przewodniczący, znawca problematyki małżeńskiej (jak każdy sędzia gospodarczy), poucza świadka „Proszę pana, nie można być mężem spółki. Chyba o inne takie spółkowanie tu chodzi.”.
* * *
Dwóch komorników mija się na korytarzu sądowym. Znają się od lat i zaczynają rozmowę:
(K1) Roman, słyszałem, że masz nowego psa i chodzisz z nim na czynności terenowe.
(K2) A tak, córka się wyprowadziła i z żoną wzięliśmy psa ze schroniska. Wiesz, żeby nie siedzieć w domu sami.
(K1) Świetnie. Jaka rasa?
(K2) No bez przesady. Kundel pospolity.
(K1) Jak się wabi?
(K2) A jak powinien się wabić pies komornika na czynnościach? „Bierz go” oczywiście…
Ku pamięci przyszłych pokoleń szczecińskich prawników zebrał i wstępem opatrzył
Mecenas Jan Maria Togowy
Uwaga! Wszystkie przywołane zdarzenia miały miejsce w szczecińskich sądach. W celu minimalizacji ryzyka identyfikacji którejkolwiek z osób biorących w nich udział zmieniono część okoliczności faktycznych i cechy osobowe bohaterów. Żadna z przedstawianych sytuacji nie odbyła się z udziałem autora, a o wszystkich dowiedział się ze źródła najcenniejszego – „plotki korytarzowej”.