Aborcja i prawo do jej wykonywania od lat wywołuje wiele kontrowersji, a debata na jej temat jest ożywiona szczególnie w dzisiejszej Polsce. Świat dzieli się z tego względu na dwa przeciwstawne bieguny, których przedstawiciele reprezentują poglądy niedające się jednocześnie realizować.
Z punktu widzenia zwolenników aborcji, istotą legalizacji zabiegu jest prawo kobiety do podejmowania decyzji w sprawach własnych, czyli tych, które jej dotyczą. Natomiast przeciwnicy aborcji bronią prawa do życia nienarodzonego płodu. Według nich zarodek jest człowiekiem, któremu przysługują niezbywalne, powszechne i przyrodzone prawa, już od samego momentu poczęcia.
Tutaj właśnie pojawia się problem. Jeżeli kobieta chce dokonać aborcji, to oba te prawa nie mogą być jednocześnie przestrzegane. Jego rozwiązaniem może być odpowiedź na pytanie, czyje prawo ma pierwszeństwo. Wszak kobieta jest dojrzałą istotą ludzką, której bez wątpienia przysługuje cały wachlarz praw. Jednocześnie płód jest żywym, aczkolwiek bezbronnym organizmem, który w przyszłości będzie zupełnie samodzielnym bytem i z tego powodu również powinien być objęty prawną ochroną. Problem ten jest nierozstrzygalny nawet na podstawie argumentów naukowych, jednakże wiadomo, że zawsze powinna istnieć równowaga między prawami kobiety i nienarodzonego płodu.
Dostęp do aborcji zależy od prawa danego państwa, mentalności narodu, mającej swoje podłoże w kanonach religii. Dla oceny prób szukania rozwiązań problemu aborcji, warto przyjrzeć się, jak w historii kształtowało się prawo kobiet do tego kontrowersyjnego zabiegu, a w szczególności jak sytuacja wyglądała w Polsce i jak prezentuje się dziś.
W starożytności porzucanie dzieci było powszechne, dlatego też aborcja nie budziła szczególnego potępienia i była zjawiskiem powszechnym. Kobiety decydowały się na ten krok z przyczyn, które niewiele odbiegają od tych, z którymi mamy do czynienia dzisiaj – strach przed wyjściem na jaw romansu czy brak środków finansowych. Usunięcie ciąży było jednak w niektórych przypadkach penalizowane, o czym można dowiedzieć się z tekstów Ulpiana, Paulusa czy innych jurystów rzymskich. Pierwszy z nich powiadał „Jeżeli zostanie dowiedzione, że kobieta zadała ból swoim wnętrznościom, aby poronić, namiestnik prowincji ześle ją na wygnanie”. Należy jednak podkreślić, że prawo rzymskie, zakazując aborcji w niektórych przypadkach, miało na celu ochronę dobra innego niż życie płodu. Był nim interes ojca, który przejawiał się w prawie do suwerennego decydowania o powiększeniu rodziny. Aborcja niweczyła jego szanse na posiadanie dziedzica, a na dodatek pomniejszała jego żywy inwentarz. To samo tyczyło się niewolnic, które bez zgody swojego pana nie mogły usunąć ciąży. Aborcja była wobec tego w pełni dozwolona, gdy mężczyzna wyraził na nią zgodę, jak również wtedy, gdy zabiegu dokonywała prostytutka lub kobieta niezamężna.
Na uwagę zasługuje jednak fakt, iż już między V-III w. p.n.e. filozofowie i lekarze próbowali wyznaczać granicę od kiedy płód staje się człowiekiem. Koncepcji było sporo i były one mocno zróżnicowane. Empedokles uznał, że dusza wstępuje do ciała dopiero w chwili wyjścia na świat, Arystoteles twierdził, że płód do 40. dnia pozostaje bezkształtną masą, a z kolei lekarz Galen połączył początek życia z pierwszym uderzeniem serca. Spór ten zresztą do dziś nie został rozstrzygnięty.
Przełomowe stanowisko na temat aborcji pojawiło się wraz z pojawieniem się chrześcijaństwa, gdyż pierwsi chrześcijanie traktowali aborcję na każdym etapie jako zabójstwo. Choć Biblia w dzisiejszym przekładzie nie daje bezpośredniej odpowiedzi na pytanie, czy przerwanie ciąży jest grzechem, to grecki przekład Starego Testamentu, czyli Septuaginta, którym przez wieki się posługiwano, stawia tę sprawę jasno. W tej wersji w Księdze Wyjścia znalazły się następujące zdania: „Jeśli bije się dwóch mężczyzn i uderzą kobietę ciężarną i ona poroni dziecko nieuformowane, zapłaci karę, jaką postanowi mąż kobiety. Jeżeli jednak był uformowany, da życie za życie”. Chrześcijanie przyjęli powyższy punkt widzenia, a św. Augustyn (IV/V w. n.e.) uznał, iż nieuformowane płody mogą zmartwychwstać, potwierdzając tym samym, że posiadają duszę.
Prawo kobiet do aborcji było wcześniej regulowane na synodach. W Elwirze (ok. 300 r.) ogłoszono, że kobiecie, która usunęła ciążę, nie można udzielić komunii nawet na łożu śmierci. Późniejszy Synod w Ancyrze (314 r.) nieco złagodził owy zakaz, gdyż był on wyznaczany tylko na 10 lat.
Przez następne wieki trwał spór co do tego, kiedy o płodzie można mówić jak o człowieku. Papież Innocenty III uznał, że aborcja nie jest morderstwem, jeśli płód nie ma jeszcze duszy, a nabywa ją dopiero przy pierwszych ruchach w łonie matki. Święty Tomasz podzielił pogląd Arystotelesa, głosząc, iż dusza wchodzi w ciało ok. 40 dni po zapłodnieniu, jednak aborcję uznawał za pogwałcenie praw natury. Dopiero między XVII a XVIII wiekiem Kościół jednoznacznie uznał, że dusza wchodzi w człowieka w momencie zapłodnienia, tym samym bezwzględnie zakazując aborcji.
Jednakże już wcześniej aborcja zaczynała być zakazywana przez prawo. Constitutio Criminalis Carolina (1507 r.) zabraniała aborcji pod karą śmierci przez ścięcie mieczem. Podobnie surowo kwestię tę traktowała Theresiana (1768 r.). Kilka wieków później w Wielkiej Brytanii aborcja stała się nielegalna i podlegała
surowym karom. Z kolei w Stanach Zjednoczonych karalna była nawet sprzedaż środków poronnych. Istniał także zakaz informowania o sposobach antykoncepcji czy sposobach przerwania ciąży.
Prawo kobiet do usunięcia ciąży zostało jednak zrewolucjonizowane na przełomie XIX i XX wieku przez feministki, które zaczęły walczyć o równouprawnienie i wzrost wrażliwości moralnej wobec losu kobiet. Rozpoczęły się pierwsze manifesty, jak również zaczęto stosować pierwsze apele do władz, iż kobiety powinny móc decydować o swoim ciele. W ówczesnych czasach nie mogły odmówić mężowi współżycia, czy używać środków antykoncepcyjnych, co często prowadziło do niechcianych ciąż. Walka feministek nie doprowadziła co prawda do legalizacji aborcji, ale za sprawą ich działalności w Stanach Zjednoczonych kobiety otrzymały prawo do informacji o antykoncepcji. Z kolei w Wielkiej Brytanii zalegalizowano przeprowadzanie aborcji dla ratowania życia lub zdrowia matki m.in. za sprawą aktywistki Stelli Brown.
Swoje piętno na legalizacji zabiegu spędzenia płodu odbiła II wojna światowa i totalitarne poglądy wodzów Niemiec i Związku Radzieckiego. W III Rzeszy, po dojściu Adolfa Hitlera do władzy, aborcja była dozwolona tylko wtedy, gdy miała służyć „czystości rasy”, albowiem miały do niej prawo kobiety nie będące aryjkami lub gdy płód był uszkodzony. Natomiast usunięcie ciąży, z której na świat miało przyjść dziecko „czyste rasowo”, było karane nawet śmiercią. Z kolei Związek Radzicki, jako pierwsze państwo na świecie całkowicie zalegalizowało zabieg, a zrobiło to w 1920 r., za sprawą wyrzeczenia się kanonów i wiary. Proceder aborcji był powszechny w ZSRR aż do upadku imperium. Jedynie w latach 1936-1955 Stalin ze względów demograficznych zdelegalizował aborcję, gdyż zależało mu na wzroście populacji.
Po II wojnie światowej sytuacja bardzo różnie kształtowała się na świecie. W większości państw zabieg przerwania ciąży na różnych zasadach i warunkach stopniowo stawał się legalny. W Japonii aborcja została zalegalizowana w 1948 r., w Wielkiej Brytanii w 1968 r., w Stanach Zjednoczonych na początku lat 70. za sprawą wyroku w sprawie Roe v. Wade, a we Włoszech i w Niemczech pod koniec lat 70. Zauważono również znaczny spadek liczby dokonywanych aborcji po jej zalegalizowaniu, np. w Wielkiej Brytanii liczba ta spadła z 1-3 milionów do maksymalnie 250 tysięcy.
Dramatycznie sytuacja ma się w Chinach, gdzie szacuje się, że przymusowej bądź dobrowolnej aborcji poddaje się rocznie około 13 milionów kobiet, co ma wiązek z polityką jednego dziecka w latach 1977-2015, znacznym przeludnieniem kraju oraz ideologią systemu komunistycznego.
Na całym świecie w skali roku wykonuje się 56 milionów aborcji. W Europie zabieg ten jest legalny niemal w każdym państwie, gdyż z całkowitym zakazem mamy do czynienia jedynie w Andorze, San Marino i na Malcie. Polska należy do jednego z trzech krajów Europy, gdzie zabieg ten jest w ograniczonym stopniu dostępny dla kobiet. Poza Polską z ograniczeniami spotkamy się jedynie w Lichtensteinie i Monako. Jak widać nasz kraj jest jedynym tak dużym państwem, gdzie zabieg ten nie jest w całości zalegalizowany.
Cofając się do historycznego obrazu aborcji na terenie Polski, trzeba podkreślić, że w okresie zaborów ciężko mówić o polskich kodyfikacjach. Obowiązywały wówczas kodeksy karne naszych zaborców, które aborcję uznawały jako przestępstwo z pewnymi odstępstwami, w celu ratowania życia matki. Przepisy te zachowały moc prawną w odrodzonym państwie polskim aż do 1932 roku, gdyż po odzyskaniu nieodległości długo toczyły się prace nad nowym kodeksem. Powołana w tym celu Komisja Kodyfikacyjna musiała stawić czoła problemowi i uregulować kwestię legalności aborcji, a już wtedy nie było to proste. W tej materii ścierały się stanowiska reprezentowane przez środowiska skrajnie liberalne (do tej grupy zaliczyć można Tadeusza Boy-Żeleńskiego i Irenę Krzywicą), a z drugiej strony skrajnie katolickie. Ostatecznie prace Komisji zakończyły się wydaniem Kodeksu Karnego w 1932 roku, który penalizował aborcję zarówno wobec matki (art. 231), jak i abortera (art. 232). Natomiast w art. 233 tego kodeksu znalazły się dwa odstępstwa od karalności, gdy zabieg był wykonywany przez lekarza, a przy tym: „był konieczny ze względu na zdrowie kobiety ciężarnej, albo ciąża była wynikiem przestępstwa określonego w art. 203 [współżycie z małoletnim poniżej 15 lat], 204 [gwałt], 205 [nadużycie zależności] lub 206 [kazirodztwo]”
W Kodeksie Karnym z 1932 roku, nie został uregulowany ani tryb stwierdzania wyjątków z powyższego artykułu, ani stadium zaawansowania ciąży. Kwestie te pośrednio regulowało Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 25 września 1932 r. o wykonywaniu praktyki lekarskiej, które w art. 12 pkt. 2 i 3, głosiło, iż lekarz może dokonać zabiegu usunięcia ciąży pochodzącej z przestępstwa w przypadku uprzedniego złożenia mu oświadczenia przez prokuratora. W przypadku, gdy zabieg spędzenia płodu był konieczny ze względu na zdrowie kobiety, to lekarz mógł go dokonać, jeżeli owa konieczność była potwierdzona przez dwóch innych lekarzy.
Warto zaznaczyć, że jak na owe czasy było to jedno z najbardziej liberalnych ustawodawstw aborcyjnych w Europie.
Podczas II wojny światowej w latach 1943-1945 na ziemiach zagarniętych przez III Rzeszę, Polki, jako kobiety nie będące kobietami „czystej krwi”, mogły dokonywać aborcji „na żądanie” i był to pierwszy i jedyny raz w historii Polski, kiedy kobiety miały absolutne prawo poddać się zabiegowi. Z kolei na terenach zajętych przez ZSRR panował zakaz przeprowadzania aborcji, wprowadzony przez Stalina, co zostało już wcześniej wspomniane.
Następnie prawo aborcyjne w Polskiej Republice Ludowej przyjęło rozwiązania bardzo podobne do tych z Kodeksu Karnego z 1932 roku, a podtrzymała je Ustawa z 28 października 1950 r. o zawodzie lekarza. Jedyną zmianą było potwierdzenie konieczności przerwania ciąży przez wzgląd na zdrowie kobiety przez komisję lekarską, a nie jedynie dwóch lekarzy.
Zmiany w prawie wprowadziła dopiero Ustawa z dnia 27 kwietnia 1956 r. o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Miała ona na celu ochronę zdrowia kobiety przed ujemnymi skutkami zbiegów przeprowadzanych w złych warunkach, co zostało określone w arendze. Na uwagę zasługuje fakt, iż z treści ustawy wynikało, że w żaden sposób nie miałą ona na celu chronić płodu, czyli życia nienarodzonego dziecka. Ustawa dopuściła możliwość dokonywania aborcji przez lekarza w trzech przypadkach (art. 1 ust. 1): „gdy za przerwaniem ciąży przemawiają: wskazania lekarskie lub trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej lub gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku przestępstwa”
Istnienie uzasadnionego podejrzenia, że ciąża powstała w wyniku przestępstwa, stwierdzało zaświadczenie wydane przez prokuratora, a przeciwskazania zdrowotne czy trudne warunki życiowe miał stwierdzać lekarz (art. 2 ust. 1). Na mocy ustawy karze więzienia podlegał każdy, kto zmuszał kobiety do poddania się zabiegowi przerwania ciąży (art. 3) oraz kto dokonywał zabiegu przerwania ciąży za zgodą kobiety lub udzielał pomocy kobiecie ciężarnej w dokonaniu zabiegu wbrew przepisom art. 1 ustawy (art. 4 i 5).
W owych czasach, choć ustawa w pewien sposób ograniczała dostęp do aborcji, to była ona bardzo często wykonywana, a przyzwolenie na to dawał zapis w art. 1 ust. 1, który głosił, iż powodem przerwania ciąży mogą być trudne warunki życiowe kobiety. Choć w teorii miało być to kontrolowane przez lekarzy, to jednak ginekolodzy bez większych przeszkód kierowali kobiety do tego zabiegu. Należy podkreślić, że częste aborcje były konsekwencją braku dostępu do środków antykoncepcyjnych oraz niewłaściwa edukacja młodzieży pod względem ich seksualności.
Taki stan rzeczy nie znajdował uznania w katolickim środowisku, czego wyrazem były protesty i manifestacje. W 1977 roku Polski Komitet Obrony Życia, Rodziny i Narodu złożył do Sejmu wniosek o zniesienie powyżej wspomnianej ustawy, a z kolei w 1987 r. Klub Inteligencji Katolickiej w Szczecinie złożył wniosek o zastąpienie dotychczasowych przepisów ustawą o ochronie rodzicielstwa, którym nawet zajęły się sejmowe komisje. Choć w obu tych przypadkach projekty okazały się fiaskiem, gdyż ówczesne władze nie widziały potrzeby zmian w prawie, to zainteresowały one szerokie kręgi społeczne i obudziły w części społeczeństwa potrzebę walki o życie nienarodzonych dzieci.
Duże zmiany w Polsce przyniosły obrady Okrągłego Stołu i zmiana ustroju. Wtedy też rozpoczęły się prace nad zmianą prawa w wielu dziedzinach. Za cel przyjęto również uregulowanie kwestii legalności aborcji. Efektem prac było wejście w życie do dziś obowiązującej Ustawy z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, która ograniczyła dostęp do zabiegów przerywania ciąży. Na uwagę zasługuje fakt, iż w arendze znajdziemy odwołanie do ochrony życia i zdrowia nie tylko kobiety, ale również poczętego dziecka. Reguluje ona nie tylko kwestię przerwania ciąży, ale także wychowania seksualnego oraz pomocy, jaką państwo i organizacje mają nieść kobietom ciężarnym.
Odtąd można dokonywać legalnej aborcji przez lekarza przy zaistnieniu jednej z określonych przesłanek, a więc gdy:
„1) ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej (dopuszczalne przez cały okres ciąży),
2) badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu,
3) zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (w obu przypadkach dopuszczalne do 12 tygodnia ciąży”.
Aborcję penalizuje również Kodeks karny z 1997 roku. Na jego mocy karze podlega każdy, kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę lub udziela jej w tym pomocy w sytuacjach, których nie uwzględnia Ustawa z 7 stycznia 1993 roku (art. 152 KK). Odpowiedzialności karnej podlega również każdy, kto stosując przemoc wobec kobiety ciężarnej lub w inny sposób bez jej zgody przerywa ciążę, a także ten kto groźbą, przemocą lub podstępem doprowadza kobietę ciężarną do przerwania ciąży (art. 153 KK). Typem kwalifikowanym obydwu przestępstw, zagrożonym wyższą karą, jest sytuacja aborcji płodu zdolnego do samodzielnego życia poza organizmem kobiety. Natomiast sama kobieta ciężarna nie ponosi odpowiedzialności karnej za przerwanie ciąży.
Dzisiejszy stan prawny, jako kompromis pomiędzy stanowiskami środowisk lewicowych a prawicowych, od 2016 roku jest poddawany próbom zmiany, głównie przez projekty obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej.
5 lipca 2016 r. obywatelski Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop Aborcji” złożył projekt ustawy zaostrzającej prawo aborcyjne, którego autorzy przewidywali karę pozbawienia wolności za bezprawne dokonanie aborcji zarówno dla lekarza dokonującego aborcji, jak i matki. Na reakcję lewicowych środowisk nie trzeba było długo czekać, gdyż miesiąc później Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Ratujmy Kobiety” złożył projektem ustawy zakładającej nieograniczoną możliwość przeprowadzenia aborcji do końca 12. tygodnia ciąży.
We wrześniu Sejm po pierwszym czytaniu odrzucił projekt inicjatywy „Ratujmy Kobiety”, a defensywny projekt przekazał do rozpatrzenia komisjom sejmowym. Spotkało się to z oburzeniem wielu kobiet, które zjednoczone wyszły na ulice 147 miast manifestować o swoje prawa do decydowania o swoim ciele. Za organizację owego protestu, nazwanego Czarnym Poniedziałkiem, odpowiedzialny był Ogólnopolski Strajk Kobiet. Ostatecznie Sejm odrzucił projekt inicjatywy „Stop Aborcji” w październiku 2016 r.
Oba Komitety ponawiały próby zmiany prawa w latach 2017-2018, z tym skutkiem, że projekt „Ratujmy Kobiety 2017” ponownie został odrzucony w pierwszym czytaniu, a z kolei prawicowy projekt „Stop Aborcji” został „zamrożony” w poprzedniej kadencji Sejmu.
Dziś prawo kobiet do aborcji to temat, na który zagorzale dyskutują Polacy. W obliczu pandemii COVID-19 pod obrady nowej kadencji Sejmu trafił projekt „ustawy antyaborcyjnej” z 2017 roku firmowany przez Kaję Godek. Zmiana ma dotyczyć Ustawy z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, a mianowicie zgodnie z projektem, ma zostać wykreślona jedna z trzech legalnych przesłanek wykonania zabiegu przerwania ciąży. Zatem nie będzie można wykonać aborcji w przypadku, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Po pierwszym czytaniu projekt został skierowany do rozpatrzenia przez sejmową komisję zdrowia oraz do komisji polityki społecznej i rodziny.
Problem aborcji dotyka najintymniejszych sfer życia kobiety i zawsze jest bolesnym doświadczeniem, które może już na zawsze pozostawić po sobie uraz. Jest to problem nie tylko natury prawnej czy medycznej, ale przede wszystkim psychologicznej i socjologicznej. Historia pokazuje, jak przez wieki zmieniały się światopoglądy czy wartości i jak na tym tyle kształtowało się prawo kobiet i dostęp do aborcji. Większość Europy zgodnie przyjęła możliwość przyzwolenia kobiecie na podjęcie decyzji, czy chce urodzić poczęte dziecko, czy też nie. Polska słynie pod tym względem z bardzo restrykcyjnego prawa, które ma zostać jeszcze bardziej zaostrzone. Mogłoby się wydawać, że wynika to z mentalności Polaków, ich bogobojności oraz tego jak bardzo szanują życie, co ma podstawy w szeroko zakorzenionej wierze chrześcijańskiej. Ale Polska nie jest jedynym krajem katolickim w Europie, a tylko u nas prawo jest tak surowe. Sama Biblia milczy na ten temat, a stanowisko Kościoła zostało wypracowane nie na podstawie Starego Testamentu czy nauk Chrystusa, lecz na bazie nauki społecznej Kościoła, która, jak wiemy, od wieków ulega zmianom i w pewnym sensie stara się iść z duchem czasu.
W Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983 roku, promulgowanym przez św. Jana Pawła II, kara za akt aborcji określona jest w kanonie 1398 następująco: „Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice mocą samego prawa”. Natomiast sam św. Jan Paweł II, będący autorytetem dla wielu Polaków w encyklice „Evangelium vitae” głosił, iż „Ekskomunika obejmuje wszystkich, którzy dopuszczają się tego przestępstwa [przerywania ciąży] wiedząc, jaką jest obłożone karą, a więc także tych współsprawców, bez których udziału to przestępstwo nie zostałoby popełnione”.
Sami Polacy nie są zgodni w kwestii zalegalizowania zabiegów usunięcia ciąży. Przeciwnicy aborcji przede wszystkim opierają swoje stanowisko na zasadach wiary i życia w zgodzie z Bogiem. Podstawowym powodem, dla którego nie zgadzają się oni na aborcję, jest życie istot, które nie mogą same siebie obronić, a przecież każdy bez wyjątku ma prawo do życia, co gwarantuje m.in. Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej czy Europejska Konwencja Praw Człowieka. Dla nich człowiekiem jest się najzwyczajniej w świecie od samego poczęcia, a żadne dziecko nie ma wpływu na to, czy jest owocem gwałtu, czy jest też przewlekle chore.
Argumenty drugiej strony sporu wydają się być równie racjonalne i słuszne, jednak zupełnie odmienne i niedające się wspólnie pogodzić. Na piedestale wydaje się stać prawo kobiet do decydowania o własnym ciele i sprzeciw wobec decyzji podejmowanych w tym zakresie przez polityków i Kościół. Ciężka sytuacja materialna, brak instynktu macierzyńskiego czy brak wsparcia ze strony rodziny i partnera są częstym powodem, przez który kobiety decydują się na aborcję. Fakt, że mierzą się one później z problemami psychicznymi i wyrzutami sumienia, wynika poniekąd z tego, iż w Polsce kobietom takim nie udziela się pomocy, a wręcz wyzywa od morderczyń i wyklucza ze społeczeństwa. Droga do normalności mogłaby się kształtować zupełnie inaczej, gdyby podejście Polaków było bardziej liberalne, a zatem bliższe temu, które reprezentują nasi sąsiedzi z Zachodu. Inną ważną kwestą poruszaną przez środowiska feministyczne jest brak wystarczającej i odpowiedniej edukacji seksualnej w szkołach oraz brak dostępu do środków antykoncepcyjnych, a w szczególności do tzw. „pigułki dzień po”. Robienie z tematów ludzkiej seksualności tematu tabu skutkuje ogromnymi brakami w wiedzy młodzieży na temat ich ciała, co w połączeniu z dojrzewaniem i hormonami często kończy się niechcianymi ciążami. Reforma tego sektora edukacji z pewnością miałaby spory wpływ na ilość dokonywanych aborcji. Na tym tle pojawia się kolejny problem, a mianowicie fakt, iż bardzo restrykcyjne prawo aborcyjne skutkuje tym, że wiele Polek nie znajdując wsparcia i pomocy ze strony państwa szuka pomocy w nielegalnych klinikach lub w innych krajach. Podobnie jak w innych krajach zakazujących aborcji, także w Polsce występuje zjawisko „podziemia aborcyjnego”, tj. przeprowadzania nielegalnych zabiegów przerywania ciąży. Zachodzi też zjawisko tzw. „turystyki aborcyjnej” – wyjazdów za granicę do krajów, w których prawo nie zakazuje aborcji na życzenie, w celu przeprowadzenia tam zabiegu. Nie jest to w żaden sposób sprzeczne z polskim prawem. Szacuje się, że w Polsce rocznie wykonuje się ponad 100 tys. zabiegów przerwania ciąży, z czego tylko kilkaset jest legalnych. Dla środowisk lewicowych wypływa z tego oczywisty wniosek, iż kobiety chcące dokonać aborcji i tak znajdą sposób na jej dokonanie, a restrykcyjne prawo polskie jedynie utrudnia im powrót do normalności.
Aborcja jest tematem, który może dotknąć każdą kobietę. Problem, czy usunąć ciążę, czy wychować dziecko to nie tylko dylemat matki, ale także ojca, którego często przy kobiecie brakuje. Urodzenie dziecka pochodzącego z gwałtu czy obarczonego ciężkimi chorobami genetycznymi to wyzwanie, na które nie każda kobieta jest psychicznie gotowa. Z drugiej strony wyrzuty sumienia i stygmatyzacja ze strony społeczeństwa polskiego mogą doprowadzić kobietę po zabiegu do targnięcia się na swoje życie. Pozbawienie kobiety możliwości wyboru co do tego, czy będzie chciała podjąć się wyzwania wychowania ciężko chorego dziecka lub będącego owocem gwałtu, jest niedorzeczne. Taka decyzja wiąże się nie tylko z poniesieniem dużych nakładów finansowych na leczenie dziecka, ale przede z wyrzeczeniem się sporej części życia i z trudem włożonym w wychowanie, przysparzającym wiele trosk i cierpienia. Zatem każda kobieta powinna mieć w tej kwestii wybór, a jej decyzja nie powinna być w żaden sposób komentowana przez jej otoczenie.
Dlatego aborcja jest i będzie odwieczną walką między prawem kobiety do decydowania o swoim losie a prawem płodu, czy dziecka, które samo o siebie walczyć nie potrafi. To, czyje prawo powinno stać na piedestale, jest kwestią, której, w moim poczuciu, nie da się jednoznacznie rozwiązać, a historia pokazuje, że nigdy nie było i nigdy nie będzie doskonałej kodyfikacji, która ureguluje kwestię aborcji w sposób wszystkim właściwy.
Zanim jednak dojdzie do procedowania w Sejmie projektu prezentowanego przez Kaję Godek, rozważam pytanie, czy nasza Konstytucja (tak ostatnio poniewierana) może pomóc w rozwiązaniu tego tak bardzo drażliwego i tak bardzo ważnego problemu w życiu kobiet.
W myśl postanowień Rozdziału II (art. 31, 32, 53) między innymi wszyscy są wobec prawa równi, każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. Czy te uregulowania w powiązaniu z wiedzą medyczną (płód od 12 tygodnia życia staje się dzieckiem), przesłankami unormowań państw unijnych, znoszących zakaz aborcji, pozwalają nam przyjąć, że oparte na kanonach religii chrześcijańskiej, założenia przeciwników aborcji ograniczają prawa pozostałej części społeczeństwa, poprzez podporządkowanie się zasadzie wiary.
Chcę zaznaczyć, że jako Polka, katoliczka, pragnę, aby moja Ojczyzna była w pełni demokratyczna jako jedno z wiodących państw Unii Europejskiej. Oczywiście z racji mojego doświadczenia życiowego i zdobywanej dopiero wiedzy prawniczej, moje rozważania mogą być błędne.
Jestem jednak przekonana, że przedstawiciele nauki, przede wszystkim medycyny, prawa, psychologii, socjologii czy teologii, znajdą kompromisowe rozwiązanie: może pozostawiając decyzję kobiecie w zgodzie z jej sumieniem, wyznawaną wiarą i odpowiedzialnością przed Bogiem, a może pozostawiając pod osąd referendum narodowemu?
BIBLIOGRAFIA:
1. Roman Żuchowicz – „Odwieczny spór o aborcję” (Newsweek Historia 12/2016)
2. Kamil Nadolski – „Tysiącletnia walka o aborcję” (Newsweek „Stulecie kobiet” 2/2018)
3. Łukasz Moniuszko, Miła Kwapiszewska „Aborcja w polskich sporach społeczno-prawnych lat 1919-1997” (Wydawnictwo: Avalon, 2019)
4. Joanna Helios, Wioletta Jedlecka – „Wpływ feminizmu na sytuację społeczno-prawną kobiet” (Prace Naukowe Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego 2016)
5. Lech Gardocki: „Prawo karne” (Wyd. 11. Warszawa: 2005)
PODSTAWA PRAWNA:
1. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 11 lipca 1932 r. – Kodeks karny (Dz.U. 1932 nr 60 poz. 571)
2. Ustawa z dnia 27 kwietnia 1956 r. o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz.U. 1956 nr 12 poz. 61)
3. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 25 września 1932 r. o wykonywaniu praktyki lekarskiej (Dz.U. 1932 nr 81 poz. 712)
4. Ustawa z 7 stycznia 1993 o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz.U. 1993 nr 17 poz. 78)
5. Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny (Dz.U. 1997 Nr 88 poz. 553)
6. Christian Davies „Polish women strike over planned abortion ban”, („The Guardian”, 3 października 2016)