Po fikcjach obrazów filmowych opisanych w sposób doskonały przez mecenasa Jacka Dubois chciałbym obecnie przenieść szanownych Czytelników do smutnej Peerelowskiej Rzeczywistości. To zabójstwa na tle różnic politycznego spojrzenia na wiele istotnych spraw, tyle, że nie izraelskiego Mossadu – najdoskonalszego wywiadu świata, ale rodzinnych agentów bezpieki czy funkcjonariuszy MSW.
Dwie książki poruszają tę problematykę, myślę, że ciekawą, co do opisanych faktów, zdarzeń i obrazu dla środowiska prawniczego. W 2016 roku nakładem krakowskiego wydawnictwa „Znak horyzont” ukazała się książka Patryka Pleskota „Zabić” – mordy polityczne w PRL. Motto tej książki mówi samo za siebie. „Nadepnąłeś komunistycznej władzy na odcisk? Zginiesz. Chcesz się bawić w opozycjonistę? Stracisz życie. Chroni cię sutanna? Skończysz jak Popiełuszko”.
Licealista utopiony w Wiśle, maturzysta zakatowany na komisariacie, młody wikary otruty tlenkiem węgla i inni bohaterowie tej książki nie zakończyli życia w sposób naturalny. Autorowi towarzyszyła w trakcie pisania frustracja spowodowana zniszczeniem materiałów bądź niedostępnością nawet dla historyka, a także że w żadnym przypadku sprawiedliwości nie stało się zadość. Książka podzielona została na cztery działy problemowe.
Całość zamyka wątek politycznego mordu pośredniego, gdy ofiarami stają się osoby z najbliższego otoczenia „głównego celu”. Pozycja zawiera oprócz opisu zdarzeń, faktów czy domysłów, trudy adwokackiego działania w dotarciu do rzeczywistej prawdy mordu. W miarę dostępności materiałów autor ujawnia umiejętność zacierania śladów czy zastępowania czynności procesowych notatkami służbowymi. Bogata bibliografia świadczy o profesjonalizmie tej pozycji książkowej. Są też informacje z Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do Zbadania Działalności MSW (komisja Rokity) powołanej w 1989 roku.
Zasygnalizuję jedynie niektóre z zabójstw z niewykrytymi do dnia dzisiejszego sprawcami, co pozwala snuć nie domysły a przekonania, co do roli w nich funkcjonariuszy MSW. W przypadku dokonanego w 1982 roku zabójstwa Piotra Majchrzaka, ucznia poznańskiego Technikum Ogrodniczego, ujawnia się profesjonalizm pełnomocnika rodziny pokrzywdzonego adw. Aleksandra Bergera, ostatniego z żyjących do dzisiaj obrońców poety Stanisława Barańczaka, sygnatariusza listu 59 skierowanego przeciwko zmianom w konstytucji. Majchrzak członek klubu „Feniks” nosił w klapie symbol opozycji „elektryczny opornik”. Mecenas Berger doprowadził do wznowienia postępowania wykorzystując przy tym nie przeprowadzenie wizji lokalnej, a także pozycję chronionego świadka
współpracownika bezpieki. Pełnomocnik miał jednak świadomość, że aparat władzy dąży do wyciszenia sprawy i eksplorowania „bezpiecznego” wątku kryminalnego. Postępowanie miało także swój epilog pod Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.
Tragiczna śmierć 18-sto letniego Grzegorza Przemyka, syna Barbary Sadowskiej, członka polskiego PEN Clubu, nastąpiła w rok po śmiertelnym pobiciu Piotra Majchrzaka. Postępowanie przygotowawcze to przykład skandalicznego działania PRL-owskich organów ścigania pod kierownictwem prokurator Wiesławy Bardonowej, a następnie już wymiaru sprawiedliwości.
Poza chęcią służenia najlepszemu z ustrojów wyróżniała się charakterystycznym wyglądem. Przypominała z uwagi na posturę zapaśnika wagi ciężkiej. Ponadto nie tylko, że nosiła krótkie wzorzyste sukienki, ale na jej palcach przypominających serdelki zawsze widniała złota biżuteria. Pełnomocnik matki adwokat Maciej Bednarkiewicz został tymczasowo aresztowany i zwolniony dopiero w dniu zamknięcia przewodu sądowego w sprawie śmierci Przemyka.
Drugi z pełnomocników adw. Władysław Siła Nowicki nie tylko nie uzyskał zgody Ministra Sprawiedliwości za prowadzenie indywidualnej kancelarii adwokackiej po przekroczeniu 70- tego roku życia, ale ponadto prowadzono wobec niego postępowanie karne pod absurdalnym zarzutem poniżania naczelnych organów władzy państwowej (napisał list otwarty do Ministra MSW w dniu 16 lutego 1984 roku). Postępowanie to umorzono następnie na mocy amnestii. Dochodziło do zastraszania adwokatów, a broniący kierowcę karetki pogotowia mecenas Wiesław Johann wycofał się ze sprawy na skutek postawy swego klienta.
Michał Wysocki zgodził się bowiem za namową Służby Bezpieczeństwa wygłosić wyreżyserowane oświadczenie, że wspólnie Jackiem Szyzdkiem pobił w dniu 12 maja 1983 roku Grzegorza Przemyka w siedzibie Pogotowia przy Hożej w Warszawie.
Informacje ze śledztwa przekazywano na bieżąco Ministrowi MSW gen. Czesławowi Kiszczakowi. Oskarżeni zostali uznani za winnych jedynie narażenia Przemyka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego rozstroju zdrowia. Nie ustalono, kto naprawdę odpowiada za zgon maturzysty. Nawet dalsze losy tego przedziwnego procesu w 2008 roku nie dały odpowiedzi na pytanie czy była to prowokacja czy tragiczny przypadek. W czasie pogrzebu Barbarę Sadowską wspierali księża – Jerzy Popiełuszko i Stefan Niedzielak, którzy rozstali się z życiem także w sposób nienaturalny.
W toczącym się postępowaniu w sprawie śmierci w maju 1977 roku studenta polonistyki i filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisława Pyjasa, pełnomocnikiem rodziny był mecenas Andrzej Rozmarynowicz, doradca prawny kardynała Wojtyły. Śledztwo było przez niego wymuszone, ale sterowane jednak umiejętnie. Biegli „na zamówienie” wskazali jako przyczynę zgonu upadek ze schodów.
Uwagę skupiono przede wszystkim na „wrogich” reakcjach społecznych wywołanych tragicznym losem krakowskiego studenta.
Dalsze kulisy tej sprawy sprowadziły się do pytania „chichot historii” czy „cichy płacz”.
Historię najbardziej „klasycznego” morderstwa politycznego dokonanego przez funkcjonariuszy MSW na osobie ks. Jerzego Popiełuszki opisałem już wcześniej.
W styczniu 1989 roku został zamordowany wspomniany przeze mnie w tej publikacji ksiądz Stefan Niedzielak. Lista obrażeń i ran ujawnionych w czasie sekcji zwłok była porażająca. Śledztwo nadzorowała wspomniana już prokurator Wiesława Bardonowa. W pierwszych tygodniach postępowania przygotowawczego przesłuchano w sumie ponad stu świadków. Pełnomocnicy rodziny adwokaci Jan Olszewski i Andrzej Grabiński dopuszczeni byli jedynie do siedmiu czynności.
Pozorowano działania, utrudniano obu adwokatom wgląd do akt sprawy. Próbowano kompromitować zmarłego wykorzystując do tego celu osoby związane z parafią i cmentarzem. Praktycznie po roku od zgonu, Prokuratura Wojewódzka potwierdziła, iż przyczyną śmierci księdza było zabójstwo. W 2008 roku Instytut Pamięci Narodowej badając okoliczności tej sprawy stwierdził w aktach brak kluczowych dowodów. Po prostu „wyparowały”.
Stefan Niedzielak był uznawany błędnie za kapelana „Solidarności”. W styczniu 1989 roku na plebanii kościoła Niepokalanego Serca Maryi w Białymstoku znaleziono ciało wikarego ks. Stanisława Suchowolca inwigilowanego przez Służbę Bezpieczeństwa. Pełnomocnicy zmarłego adwokaci Lech Lebensztejn i Jerzy Naumann kwestionowali ustaloną przyczynę pożaru na parafii, a także inne nieprawdopodobne dla miejsca zdarzenia dowody. Postępowanie jednak umorzono, by po czasie przyznać, że było wiele błędów proceduralnych, ale generalnie mord miał kontekst polityczny. Zabójstw księży opisanych w książce jest jeszcze kilka, ale to nie temat na ten felieton. Zajmowała się tym Senacka Komisja Praw Człowieka i Praworządności.
Po prostu działali oni „W imię Boga przeciw władzy”, a nie wspomagając rządzących. Autor stara się czytelnikom przybliżyć okoliczności związane z zabójstwem byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej oraz Jana Gerharda, redaktora naczelnego tygodnika „Forum”. Co łączy ich śmierć z osobą generała Karola Świerczewskiego, uczestnika walk z ugrupowaniami UPA dowiedzą się Państwo z lektury tej pozycji.Tutaj także zaginęły z akt kluczowe dowody.
W rozdziale „Klątwa Popiełuszki” Patryk Pleskot opisuje wspólne zabójstwo dwóch kobiet związanych z biografiami dwóch prawników Andrzeja Grabińskiego i Krzysztofa Piesiewicza. Za morderstwem Małgorzaty Grabińskiej stały osoby powiązane ze Służbą Bezpieczeństwa. Popełniły błąd i zabiły nie tę Grabińską, którą planowały. Zginąć miała Małgorzata Grabińska synowa znanego adwokata, oskarżyciela posiłkowego w procesie zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki. Aniela Piesiewicz zginęła w swoim mieszkaniu w lipcu 1989 roku, w dwa dni po wyborze gen. Jaruzelskiego na Prezydenta.
Sznur czy też kabel założony był w fachowy sposób, taki jak został związany ks. Popiełuszko. Przy drzwiach leżała maczeta, a obok zmarłej obcęgi i pilnik. Mecenas Krzysztof Piesiewicz oskarżał morderców księdza i znał całą sprawę aż za dobrze. W jednym i drugim przypadku śledztwo umorzono.
Sprawy te próbowało wyjaśnić słynne policyjne „Archiwum X”, ale bez efektu. Nie ustalono czy zabójstwa miały bardziej polityczny, czy kryminalny charakter. Henryk Piecuch nakładem „Wydawnictwa 69” w 1996 roku opublikował książkę „Akcje specjalne- Tajna Historia Polski”. Opisał w niej zdarzenia dotyczące między innymi Bolesława Bieruta, Edwarda Ochaba, Władysława Gomułki, Edwarda Gierka, Stanisława Kani i Wojciecha Jaruzelskiego i ich powiązania z Józefem Stalinem. Droga, którą autor wiedzie czytelnika prowadzi jednak w ślepy zaułek. Ale jest ona ciekawa, pełna ekscytujących wydarzeń, studiów ludzkich słabostek i skomplikowanych gier.
Po jej przeczytaniu doszedłem do wniosku, że Piecuch próbuje wzorować się na Ryszardzie Kapuścińskim.
Ta książka to przykład manipulowania historią, zdarzeniami, faktami i żonglowania osobami. Jest jak gdyby antraktem – przerwą pomiędzy działalnością Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego a procesami politycznymi w 40-leciu PRL.
To tak jak pisał Sławomir Mrożek „W Polsce nie było normalnie, czyli ani prawomocnie, ani naturalnie od 1939 roku. Nieprawość i nieprawomocność jest grzechem pierwotnym tej władzy”. Odpowiedzi na pytanie czy proces karny może być procesem politycznym należy szukać nie tyle w kwalifikacji prawnej czynu, co w intencjach i pobudkach sprawcy. 18 grudnia 1951 roku Zgromadzenie Sędziów Najwyższego Sądu Wojskowego poleciło używać w ślad za prawem sowieckim pojęcia „przestępstwo kontrrewolucyjne”. Na zakończenie chciałbym na krótką chwilę powrócić do prezentowanej Państwu w ramach działu „Czytelnictwo” książki Pana Mecenasa Jacka Dubois „Mordowanie na ekranie”. W 2011 roku nakładem Wydawnictwa C.H. Beck ukazały się świetne felietony tego Autora zatytułowane „Koktajl z paragrafów”. Słowo wstępne napisał obecny Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar i opatrzył je słowami: „Bajka o prawdziwym adwokacie, złym prokuratorze, zawiści, przyjaźni i sprawiedliwości”.
Świadczą one o doskonałości tej książki, gdzie napisano „Śmiejmy się więc…”. Z pełną świadomością, że to śmiech przez łzy. Przyznam nieskromnie, że mam tę pozycję w swoich zbiorach, z osobistą dedykacją autora, co jest dla mnie dużą satysfakcją.