I kto by pomyślał, że inspiracją do napisania felietonu będzie starszy pan w białym garniturze, niedbale zajmujący ławę poselską i siedzący w czasie zaprzysiężenia nowego-starego prezydenta RP. Czy to typowa postać Polaka, zawistnego, niemogącego pogodzić się z obecnym stanem rzeczy? Ktoś powie, że to przykład nietypowy, bo ów pan nie tylko zachował się tutaj skandalicznie, ale też ostentacyjnie spał w Parlamencie Europejskim, czekając widocznie na swój wymarzony, monarchistyczny ustrój. Coś jednak w tym siedzeniu i spaniu jest charakterystycznego dla osobowości Polaków?
Ale – po kolei. Osobowość jest różnie definiowana. M. in. jako funkcja integrująca całość działania jednostki. Zachowań, postaw, zainteresowań, cech myślenia, działania, określających jej sposób reagowania. Wiemy, że w tych samych sytuacjach, w odpowiedzi na te same bodźce każdy zachowuje się inaczej. Dlatego sposób reakcji jednostki, wykazujący pewne stałe cechy umożliwiające przewidywanie, jak zachowa się ona w danej sytuacji – jest pewnym jej stylem. Styl jest trwałym sposobem reagowania, specyficznym dla danej osoby. Pojęcie „osobowość” często zamiennie jest używane z określeniami „charakteru” i „temperamentu”. Przy czym termin „charakter” odnosi się do cech związanych z zachowaniem, „temperament” mówi o tempie i stylu reagowania, a „osobowość” wskazuje na cechy ukształtowane głównie w wyniku oddziaływań środowiska w trakcie rozwoju jednostki. Osobowość rozumie się też jako sposób funkcjonowania jednostki w świecie. Klasyfikacja ICD-10 uważa, że osobowość to zespół trwałych wzorców myślenia, odczuwania i zachowania, typowych dla stylu życia i adaptacji danej jednostki. Strukturę osobowości tworzą: funkcje intelektualne, uczuciowe i wolicjonalne. Rozszczepienie tych funkcji i działanie ich niezależnie od siebie jest istotą choroby psychicznej o nazwie schizofrenia (E. Bleuler, 1911 r.). Dawniej rozpoznawaliśmy tzw. osobowość psychopatyczną (psychopathia, -pathia: cierpienie gr.), uwarunkowaną głównie konstytucjonalnie, zimną, „bez uczuć”, ale z dobrym intelektem, osobowość socjopatyczną (socjopathia) uwarunkowaną najczęściej niekorzystnym wpływem środowiska (dawniej tzw. bananowa młodzież), osobowość charakteropatyczną (charakteropathia) zmienioną po przebytych urazach CUN z wybuchowością i upośledzeniem tzw. uczuciowości wyższej i osobowość homilopatyczną (homilejn – obcować gr.) wynikającą z wyraźnego mankamentu fizycznego (np. Napoleon). Aktualnie staramy się tych określeń nie używać, bo są znane powszechnie i mają wyraźnie pejoratywny wydźwięk społeczny. Wystarczy wspomnieć, że co druga, nieprzychylnie nastawiona do nas osoba, czy sprawca czynu zabronionego jest nazywana przez nas i media – psychopatą. Dlatego używamy eufemistycznego określenia: osobowość nieprawidłowa albo zaburzona. Zaburzenia osobowości są utrwalonymi wzorcami zachowań przejawiającymi się mało elastycznymi reakcjami na różne sytuacje. Są to odmienności w porównaniu z przeciętnym w danej kulturze sposobem spostrzegania, myślenia, odczuwania i odnoszenia się do innych. Inaczej zaburzenia osobowości to zaburzenia psychiczne, gdzie panuje wzorzec nieprawidłowych zachowań i przeżywania. Wzorce te są zazwyczaj stabilne, a jednostki z zaburzeniami osobowości ujawniają pewną sztywność zachowań, co prowadzi do złego ich funkcjonowania. Zaburzenia osobowości rozpoczynają się najczęściej w dzieciństwie lub w okresie pokwitania. Według Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD-10) obowiązującej w Europie mamy następujące zaburzenia osobowości: osobowość dyssocjalną, chwiejną emocjonalnie (borderline), histrioniczną (histeryczną), schizoidalną, paranoiczną, zależną i lękliwą. W klasyfikacji amerykańskiej DSM-V dodatkowo są osobowości dziwaczna, ekscentryczna, dramatyczna, lękliwa i bojaźliwa.
Zaburzenia osobowości paranoiczne (noos – rozum, para – obok gr.) to podejrzliwość, nieufność, węszenie wokoło siebie obecności osób o złych zamiarach wobec nas. Równocześnie osobowość taka dąży do władzy i osiągnięcia wysokiej pozycji zawodowej, społecznej, politycznej. Nawiasem mówiąc w chorobie alkoholowej (ZZA) osobowość paranoiczna, głównie u panów, ewoluuje nawet do urojeń zdrady i niewierności małżeńskiej (tzw. zespół Otella). Osoby z zaburzeniami schizoidalnymi są zwykle samotne, chłodne uczuciowo, nieutrzymujące kontaktów interpersonalnych. Osoba dyssocjalna, asocjalna jest agresywna, impulsywna, kłamliwa, nie ma poczucia odpowiedzialności za swoje czyny, jest bezrefleksyjna, stawia siebie zawsze na pierwszym miejscu. Takie m. in. osoby orzekamy.
Osobowość histrioniczna (histeryczna) to teatralność, przesadność w zachowaniu, potrzeba zwrócenia na siebie uwagi, „gawędziarstwo” seksualne, granie roli bon-vivanta z płytką w gruncie rzeczy uczuciowością wyższą.
Osobowość chwiejna emocjonalnie, z pogranicza (borderline) to niestabilność uczuciowa, zmienność nastroju, skłonność do samouszkodzeń, odurzania się, prób samobójczych.
Osobowość zależna to przesadna potrzeba opieki nad sobą, uległa w stosunku do innych, niepewna swoich zachowań i decyzji.
Osoba anankastyczna (ananke-przymus gr.) to dbałość, dokładność, perfekcjonizm, szereg wątpliwości co do swojego postępowania. Osoba narcystyczna jest nastawiona wielkościowo, chcąca być podziwianą, z podwyższonym poczuciem własnej wartości. Osobowość schizotypowa albo schizotypowe zaburzenie osobowości przejawia nikłe relacje społeczne, zachowuje się dziwacznie, wypowiada się używając neologizmów, zdradza myśli magiczne, nierzadko osiągając rozmiary myślenie schizofrenicznego.
Eugeniusz Brzezicki (1890-1974), znakomity polski psychiatra, wprowadził pojęcie skirtotymii (skirtao – tańczę gr.) jako narodowej cechy Polaka. Skirtotymia to tzw. słomiany ogień uczuć z gwałtownym wybuchem i krótkim trwaniem. Tzn. szybko zapalamy się do czynu i szybko zniechęcamy. To także upodobanie do życia z gestem, fantazją, próżnością, lekkomyślnością, brawurą i odwagą szczególnie na oczach innych. To w sytuacjach trudnych – altruizm, zwartość, wytrzymałość, a w okresach powodzenia – centryzmu, beztroska, lekkomyślność. Skirtotymicy to ludzie z dobrymi chęciami, ale bujający w obłokach, o fantastycznych pomysłach, ale niewytrwali i nieskuteczni.
Antoni Kępiński (1918-1972) wyróżnił wśród Polaków osobowość histeryczną i psychasteniczną. Typ pierwszy to polskie sejmikowanie, liberum veto, Polnische Wirtschaft, mieszanka zalet i wad. Typ psychasteniczny to polski chłop, kmieć: cichy, pracowity, oraz polski szlachcic co to nie pracuje, ale błyszczy i „gada”.
Kazimierz Dąbrowski (1902-1980), kolejny polski psychiatra, uważał, że nasz charakter to romantyzm, mistycyzm, donkiszoteria, nadmierna gościnność szczególnie w stosunku do obcych, ale też podejrzliwość, niecierpliwość, skłonność do bycia w opozycji, do protestów, warcholstwa. Zdaniem K. Dąbrowskiego mamy upodobanie do improwizacji, słabych zdolności organizacyjnych, do kultu niekompetencji. Ks. J. Tischner do polskiej kultury i polityki wprowadził określenie homo sovieticus tj. człowieka zniewolonego przez system komunistyczny, jeszcze podobno egzystującego gdzieniegdzie jako stara, tradycyjna lewica.
Tyle rozważań na temat polskiego charakteru i osobowości. Z kim więc mamy do czynienia w naszym aktualnym życiu? Z osobowościami wymienionymi wyżej? Wydarzenia duże, przełomowe odzwierciedlają naturę Rodaka, w mediach nazywanego nie wiedzieć czemu – Januszem i Grażyną. Więc potrafimy się mobilizować, walczyć „z przeważającymi siłami wroga” (II wojna światowa, Powstanie Warszawskie 1944, wydarzenia z lat 1968, 1970, 1976, 1981), w których udowadnialiśmy swoją heroiczność, bezinteresowność, patriotyzm. Ostatnio mobilizowaliśmy się do pomocy na Haiti, w Bejrucie, na Białorusi. Chcemy być pierwsi, docenieni, pomagamy, walczymy, sprzeciwiamy się. Kiedyś tworzyliśmy struktury podziemne, powielaliśmy tzw. bibułę, ulotki, byliśmy internowani. Walczyliśmy, w boju zatracaliśmy się, czuliśmy wsparcie w Opatrzności. Generalnie biliśmy się o wolność i demokrację. A kiedy ją zdobyliśmy, to nie wiemy, jak się w niej znaleźć. Może w ogóle nie nadajemy się do tego ustroju? Może winniśmy żyć w wiernopoddaństwie do jakiegoś monarchy? Bo stale jesteśmy niezadowoleni. Szukamy – nie wiadomo czego. Weźmy na przykład wybory. Wygrała frakcja w większości ludzi starszych, przyzwyczajonych do pewnych zasad i norm, które trudno zmieniać w 70 roku życia. Następnym razem już nas nie będzie. Bo albo odejdziemy do Wieczności albo będziemy tkwić w głębokim otępieniu w ogóle nie rozumiejąc, co to są wybory. Młodzi, często tylko duchem, postępowi, proeuropejscy z frakcji drugiej, będą więc mieć powody do radości, chociaż podejrzewam, że po krótkim okresie euforii i „prawdziwej” demokracji również będą niezadowoleni. Bo jest nie tak, jak sobie wyobrażaliśmy. A jak? Nie wiemy, ale jesteśmy przeciwni, jesteśmy w opozycji. Kraj podzielony? Proszę bardzo. Sami go podzieliliśmy. Wyjeżdżamy? Proszę bardzo. Tyko w krajach skandynawskich, dokąd się wybieramy, panuje szariat. Poza tym nikt tam na nas nie czeka. Artysta RN. wyjeżdżał z kraju, bo wygrał prezydenturę T. Artysta nie wyjechał i ma się dobrze. Dlatego zwolennicy RT. – poczekajcie trochę. Dojdziecie do władzy, ale i tak będziecie niezadowoleni. Bo my, Polacy głównie lubimy walczyć i być „przeciw”. W jednym z ostatnich numerów „In Gremio” okładkę zdobiła kolorowa wstążka na znak solidarności z LGBT. Proszę bardzo. Tylko czy istotnie, Drogie Panie i Panowie fraternizujecie się w pełni z tym ugrupowaniem? Z ugrupowaniem rzekomo dyskryminowanych, które stało się ugrupowaniem dyskryminujących. Bo tak się czuję. Wykonując swój zawód często spotykałam się i spotykam z przedstawicielami LGBT. W większości wcale nie są tak szczęśliwi i radośni, jak prezentuje to TV. Najczęściej robią tzw. dobrą minę, a w środku cierpią z powodu swojej jednak inności. Twierdzą, że jest im ze sobą dobrze, w kuluarach – mówią zupełnie co innego. Ich przeszłość, błędy, zaniedbania wychowawcze oraz osamotnienie i odrzucenie przez dotychczasowego partnera stworzyły możliwość realizacji aktualnych zainteresowań. Nikt ich nie dyskryminuje, sami mają żal do świata i do siebie, dlatego wyładowują frustrację na otoczeniu. Z lekarskiego punktu widzenia należy się nad tym zastanowić. Osobom zaś nie związanym z medycyną, a szczególnie z psychiatrią i seksuologią nie pozostaje nic innego, jak nałożyć kolorową maseczkę w Sejmie, przed nim się bić i wznosić transparenty przeciwko „państwu policyjnemu”. Posłanki Sch-W., J.S. czy P-P nie będą się zastanawiać, czy pomóc i jak – jeśli w ogóle – tym chłopcom i dziewczętom. Posłanki po prostu będą walczyć przeciwko „wrogowi” w imię tolerancji. My Polacy zawsze musimy mieć wroga. Poza tym stale wydaje się nam, że jesteśmy narodem szczególnym. Nie. Naród wybrany jest jeden, mimo że o „twardym karku” (Biblia). My preferujemy cwaniactwo, alkoholizm, nieprzemęczanie się w pracy i koniecznie walkę. A na lotniskach całego świata wszyscy powinni porozumiewać się w języku polskim. Co prawda artysta J.S. wstydzi się mówić w tym języku poza granicami ojczyzny, ale nie przeszkadza to ani jemu, ani jego synowi mienić się patriotami. Lubimy warcholstwo, łobuzerstwo, bić się zawsze w słusznej sprawie. Równocześnie mówimy jednak, że cenimy sobie spokój. Ale go nie pragniemy, bo niepokój mamy w swoim charakterze. Panuje COVID-19. Każą nam nosić maseczki i utrzymywać dystans. Ale często tego nie robimy, bo to „oni” nam każą, a my kochamy wolność. I chcemy robić to, na co mamy ochotę. Nie wyłączając Michała Sz. alias Margot. Podziały w ICD-10, w DSM-V, poglądy wybitnych psychiatrów idealnie oddają nasz narodowy charakter. Chyba jednak w większości histrioniczny (histeryczny). Czy z takim usposobieniem blisko nam do Unii Europejskiej? A może wszystkie narody mają podobne cechy charakteru, a nasza, Polaków, czasem niepotrzebna aktywność jest wynikiem właśnie demokracji?
Starszy zaś pan w białym garniturze już powinien odejść z życia społeczno-politycznego. Chyba najwyższy czas.