Z Radosławem Nagay, kierownikiem Zakładu Komunikacji Wizualnej i Gier Komputerowychna Akademii Sztuki w Szczecinie oraz właścicielem firmy Panopticum, wdrażającej produkty wykorzystujące sztuczną inteligencję, rozmawia adwokat Klaudia Semeniuk.
Czy rozwój sztucznej inteligencji spowoduje, że prawnicy staną się zbędni?
Wydaje mi się, że nie jest to poważne zagrożenie. Zaawansowana sztuczna inteligencja nie może zastąpić człowieka (jeszcze). Po pierwsze: wiarygodność. Skuteczność systemów sztucznej inteligencji waha się dzisiaj w przedziale od 50 do 70%. Oznacza to, że nawet co druga odpowiedź może być błędna. Największym wyzwaniem jest zebranie odpowiednio dużej liczby danych szkoleniowych (próbek) do nauczenia sztucznej sieci neuronowej. Mówimy tutaj o setkach tysięcy, czy nawet milionach przypadków (spraw sądowych) wraz z ich wszystkimi parametrami, mogącymi mieć wpływ na końcowy wynik postępowania – digitalizacja i parametryzacja tysięcy tomów akt to olbrzymi koszt, a to dopiero początek. Sztuczna inteligencja, jaką znamy z naszych smartfonów, najczęściej nie wykonuje obliczeń w samym telefonie, tylko wysyła dane do chmury dostawcy usługi (np. Google, Amazon czy Apple), gdzie sieć komputerów o mocy obliczeniowej rzędu dziesiątek tysięcy komputerów „domowych” wypracowuje odpowiedź i odsyła ją do naszego telefonu. Tak więc na początek przeszkodą są koszty budowy infrastruktury i nauka sztucznej inteligencji w danej dziedzinie. Po drugie: odpowiedzialność. Tak samo, jak ma to miejsce w medycynie, tak i w prawie za każdą decyzję musi odpowiadać człowiek. Nawet jeśli swoją decyzję będzie wspierał sztuczną inteligencją, elektronicznym rejestrem orzeczeń, wyszukiwarką Google i grupą znajomych z facebooka, zawsze będzie można odpowiedzialnością za daną decyzję, czy dane działanie obarczyć jednego, konkretnego człowieka. Jeśli natomiast pozwolimy komputerom podejmować wiążące decyzje, to nawet, gdy ich wiarygodność będzie wyższa, wciąż będzie występował problem odpowiedzialności. Tak więc sztuczna inteligencja może wspierać, przyspieszać, ułatwiać pracę prawnika, ale go nie może zastąpić.
Takie zjawiska jak digitalizacja akt sądowych, rozprawy online, elektroniczny obrót dokumentacji opinii mają według Pana więcej aspektów pozytywnych czy też negatywnych?
Jestem właścicielem firmy z sektora IT, więc cyfryzacja sądownictwa oznacza dla mnie więcej zleceń. Jako „szary obywatel”, również się cieszę, bo widzę w tym przyspieszenie procedur, łatwiejszy dostęp do usług i niższe koszty (mam nadzieję). Natomiast bez negatywnych aspektów się nie obejdzie. Papierowy obieg dokumentów daje czasem więcej czasu na poszczególne kroki – cyfryzacja prawdopodobnie zredukuje terminy na odpowiedź, utrudniając stosowanie niektórych narzędzi, np. obstrukcji. Nie będzie też można powołać się na zniszczenie dokumentów w transporcie lub ich zagubienie na innym etapie postępowania. Rezygnacja z papierowej dokumentacji to także ryzyko utrudnionego dostępu do danych. Stabilne połączenie z Internetem stanie się niezbędne i obowiązkowe, a tysiące dokumentów będzie można przeglądać tylko na ekranie komputera, czy tabletu, co nie dla wszystkich jest komfortowe. Z drugiej strony dokumenty elektroniczne łatwiej się przeszukuje, a nawet, jeśli do systemu trafią tylko ich skany, to z pomocą sztucznej inteligencji (w postaci systemu rozpoznawania znaków) szybko i automatycznie powstaną ich „przeszukiwalne” wersje. Tysiące kartek przestaną zajmować dziesiątki segregatorów, a dostęp do akt sprawy na każdym jej etapie będzie możliwy ze smartfona podczas przerwy na sądowym korytarzu. Ale… minimalne uszkodzenie na dysku zablokuje dostęp do tysięcy plików, a segregator, po którym przejedzie samochód dalej pozwala na odczytanie treści dokumentów. I tak można długo wymieniać wszystkie za i przeciw dla obu systemów. Jeśli więc miałbym ważyć aspekty, to widzę lekką przewagę tych pozytywnych. Wiele jednak zależy od tego, jak przebiegać będzie procedura cyfryzacji, i jak dopracowane będą nowe systemy.
Czy nowoczesne technologie zapewniają bezpieczeństwo naszym klientom w sieci, w szczególności, gdy chodzi o przechowywanie akt, a także udział w rozprawach online?
Zaufanie Polaków do nowych technologii w sieci stale rośnie. Widać to choćby na przykładzie płatności internetowych, w których przelewamy swoje pieniądze podmiotom cyfrowym, a więc w pewnym sensie niematerialnym. Obecnie, ok 80% Polaków, podczas zakupów w Internecie, korzysta z elektronicznych płatności ekspresowych, a tylko 16% woli zapłacić „za pobraniem”. Zaufanie to nie jest bezpodstawne. Myślimy tak: „skoro ja nie straciłem na transakcjach w sieci, ani żaden z moich znajomych nie stracił, to płatności online są bezpieczne”. I w większości sytuacji mają rację. Stosowane obecnie metody (dwuskładnikowe logowanie, szyfrowanie SSL itd.) nie są całkowicie odporne na ataki, ale sprawiają, że uzyskanie bezpośredniego dostępu do czyichś pieniędzy jest procesem czasochłonnym i kosztownym, więc rzadko się opłaca. Dużo bardziej natomiast opłacalny jest tzw. Phishing, czyli podszywanie się pod inną osobę albo częściej – instytucję – i wyłudzanie wrażliwych informacji, jak dane do logowania czy numery kart kredytowych, ale tutaj wyznacznikiem bezpieczeństwa nie są systemy komputerowe, tylko niewiedza użytkownika. Przy dostępie do banków czy usług publicznych zabezpieczenia są silniejsze, czasem wręcz frustrujące. Przechowywanie akt sądowych w chmurze wymagać będzie właśnie takich zabezpieczeń. Z tego co wiem, to obecnie tylko kilka firm posiada pisemne potwierdzenie zgodności posiadanych w swoich chmurach zabezpieczeń z wymaganiami polskiego rządu w zakresie ochrony danych wrażliwych. Daje to jednak możliwość tworzenia rozwiązań informatycznych przez niezależnych dostawców usług i oparcia ich o uznane za bezpieczne systemy przechowywania danych. Zakładam jednak, że finalna wersja cyfrowego sądownictwa będzie w większości oparta o rozwiązania opracowane na zamówienie rządu, więc można się spodziewać, że zabezpieczenia i metody uwierzytelniania będą zbliżone do e-urzędów czy portali bankowych.
Jak przekonać do korzystania z nowoczesnych technologii tych nieprzekonanych?
A trzeba będzie kogoś przekonywać? W dobie pandemii, której skutki będziemy odczuwać jeszcze przez co najmniej kilka lat, cyfryzacja usług publicznych – w tym sądownictwa – jest nieunikniona. Ale faktycznie, zanim papier całkowicie zniknie z sal rozpraw i archiwów kancelarii, aplikacje będą jedynie wspomagać pracę prawników, podczas gdy terminy wciąż będą liczone od daty wizyty listonosza. Więc skupię się na tym etapie cyfryzacji. Aplikacje wspomagające pomogą na wiele sposobów – od utrzymania porządku w korespondencji, po wyszukiwanie słów kluczowych w tysiącach stron akt czy dostęp do statystyk orzecznictwa, na przykład dla konkretnego sędziego. Można zatem stwierdzić, że nowoczesne technologie, jako narzędzie wspierające, pozwolą zwiększyć efektywność pracy i/lub zredukować jej koszty. Nie jestem prawnikiem, ale podobnie jak wielu prawników prowadzę firmę i zatrudniam pracowników. Jeśli jakaś aplikacja pozwala mi zwiększyć efektywność i zredukować koszty pracy, to ją po prostu kupuję i wdrażam.
Jak Pan sobie wyobraża kancelarię adwokacką za 20 lat?
To trudne pytanie. Z jednej strony postęp technologii nie oszczędził jak dotąd chyba żadnej dziedziny. Z drugiej jednak, niektóre kancelarie wyglądają dzisiaj tak samo, jak kancelarie z ubiegłego wieku (wciąż naiwnie wydaje mi się, że ubiegły wiek zaczął się w 1800 roku… ). Myślę, że zmieni się forma współpracy w kancelariach. Cyfryzacja umożliwi zarówno zwiększenie wydajności i kompetencji samodzielnych prawników, jak i ułatwi łączenie się w większe zespoły. Dokumenty na pewno będą przechowywane i przekazywane w formie cyfrowej. Systemy eksperckie, sztuczna inteligencja, być może przyspieszą analizę spraw, ale będą też łatwym pretekstem do zaskarżania wyroków („Wysoki Sądzie, według mojego cyfrowego doradcy, mój klient nie popełnił przestępstwa z 79,56 procentowym prawdopodobieństwem”). Być może zmienią się zasady, dotyczące osobistego stawiennictwa na rozprawach („Prosimy oskarżonego o włączenie kamerki. Dziękuję…”), a co za tym idzie, cała obsługa prawna będzie mogła być realizowana online, bez wychodzenia z domu – chyba, że wynik rozprawy będzie oznaczał konieczność tymczasowej zmiany adresu pobytu.
Dziękuję za rozmowę.