Na wstępie wypada przypomnieć wydarzenia sprzed niemal 6 lat, kiedy to bieg rozpoczął szereg zdarzeń określanych jako „kryzys konstytucyjny”.
Pokrótce odnotować trzeba wybór tzw. sędziów dublerów, zawrotne tempo zarówno w ich zaprzysiężeniu przez prezydenta Andrzeja Dudę, jak i w pracach nad nowelizacją ustawy o Trybunale Konstytucyjnym przez posłów Prawa i Sprawiedliwości, czy wreszcie uznanie tejże nowelizacji za niezgodną z Konstytucją w całości z jednoczesnym określaniem tego orzeczenia przez ówczesną premier Beatę Szydło jako „komunikat wybranych sędziów Trybunału”. Szerokiego grona prawników nie trzeba było wówczas przekonywać, że uzasadnione są obawy co do tego, że w niedalekiej przyszłości Trybunał Konstytucyjny przestanie być organem ochrony praw i wolności obywatelskich, stając się organem chroniącym i legitymizującym działania władzy ustawodawczej. Z kolei przeciętny obywatel – jak się wydaje – skutki rewolucji wokół Trybunału spostrzegł dopiero jesienią ubiegłego roku przy wyroku dotyczącym przerywania ciąży i teraz – gdy pozbawiono Rzecznika Praw Obywatelskich możliwości działania do czasu wyboru jego następcy.
We wrześniu 2020 r., tuż po zakończeniu kadencji Adama Bodnara, grupa posłów PiS, których reprezentowali posłowie Marek Ast i Przemysław Czarnek, złożyła wniosek do TK o zbadanie konstytucyjności ustawowego przedłużenia kadencji Rzecznika Praw Obywatelskich, która zgodnie z art. 209 ust. 1 Konstytucji wynosi 5 lat. Profesor Bodnar sam o sobie mówił, że jest solą w oku rządzących. Nie sposób było tego nie dostrzegać, choć obiektywnie wykonywał on swoje zadania wzorowo, interweniując i stawiając pytania w kontrze do jednowładztwa. Podejście rządzących do Rzecznika Praw Obywatelskich najlepiej zobrazowała niemal pusta sala sejmowa, gdy wrześniowej nocy 2019 roku Rzecznik przedstawiał sprawozdanie o wolności. Naturalnie więc, gdy tylko pojawiła się możliwość usunięcia profesora Bodnara ze stanowiska, posłowie PiS z niej skorzystali, posługując się przychylnym Trybunałem. Rozprawa w tej sprawie była przekładana dziesięć razy. W międzyczasie Rzecznik, w październiku 2020 r., wniósł o wyłączenie ze składu Trybunału Stanisława Piotrowicza i Justyna Piskorskiego. Względem Piotrowicza istniały wątpliwości co do bezstronności, bowiem jako poseł PiS wielokrotnie negatywnie i emocjonalnie oceniał działania Rzecznika. Z kolei Piskorski jest tzw. sędzią-dublerem, wyłonionym na miejsce prawidłowo wybranego sędziego, który nie został zaprzysiężony przez prezydenta. W marcu w Trybunale zmieniono skład wyznaczony do rozpoznania wniosku i w miejsce Rafała Wojciechowskiego wstąpił Bartłomiej Sochański. RPO alarmował wówczas, iż zmiana taka jest bezprawna, bowiem żaden przepis ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym nie uprawnia do dokonywania dowolnej zmiany już wyznaczonego składu orzekającego, a co więcej informację tę Rzecznik powziął ze strony internetowej Trybunału. Między innymi z powyższych względów Rzecznik wniósł o wyłączenie ze składu Julii Przyłębskiej. Żaden z wniosków Rzecznika nie został uwzględniony przez Trybunał. Warto również odnotować, iż RPO konsekwentnie wnosił o uznanie, że art. 3 ust. 6 ustawy o RPO jest zgodny z art. 2 Konstytucji. W składanych pismach procesowych wskazywał, że kwestionowany przepis gwarantuje niezakłóconą ochronę praw i wolności przez RPO, którą osłabiłoby jego usunięcie. A przy jego tworzeniu w 1991 r. wzięto pod uwagę, że wobec niemożności porozumienia Sejmu i Senatu co do wyboru nowego RPO, kadencja dotychczasowego może się wydłużyć. Ponadto taki sam przepis odnosi się też do prezesów NIK i NBP. Wraz z RPO są to organy konstytucyjne, których zadania w imię interesu państwa i jego obywateli mają być realizowane w sposób nieprzerwany. Zakwestionowanie tego modelu może zaś prowadzić do sparaliżowania nie tylko któregoś z tych organów, ale nawet do destabilizacji całego państwa. A takie same regulacje dotyczą także ombudsmanów w wielu państwach Europy.
Przebieg rozprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym dnia 13 kwietnia br. nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do tego, jakiej treści orzeczenie zostanie wydane. Treść pytań i sam sposób ich zadawania przez sprawozdawcę Stanisława Piotrowicza odkrywał kierunek orzeczenia. Aktywność w toku rozprawy wykazała również przewodnicząca składu – Julia Przyłębska, wyrażając prośbę, aby Rzecznik zwracał się do składu słowami „Wysoki Trybunale”. Jest to zwrot niewątpliwie wyrażający szacunek, zatem retorycznie należy zapytać, czy organ bądź osoba rzeczywiście na szacunek zasługująca, musi o niego zabiegać.
15 kwietnia br. Trybunał orzekł, iż przepis pozwalający RPO na wykonywanie zadań po upływie kadencji do czasu wyboru następcy – art. 3 ust 6 ustawy o RPO – jest niezgodny z art. 209 ust. 1 w związku z art. 2 i 7 Konstytucji. Przepis ten traci moc po upływie 3 miesięcy od ogłoszenia wyroku w Dzienniku Ustaw (co nastąpiło po południu tego samego dnia).
Zespół Ekspertów Prawnych Fundacji im. Stefana Batorego w swym stanowisku wskazał, iż rozstrzygnięcie TK obarczone jest istotną wadą prawną, bowiem w jego wydaniu uczestniczyła osoba nieuprawniona do orzekania, a także dwie osoby, które podlegały wymogowi wyłączenia ze składu orzekającego z uwagi na poważne wątpliwości co do ich bezstronności. Ponadto, rozstrzygnięcie to wydane zostało na kanwie sztucznie wykreowanego problemu konstytucyjnego, w oparciu o błędnie zinterpretowany wzorzec kontroli. Mimo to rozstrzygnięcie TK w ciągu kilku godzin zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw (poz. 696), co umożliwiło rozpoczęcie biegu wspomnianego wcześniej 3-miesięcznego terminu. Trybunał Konstytucyjny, kierując się względami niemającymi swojego źródła w Konstytucji RP, wpisał się w konsekwentnie realizowany przez partię rządzącą scenariusz pozbawienia obywateli kolejnych konstytucyjnych środków ochrony ich praw i wolności. Rozstrzygnięcie to może bowiem doprowadzić do przerwania ciągłości funkcjonowania instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich w Polsce, a także wygaśnięcia ochrony, którą instytucja ta roztaczała nad obywatelami nieprzerwanie od 1987 r. Zespół w swej opinii podkreślił, iż wszelkie działania podejmowane przez Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Adama Bodnara, w ramach realizacji jego zadań – niezależnie od tego, czy zostały podjęte w okresie 5-letniej kadencji, czy po jej upływie w czasie dalszego pełnienia obowiązków Rzecznika na podstawie art. 3 ust. 6 ustawy o RPO – są prawnie wiążące i nie ma podstaw do ich kwestionowania. Rzecznik ma także prawo pełnić swoje obowiązki na podstawie tego ostatniego przepisu w pełnym zakresie do momentu, gdy utraci on swą moc obowiązującą.
Nasuwa się wobec tych wydarzeń pytanie komu ma służyć Rzecznik Praw Obywatelskich? Czy jak nazwa wskazuje obywatelom czy władzy, skoro ta wszelkimi siłami stara się usunąć obecnie piastującego stanowisko? Działania rządu powodują destabilizację, ale co najważniejsze obniżenie zaufania obywateli wobec urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich. Stopniowo krok po kroku, dzień po dniu tracimy organy, które jako już ostatnie są w stanie gwarantować nam stanie na straży wolności i praw człowieka. Trudno dać wiarę, że obecny kandydat, który nawet nie zrezygnował z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości może przekonać kogokolwiek do swojej apolityczności i dać nam obywatelom gwarancję, że będzie walczył o prawa mniejszości, którym nie jest po drodze z obecnym rządem lub prawa kobiet, które walczą o możliwość wyboru. Tym samym mamy poważne obawy czy art. 80 Konstytucji, zgodnie z którym każdy ma prawo wystąpienia, na zasadach określonych w ustawie, do Rzecznika Praw Obywatelskich z wnioskiem o pomoc w ochronie swoich wolności lub praw naruszonych przez organy władzy publicznej nie pozostanie na kolejne lata przepisem martwym. Czy jest dla nas ratunek? Prawdopodobnie nie, gdyż odrzucenie kolejnej kandydatury przez Senat doprowadzi najpewniej do rozpoczęcia prac w Sejmie nad nowelizacją ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich i tym samym wprowadzenia instytucji komisarza pełniącego obowiązki do czasu powołania kolejnego rzecznika. Krótko mówiąc – wpadamy z deszczu pod rynnę. Pozostaje nam jedynie mieć nadzieję, że kiedyś wyjdzie słońce…