- Zacznijmy od Konstytucji, do anatomii wrócę być może trochę później. 7 lipca 2021 roku zajechał do Łobza bus Tour de Konstytucja. Orkiestry nie było, tłumów też, ale zainteresowanie wydarzeniem całkiem spore. Był Adam Bodnar, Paweł Juszczyszyn, Robert Hojda. Byłem i ja, chociaż trudno moją obecność w tym gronie uznać za specjalną wartość dodaną.
Były oczywiście przemówienia, pieśni i autografy, znalazł się też czas na rozmowy w podgrupach. O wolności, Konstytucji, i oczywiście o władzy, w tym też sądowniczej. I były to rozmowy bardzo miłe do momentu, w którym usłyszałem pytanie – co mamy zrobić, gdy naszą sprawę dostanie sędzia nam nieprzychylny? Zadała je jedna z przybyłych na spotkanie aktywistek feministycznych, w związku z ich udziałem w protestach po (nie)sławnym wyroku pewnego organu, zwanego trybunałem. Pytanie wydało mi się wielce niestosowne, bo przecież sędziego ocenia się po jego rozstrzygnięciach, a nie po takich, a nie innych poglądach. Oburzeniu swojemu dałem wyraz tłumacząc, że nie można iść do sądu jak onegdaj wchodził do niego Pawlak w filmie „Sami swoi”, mając na wszelki wypadek granat, żeby „sprawiedliwość była po naszej stronie”.
I dalej tak uważam, jednak kiedy wyczytałem poglądy niejakiego Macieja Nawackiego na temat tego, że kobiety ateistki nie powinny rodzić dzieci, bo skazują je na nicość życia pozagrobowego, zaczynam zmieniać zdanie. Z tym, że sędziów powinno dzielić się po prostu na mądrych i takich, którzy bez castingu dostaliby rolę w innym filmie: „Głupi i głupszy”.
2. O tym, że wyroki sądu bywają dobre lub złe, wiadomo nie od dzisiaj. Wiedza na temat tego, że mogą komuś pasować, a komuś nie – też nie jest wiedzą nadzwyczajną. Już jednak co do tego, że mowa nienawiści i hejt są złe, nie ma co do zasady sporu. Uwaga ta nie dotyczy oczywiście wszystkich i pomijam tu milczeniem media takie jak Gazeta Polska, Gazeta Warszawska i też trwały w swych poglądach na temat stosowania mowy nienawiści – Tygodnik NIE.
Obrońcy wolnych mediów, wolnych sądów i wolności zgromadzeń zgadzają się oczywiście z tym poglądem. Bronią przecież fundamentalnych wartości. Tak jak pewna urocza interlokutorka, z którą rozmawiałem o organizacji spotkań w ramach Tour de Konstytucja. Na moje pytania gorliwie potwierdzała swój jak najgorszy stosunek do używania obraźliwych określeń w Internecie, mowy nienawiści. Już jednak na pytanie, jak godzi to z umieszczonym na swoim profilu hasłem „TĘPY RYJ LIDII STAROŃ” zamilkła na dłuższą chwilę. I przeprosiła.
Chociaż z perspektywy tego, co dzisiaj może przeczytać na swój temat niejaki Paweł Kukiz, tamte sformułowania wydają się być słowną pieszczotą.
3. Kolejny ustęp w naturalny sposób powinien dotyczyć już nie tylko wspomnianego pana, ale ośmiu gwiazdek i Konfederacji. Mowie nienawiści mówię jednak na łamach niniejszego felietonu stanowcze NIE…
4. …co daje doskonałą okazję do tego, aby nareszcie przejść do anatomii. Nie będą to jednak piersi, ale macice. Bo oczywiście oprócz wolnych sądów, wolnych mediów, należy też uwolnić właśnie macice. A ci, którzy uważają, że jednak aborcja może być zła, a na pewno nie jest to depilacja bikini, powinni zamknąć mordę i nie pier… prawackich bredni.
Tak, była (w innym czasie i innym miejscu) taka dyskusja. Zamilkłem uznając, że trudno tłumaczyć obrońcom demokracji, na czymże owa demokracja polega.
5. Uważny czytelnik zapewne wie, że zdarza mi się rysować. Nie powiem, że tworzę dzieła wybitne, ale lektura komentarzy pod rysunkami uczy pokory. Do ludzi i do samego siebie. O tym, że zdarza mi się popełnić „gniot”, dowiedziałem się niedawno. Skądinąd autorka owego poglądu wyraziła skruchę i zapowiedziała przesłanie zadośćuczynienia, co daje nadzieję, że więcej gniotów nie narysuję. Gorzej, że z innych wpisów dowiedziałem się, że rysuję stereotypy, prezentuję dziaderstwo, seksizm i zwyczajnie, jestem taki i owaki. Z naciskiem na seksizm, który nie wiedzieć czemu, przybierać ma postać kobiecych kabaretek. I wierzcie mi, długo nad tym myślałem, dojrzałem już nawet do reasumpcji własnych poglądów. Potem wszakże podszedłem do biurka, narysowałem nagą kobiecą kibić, którą następnie odziałem delikatną siateczką kresek w równie delikatne kabaretki. I uświadomiłem sobie, że z naturą walczyć nie można… Za to z brakiem dystansu, ludzką głupotą, szablonowością, kompleksami i stereotypowym postrzeganiem świata wciąż jest szansa, żeby wygrać chociaż małą potyczkę.