Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł Prezesa Oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia w Płocku Pana sędziego Mariusza Królikowskiego Sędziowie – komuniści i złodzieje (w togach), który w dniu 10 czerwca 2017 r. ukazał się na stronach internetowych dziennika Rzeczpospolita.

Jego autor zaskakująco trafnie analizuje tok rozumowania Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Marcina Warchoła, zaprezentowany w związku z wystąpieniem w dniu 20 maja 2017 r., podczas Kongresu Prawników Polskich rozprawiając się z szeregiem absurdów, które mają uzasadniać nieuchronnie zbliżającą się quasi reformę sądownictwa.
Oprócz tego konfrontacyjnego wystąpienia jako uczestnik Kongresu miałem okazję wysłuchać szeregu interesujących referatów przedstawicieli wszystkich zawodów prawniczych, w tym także prokuratorów. Co prawda ci ostatni byli reprezentowani wyłącznie przez przedstawicieli Stowarzyszenia Prokuratorów Lex super omnia, niemniej jednak wzięli aktywny udział w spotkaniu, dając wraz z sędziami, adwokatami i radcami prawnymi świadectwo troski o przyszłość wymiaru sprawiedliwości.
Wspierając sędziów, bogatsi o własne doświadczenia mogliśmy za pośrednictwem prokuratora Krzysztofa Parchimowicza przedstawić, w jaki sposób, w oparciu o uzyskane przez samozwańczych reformatorów doświadczenia „z poligonu prokuratorskiego”, rzekoma reforma sądownictwa zostanie przeprowadzona. Wystąpienie naszego przedstawiciela było nie tyko sprawozdaniem, ale i przestrogą, jak realizowany jest system uzależnień i w praktyce stosowana rzymska metoda „dziel i rządź“.
Na początku Prezes Stowarzyszenia wskazał na regulacje ustrojowe unifikujące urzędy Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości.
Nasz kolega mówił o „wyczyszczeniu przedpola“ poprzez zmuszenie doświadczonych prokuratorów do przejścia w stan spoczynku i uniknięcia tym samym przedmiotowego potraktowania, jakiemu poddani zostali prokuratorzy zdegradowani. Wspomniał o fasadowym samorządzie prokuratorskim – Radzie Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym, jego przedstawicielach imiennie wyznaczonych przez zwierzchnika prokuratury, aktywności w kwestii opracowywanego (bez podstawy prawnej) nowego zbioru zasad etyki prokuratorskiej. Zbioru, który ma nałożyć kaganiec na wypowiedzi prokuratorów, w szczególności w mediach społecznościowych. Opisał metodę kija i marchewki, znajdującą odzwierciedlenie w powołaniu Biura Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej oraz stosowaniu na szeroką skalę długoterminowych delegacji służbowych, mających niejednokrotnie charakter quasi kar dyscyplinarnych. Przywołał przykłady prokuratorów, którzy broniąc własnego zdania zostali czasowo przeniesieni do jednostek niższego szczebla, bez możliwości odwołania się. Wskazał na „konfitury dla łasuchów“: delegacje w górę czy też możliwość pracy, bez zmiany miejsca zamieszkania w Prokuraturze Krajowej (a właściwie w Wydziałach Zamiejscowych jej Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji). Co prawda bez uzyskania tytułu służbowego, ale z maksymalnym do osiągnięcia w prokuraturze uposażeniem.
Deklarując wsparcie dla inicjatywy łączącej wszystkie profesje prawnicze, wskazał, że jedynie niezależny prokurator i niezawisły sąd gwarantuje obywatelowi prawo do sądu, albowiem system, w którym partyjny prokurator oskarżał przed partyjnym sądem, który skazywał obywateli, którzy do rządzącej partii nie należeli został definitywnie odrzucony i nigdy więcej nie powinien powrócić.
Stawiając postulat niezależności Prokuratora Generalnego i prokuratorów powszechnych jednostek organizacyjnych prokurator Krzysztof Parchimowicz nie pozostał w jego sformułowaniu odosobniony. Znalazł wsparcie w wystąpieniu Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, która wskazała, że Prokurator Generalny musi być organem niezależnym od rządu z dużymi kompetencjami, ale także dużym zakresem odpowiedzialności. Prokuratorzy powinni posiadać immunitet, ale nie powinni być chronieni w związku z działalnością podjętą w tzw. interesie społecznym. Taki kontratyp umożliwiający uniknięcie pociągnięcia do odpowiedzialności dyscyplinarnej określiła klauzulą rodem z sowieckich aktów prawnych.
Wspierając sędziów, bogatsi o własne doświadczenia mogliśmy za pośrednictwem prokuratora Krzysztofa Parchimowicza przedstawić, w jaki sposób, w oparciu
o uzyskane przez samozwańczych reformatorów doświadczenia „z poligonu prokuratorskiego”, rzekoma reforma sądownictwa zostanie przeprowadzona.
Wystąpienie naszego przedstawiciela było nie tyko sprawozdaniem, ale i przestrogą, jak realizowany jest system uzależnień i w praktyce stosowana rzymska metoda
„dziel i rządź“.
Pani Profesor wskazała, że działania wszystkich środowisk prawniczych powinny zmierzać do opracowania, w ramach programu budowy dobrego państwa, projektów szeregu ustaw o charakterze ustrojowym. Ustawy te, uwzględniające różne punkty widzenia każdej z profesji prawniczych mają przede wszystkim służyć odbudowie autorytetu Trybunału Konstytucyjnego oraz przyjęciu rozwiązań, które uniemożliwią aktualnej większości rządowej manipulowanie przy wyborach sędziów. Sam model ustrojowy wymiaru sprawiedliwości powinien być powiązany z modelem społecznym i tradycjami demokratycznymi, a co najważniejsze powinien uniemożliwiać bliskie powiązania sądu z władzą wykonawczą. Nie wyklucza to jednak np. pomysłu opiniowania kandydatów na prezesów sądów rejonowych oraz sądów okręgowych przez rady gmin oraz sejmiki wojewódzkie.
Szczególnie cenne były uwagi Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego
dotyczące budowania kultury państwa prawnego przez jednostkowe działania każdego z prawników. W tym miejscu odwołała się do codziennej aktywności przedstawicieli poszczególnych profesji prawnych w społeczeństwie: wychodzenie z inicjatywą spotkań w szkole, poprowadzenie sprawy pro bono, podpisanie apelu o przestrzeganie Konstytucji itp. Podkreślała konieczność przedstawiania własnych racji w środkach masowego przekazu. Wskazywała, że takie właśnie indywidualne postawy decydują o postrzeganiu nie tylko osób je zajmujących, ale całych grup zawodowych.
Na mnie osobiście, zwłaszcza w kontekście czasu próby, której już poddani zostali prokuratorzy, a której lada moment poddani zostaną sędziowie, szczególne wrażenie wywarło bardzo osobiste wystąpienie prof. Jerzego Stuhra. Ten znakomity polski aktor powiedział, że gen wolności i niezależności zaszczepił mu ojciec, który w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia rozpoczynał swoją drogę zawodową jako prokurator w mieście organizacji Kongresu, to jest w Katowicach. Był prokuratorem, który nie należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Prokuratorem, który z ducha był przekonany, że jako oskarżycielowi publicznemu nie wolno mu być skrępowanym przez jakiekolwiek wpływy ideologiczne czy partyjne. Prokuratorem, który godził się ponosić cenę stałej inwigilacji i ograniczenia kariery zawodowej do najniższego szczebla. Taka właśnie postawa ojca ukształtowała wybory życiowe, jakie podjął Jerzy Stuhr.
Na koniec swojego wystąpienia ten znamienity gość
wskazał na słowa swojego mistrza zawodowego – Andrzeja Wajdy, który kiedyś miał powiedzieć, że ludzie są tak skonstruowani, że jednym wolność jest do życia bezwzględnie potrzebna, innym zaś nie.
Wystąpienie to oraz słowa Prezes Małgorzaty Gersdorf uświadomiły mi, że nasze, z pozoru nawet drobne aktywności dają świadectwo zajmowanej przez nas postawy, kształtując również charaktery naszych najbliższych. Mogą także zachęcać naszych kolegów i znajomych do refleksji, czy biernie poddając się narzuconym regułom, także na nowo definiującym relacje międzyludzkie w miejscu pracy, w pewien sposób nie legitymizują zmian dokonywanych z naruszeniem Konstytucji i podstawowych zasad państwa prawa. ζ