Nigdy nie sądziłem, że pisząc felieton, a tym bardziej felieton noworoczny sięgnę po cytat z Remigiusza Mroza. Jednak podobno tylko świnie nie zmieniają poglądów, cóż zatem w obliczu tego stwierdzenia uczynić ma prowincjonalny sędzia. Tym bardziej, gdy cytat doskonale oddaje to, co toczy się za naszymi oknami i nazywa „życiem społeczno – politycznym”.
– Potrzebujesz odbicia – dodał premier
– I ty mi w tym pomożesz?
– Nie, ja docisnę cię tak, że już nie wstaniesz.
Spojrzał z pogardą na wózek, jakby chciał zasugerować,
że ta uwaga nie była do końca przenośnią.
– Swoją drogą, jak rehabilitacja?
– Całkiem nieźle – odparł Patryk obojętnie. – A twoja?
– Mnie nic nie dolega.
– Racja. Skurwysyństwo to nie choroba, tylko cecha
wrodzona./Remigiusz Mróz, Władza absolutna/
Mam tu oczywiście na myśli cechy ludzkiej natury, bo o ile Remigiusz Mróz przebojem wdarł się na półki księgarń i listy najpopularniejszych książek, to szczęśliwie władza absolutna jeszcze nie wtłoczyła się w krwiobieg naszego kraju. Schyłek roku to doskonała okazja do tego, aby to Czytelniczkom i Czytelnikom udowodnić, odnosząc się do kilku instytucji i osób, które immanentnie wiążą się z rokiem 2021 roku i najważniejszymi w nim wydarzeniami. Wybranymi absolutnie subiektywnie i (prawie) przypadkowo. A na pewno nie chronologicznie.
1. Trybunał Konstytucyjny
Zwany pod bardziej znamienną (a może i adekwatną) nazwą jako Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej jest żywym dowodem na to, że do władzy absolutnej w Polsce jeszcze bardzo daleko. Można rzecz jasna dostrzec pewną prawidłowość w tym, że wydawane wyroki są korelatem oczekiwań władzy. Tak samo zresztą jak i te, niewydawane pomimo oczekiwań społecznych (jak choćby tzw. „ustawa dezubekizacyjna”). Pesymistom pragnę jednak zwrócić uwagę, że władza absolutna nie musiałaby uciekać się do takich rozwiązań, oj nie. Byłaby chłosta, publiczny pręgież i szafot dla wrogów suwerena. A skoro publicznych egzekucji nie ma – doceńmy pozory trójpodziału władzy i cieszmy się nimi. Dopóki, dopóty są.
2. Teatr Słowackiego
Kiedy Kazimierz Dejmek wystawiał w 1968 roku „Dziady” w Warszawie na ulice nie wtargnęły tłumy rozemocjonowanych fanów demokracji. Spektakl zdjęto, nie spełniał bowiem oczekiwań władzy i nie był zgodny z jej linią polityczną. W efekcie grupka studentów i owszem, zabarykadował się na terenie Uniwersytetu Warszawskiego, a tłumy robotników manifestowały na ulicach i zakładowych wiecach poparcie dla (jedynie)słusznej linii partii. No i o tym, że „Syjoniści do Synaju”. A cóż się stało po spektaklu „Dziadów” w Krakowie? Otóż nic. No może prawie nic, bo pani kurator i minister kultury oświaty potępili antypaństwoą i polityczną wymowę przedstawienia. Tłumy na ulicę nie wyszły, studenci nie barykadowali się na uczelniach, spektakl dalej grają. Pełnia demokracji, każdy wszak może wyrażać swe opinie o działaniach artystycznych. A to, że minister kultury cofnął dotację na działalność publiczną teatru to jego prawo.
3. Stan wyjątkowy na granicy polsko-białoruskiej
A, przecież można było wprowadzić go w całym kraju. Na pewno władza z tendencjami autorytarnymi właśnie w taki sposób by postąpiła i nie ograniczyła obostrzeń stanu wyjątkowego do przygranicznego rejonu. Nie dawałaby też przyzwolenia na niezgodne z prawem międzynarodowym (za to zgodne z wolą gawiedzi) praktyki push-back wobec przepychanych z drugiej strony granicy uchodźców, tylko kazała strzelać. Przecież władza absolutna właśnie w taki sposób działa, brutalnie, bez tworzenia pozorów humanitaryzmu i przestrzegania standardów prawa. Tak krajowego, jak i międzynarodowego.
4. TVN
Za czasów mego wczesnego dzieciństwa pewnego grudniowego dnia nie było teleranka. Zastąpił go smutny pan w okularach i czołgi na ulicach. A czy ktoś z Was, drodzy Czytelnicy widział takie sceny w naszym kraju? Na pewno nie. Na każdym kanale obejrzeć dziś można Kaczora Donalda (zestawienie przypadkowe) w różnych konfiguracjach. Nie łudźmy się, dla tych wszystkich, których nastroje kreuje Zenon M. i jego zespół muzyczny brak jakiejś stacji telewizyjnej nie będzie dużą dolegliwością. Pozostali jeśli zechcą, znajdą możliwość przełączenia kanału na Master Chefa. Tak samo, jak w niedzielę zrobią zakupy w sklepie pomimo obowiązującego zakazu handlu. Władza absolutna na to by nie pozwoliła. Spieszę przypomnieć, ze w Korei Północnej za oglądanie Squid Games rozstrzeliwuje się z działka przeciwlotniczego.
5. Strefy wolne od LGBT
Były, już ich nie ma. Przywilej demokracji. Władza absolutna na ich likwidacje by nie pozwoliła, a wręcz przeciwnie, powiększałby je. Dzięki Trybunałowi Konstytucyjnego możemy bezkarnie odmawiać świadczenia usług dla gejów/nazistów/WOŚPU. Cykliści i sędziowie także mogą spotkać się z tego rodzaju ostracyzmem. Ja uznałbym to za szczytowe osiągnięcie naszych standardów demokratycznych. To, że można odmówić obsłużenia niepełnosprawnego albo czarnoskórego to wszak kwestia obrony wolności wyboru.
6. Niezawisłość sędziowska
Jeszcze jest. O ile sędziowie nie orzekają o Juszczyszynie, neo-KRSie, prawie europejskim i paru wrażliwych z punktu widzenia Państwa kwestiach, bo wtedy dyscyplinarka i zawieszenie w czynnościach. A przynajmniej utrata funkcji. Dla pesymistów polecam jednak punkt 4 i przypominam, że w Korei Północnej nie ma Pawła Juszczyszyna.
7. Sąd Najwyższy
Ma to szczęście, że nie mówi się o nim jeszcze Sąd Najwyższy Pani Małgorzaty Manowskiej. Z naciskiem na jeszcze.
Palce plączą się po klawiaturze i mogłyby jeszcze pisać długo. O szczepionkach, legislacji, błyskawicach, protestach ulicznych i niepodległości. Marszu Niepodległości też. Myślę jednak, że szkoda nerwów tak swoich jak i Czytelników. Jest godzina 12.13, Sylwester roku 2021 roku, tym bardziej czas kończyć pisanie i sięgnąć do zamrażarki po mrożącą się tam wódkę. Bo przeżyć ten świat bez wódki uda się chyba tylko abstynentom, chociaż i tego nie byłbym taki pewien.
Wszystkim, którym dane jest czytać te refleksje, życzę jednak, żeby w kolejnym roku nie musieli pić wódki, ominęły ich choroby, inflacja i złe prawo. A przede wszystkim, żeby omijali ich ludzie o pewnych cechach wrodzonych.
Kropka.