Postawienie znaku pytania dla tezy obejmującej twierdzenie poprzedzające ów znak, może budzić zdziwienie w obliczu skutków, jakie niesie ze sobą wojna. W tym: śmierć wielu istnień, cierpienia fizyczne i psychiczne, stan zagrożenia dla bytu i majątku, niepewność jutra, głód, choroby, zniszczenia w przyrodzie, dezintegracja indywidualna i społeczna, utrata bliskich, chaos, migracja.
Tym niemniej, historia ludzkości dowodzi, że pomimo absurdalności wojny, jej skutków, jest ona przedmiotem doświadczenia niemal każdego pokolenia. Towarzyszy od zarania dziejów ludzkości. Nawet święty czas Olimpiad nie przerywa wojen, mimo że Olimpiada, to czas rywalizacji o ustalonych regułach. Tak więc, gdyby wojna była rzeczywistym absurdem świadomie odrzucanym przez społeczność międzynarodową, gdyby, to ludzkość by ją wyeliminowała, tak jak wiele zjawisk zagrażających istnieniu całej populacji ludzkiej. (Udało się, np., wyeliminować cholerę dziesiątkującą średniowieczną Europę.) Zwalczenie wojny byłoby świadectwem zwalczania jej absurdalności. Skoro jednak wojny były i są, znaczy się, że stanowią one wyraz istnienia wartości, które są ważniejsze jak ich skutki. Ważniejsze jak życie. Ważniejsze jak pokój. Przyczyn wojen można poszukiwać przede wszystkim w stanach umysłu zantagonizowanych stron, w szczególności ich przywódców. Dla wykazania ważności swych racji, całe społeczności poddawane są opresyjnemu narzucaniu potrzeby walki o owe racje. … albo ŚMIERĆ. Tymczasem, narażanie życia, ba, godzenie się na jego utratę za…, – izmy, to, przynajmniej dla mnie, wyraz braku szacunku dla… ŻYCIA, jego daru zrodzonego w bólu rodzenia naszych Matek. To wyraz skrajnej głupoty, ABSURDU, a jednocześnie dowód na to, że nie potrafimy, z niezrozumiałych przyczyn, mimo potęgi rozumu, my, jako ludzkość, przekierować energii rozumu na poprawę jakości życia, i to w wielu dziedzinach trapiących ludzkość. Chociażby na walkę z głodem, chorobami, na budowę infrastruktury pozwalającej na zwalczanie kataklizmów. Tymczasem na wojnach czy też na podsyceniach co do zagrożeń ich zaistnienia, zyskują nie tyle ich anonimowi uczestnicy, mięso armatnie, ale ci, którzy z nich żyją. Żyją z jej trwania, podsycania ich zagrożenia. Właściciele koncernów zaopatrujących strony konfliktu w źródła zabijania, mają się dobrze. Ich akcje na giełdach rosną. Dla nich wojna to biznes. Money, money, money. Ale życie, to nie kabaret. To wartość, bez której nie ma nic. Nie ma mnie. Nie ma Ciebie.
Prawo, a prawo karne w szczególności, poprzez odwołanie się do lęku przed sankcją, przede wszystkim sankcją w postaci kary pozbawienia wolności, zakazuje w polskim porządku prawnym wszczynania, prowadzenia i nawoływanie do wojny napastniczej. Tak stanowi art. 117 kk. Jest to pierwszy przepis, który otwiera Część szczególną Kodeksu karnego. (Czyż nie jest to znamienne, że dla ustawodawcy, polskiego ustawodawcy, najważniejszym dobrem jest życie w pokoju?). Zauważyć należy, nie ma przepisu, który by zakazywał udział w wojnie obrończej. Są zaś przepisy, które nakazują w niej udział. Ja zaś nawołuję do wyprzedzającej walki z każdą wojną, w tym i wojną napastniczą. Nie ma podstaw, w obliczu doświadczeń bezmiaru nieszczęść, dawać szansę komukolwiek na wszczynanie i kontynuowanie wojen. Niepokoi mnie zaś treść przepisu art. 343 kk, który daje podstawę pociągnięcia do odpowiedzialności karnej za odmowę wykonania rozkazu sprzecznego z respektowaniem zakazu zabijania, zakazu z art. 148 kk.
Kończąc ten nieco przydługi tekst, wyrażam głębokie przekonanie, że jako ludzkość, która jest zdolna, i to od dawien dawna, sama siebie unicestwić juz posiadanym arsenałem broni i amunicji, odrzuci wojnę jako środek dowodzenia wyższości partykularnych interesów zwaśnionych stron, i da mężne i kobiece świadectwo, że życie jest nie tylko piękniejsze, ale i ważniejsze niż śmierć. Niż pieniądze tych, którzy żyją z wojny. Śmierć wojnie.
Klemensowi Stróżyńskiemu, mojemu poloniście za przypomnienie Miłoszowego „Sensu” i pytania: co zrobiłeś ze swoim życiem, co zrobiłeś?
22.9.2024 r.