W felietonie zamieszczonym w 171 nr In Gremio próbowałem opisać problemy prawne, które pojawiły się w związku z niekontrolowanym rozwojem firm technologicznych. Firmy z tzw. Big Techu zaczęły tworzyć prawo niejako poza państwowym lub międzynarodowym obiegiem. Wskazałem również, iż temu procesowi towarzyszy inne zjawisko, a mianowicie przekazywanie szeroko rozumianej informacji prawnej za pomocą obrazu.
Chodzi tu o ideę projektowania aktów prawnych zrozumiałych dla wszystkich odbiorców nazwaną Legal Design. Według twórców tej koncepcji znaczna część przepisów prawnych jest niezrozumiała i zbyt długa dla przeciętnego człowieka, który nie posiada prawniczego wykształcenia. Dlatego należy prawo przedstawiać w taki sposób, aby było ono zrozumiałe dla wszystkich. Mają temu służyć różne narzędzia, w tym przede wszystkim oprawianie przepisów w „ciekawą szatę graficzną”. [1]
Margaret Hagan w swojej publikacji pt. Law by Design wskazała, że koncepcja Legal Design składa się z trzech elementów: prawa (uproszczone teksty muszą pozostać zgodne z prawem), grafiki (wykorzystuje się głównie formy wizualne) oraz technologii (dokumenty powstałe po modyfikacji są dopasowane do różnych nośników). Wizualizacja tekstu prawnego oraz modyfikacja tekstu prawnego ma być dostosowana do odbiorcy, który dzięki temu łatwiej przyswoi treść określonej normy prawnej. Twórcy tej idei ze Szkoły Prawa na Uniwersytecie Stanforda podkreślają, że koncentrują się przede wszystkim na człowieku, jego potrzebach w świecie prawa oraz na tym, aby zniwelować wykluczenia społeczne. W tym ujęciu Legal Design nie jest jednym z kolejnych kierunków filozofii prawa, ale swego rodzaju „receptą” na upowszechnienie prawa. W praktyce rozwiązania te coraz częściej spotyka w postaci wizualizacji na stronach internetowych oraz interfejsów w aplikacjach mobilnych.
Diagnoza dokonana przez twórców Legal Design jest oczywista, żeby nie powiedzieć banalna. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że w krajach UE czy Stanach Zjednoczonych (a już zwłaszcza w Polsce) mamy do czynienie z tzw. „inflacją prawa”, przepisy są mało zrozumiałe i skomplikowane. Jak się okazuje dotyczy to zarówno systemu kontynentalnego jak i common law. Remedium na te bolączki jest – zdaniem entuzjastów tej idei – ulepszenie prawa poprzez wprowadzenie rozwiązań wizualnych. Prawo przez to stanie się inkluzywne, zrozumiałe i przystępne. Skończy się w końcu epoka, gdzie adresatami prawa byli tylko prawnicy. Po raz pierwszy w historii prawo będzie dostępne również dla „maluczkich”.
Koncept wizualizacji przepisów prawa brzmi na pierwszy rzut oka niezwykle atrakcyjnie. Koniec z niezrozumiałym tekstem, obrazek nam wszystko objaśni. Po co nam prawnicy, tłumaczący skomplikowaną rzeczywistość prawną, skoro wszystko stanie się zrozumiałe poprzez przedstawienie graficzne tekstu prawnego.
Jednak gdy się bliżej przyjrzymy tej idei, dostrzeżemy wiele mankamentów. Jej twórcy wychodzą z założenia, że należy tekst prawny na tyle zmodyfikować i dokonać wizualizacji, aby był zrozumiały dla przeciętnego odbiorcy. Niestety jest to droga na skróty, która może przynieść więcej szkody niż pożytku. Analizując współczesne ustawodawstwo oraz proces stanowienia prawa, należałoby się w pierwszej kolejności zastanowić nad przyczynami dla których przepisy prawa są nieprzejrzyste, skomplikowane i zawiłe. Należy raczej dążyć do poprawy jakości stanowionych przepisów, a nie próbować – tak jak chcąc, nie chcąc, czynią to twórcy Legal Design – korygować ustawodawcę.
Paradoksalnie koncepcja „ilustrowanych przepisów prawnych” zamiast pomóc zrozumieć i upowszechnić prawo, będzie cofała społeczeństwo w rozwoju intelektualnym. W epoce postpiśmiennej, w której powoli zaczynamy żyć, propagowanie kultury obrazkowej w obszarze prawa może się jawić jako co najmniej nieodpowiedzialne. Edukacja prawna powinna polegać na uczeniu norm prawnych czy wyjaśnianiu przepisów prawnych a nie na modyfikowaniu i wizualizacji prawa.
Zastanawiające jest przy tym, kto miałby dokonywać wykładni przepisów prawnych w taki sposób, aby „przekształcić” je w obrazy. Czy należałoby wprowadzić swoiste reguły wykładni? Czy np. każda usługowa platforma społecznościowa stosowałaby swoje reguły czy też należałoby wprowadzić powszechne zasady. Jaką rolę odgrywaliby prawnicy, a jaką graficy. Z całą pewnością tego typu chaos prawny byłby w interesie usługowych gigantów technologicznych, ale godziłby w podstawowe reguły państwa prawa. W tym przede wszystkim zasadę jednolitości i pewności prawa. Brak monopolu państwa i sądów nad stanowieniem i wykładnią prawa będzie w tej sytuacji prowadził do jeszcze większej omnipotencji prawnej oligopolu IT.
W gruncie rzeczy może jednak chodzić o rzecz bardziej fundamentalną. Czy za pomocą grafiki możemy przedstawić normę generalną i abstrakcyjną. I nie chodzi tu o regulamin sklepu internetowego czy randkowego, ale o to czy ogólne normy prawa cywilnego czy karnego można przedstawić w formie graficznej. Odpowiedź wydaje się oczywista. Normę ogólną – przynajmniej na obecnym etapie rozwoju technologicznego – możemy wyrazić jedynie za pomocą pisma. Oczywiście są pewne regulacje jak np. prawo ruchu drogowego, gdzie trudno byłoby zastąpić znaki drogowe tabliczkami z napisami. Tego typu przepisy są wyjątkiem, które potwierdzają regułę stanowienia norm ogólnych za pomocą pisma.
W końcu jednak pojawia się inna refleksja. Czy aby na pewno powyższe utyskiwanie ma dzisiaj jakikolwiek sens? Może jesteśmy świadkami głębszego procesu, a idea Legal Design jest swoistą forpocztą nadchodzących przemian? W epoce postpiśmiennej również prawo zdaje się zaczynać podlegać temu zjawisku. Przystosowanie treści normy prawnej do odbiorcy musi przecież polegać na odwrocie od pisma.
W konsekwencji musi nastąpić powrót norm, które będą regulowały kazuistyczne sytuacje. Zastąpią one normy generalne i abstrakcyjne. Grecko-rzymskie rozumienie norm prawnych odejdzie w niepamięć. Norma prawna będzie wyrażona poprzez ilustrację czy przedstawienie graficzne. Użytkownicy Internetu nie będą przecież rozumieli tekstu pisanego, a tym bardziej pisemnych przepisów prawnych. Nowa arystokracja z Doliny Krzemowej doskonale zdaje sobie sprawę z tych cywilizacyjnych przeobrażeń. Ma to zresztą również związek z szerszym zjawiskiem tj. feudalizacją stosunków społecznych i prawnych, o czym pisze w niedawno wydanej książce Yanis Varoufakis pt. „Technofeudalizm”. Dlatego na usługowych platformach internetowych wprowadzane są rozwiązania jak Legal Design. Kultura obrazkowa coraz szybciej zastępuje kulturę piśmienną. Również w obszarze prawa. Historia zdaje się zataczać koło…
[1] W artykule „Wizualizacja treści jako sposób upraszczania tekstu prawnego. Legal Design w praktyce.” K. Ruta-Korytowska, Ł. Połomski autorzy koncentrują się jedynie na zmianach kompozycji tekstu prawnego, co w moim przekonaniu jest zbyt wąskim ujęciem tego zagadnienia.