Książę Siemowit III, żyjący w latach 1320 – 1381, to Piast niezbyt znany przeciętnemu Polakowi, a przecież postać w historii Polski bardzo ważna. Ostatni Piast na tronie polskim, Kazimierz Wielki, był w ramach dynastii na tyle bliskim krewnym Siemowita (dziadek króla i pradziadek Siemowita byli braćmi), że gdyby stosować zasady „kolejki do tronu” obowiązujące wtedy w europejskich krajach, Siemowit III byłby przez znaczną część życia drugi w kolejce.
Bliższym krewnym Kazimierza Wielkiego w linii męskiej był w chwili śmierci króla w 1370 r. tylko książę gniewkowski Władysław Biały. Po śmierci wszystkich pozostałych Piastów mazowieckich Siemowit III stał się w 1355 r. władcą całego Mazowsza. Kazimierz Wielki bez oporu pozwalał Siemowitowi przejmować księstwa w spadku po krewnych: Płock po bracie stryjecznym Bolesławie III w 1351 r. i Warszawę po rodzonym bracie Kazimierzu I w 1255 r. Płock oddał król Siemowitowi w zastaw za znaczną pożyczkę, której celowo nie spłacił, godząc się na powrót księstwa płockiego do Mazowsza. Zażądał za to hołdu lennego z całego Mazowsza i Siemowit III zgodził się na to. Współpraca obu Piastów układała się wzorowo, Siemowit III cieszył się pełnym zaufaniem króla i nigdy go nie zawiódł. Jednocześnie Kazimierz Wielki zdecydował, że jeśli umrze bezpotomnie, Siemowit III zatrzyma całe księstwo mazowieckie jako władca całkowicie niezależny i następnemu królowi Polski – jeśli nie będzie nim Piast – nie będzie już musiał składać hołdu.
I tak się właśnie stało.
Gdy Siemowit III w 1355 r. obejmował władzę na całym Mazowszu, był żonaty z księżniczką opawską Eufemią (wnuczką Mikołaja I, przyrodniego brata króla Wacława II) i miał dwóch synów: Janusza i Siemowita, a także trzy córki. Choć był jedynym dorosłym Piastem mazowieckim, wymarcie tej linii już nie groziło. Gdy jednak księżna Eufemia zmarła, a miało to miejsce gdzieś krótko po roku 1360, książę miał około czterdziestki i nie zamierzał spędzić reszty życia w stanie wdowieńskim. Drugiej żony postanowił poszukać sobie w tych samych okolicach, z których pochodziła pierwsza, ale wśród Piastów: linie śląska i mazowiecka były już tak odległe od siebie rodem, że bardzo często ich członkowie zawierali między sobą małżeństwa. Znalazł żonę w księstwie ziębickim, niewielkim państewku wydzielonym w 1322 r. z ziemi świdnicko-jaworskiej dla Bolka II, najmłodszego z trzech synów Bolka I Surowego (tego, który był młodszym bratem zamęczonego Henryka V Brzuchatego, opisanego w jednej z poprzednich historii). Piastowska gałąź z Ziębic miała przetrwać nawet dłużej niż ta ze Świdnicy, z której się wyłoniła, ale na razie istotna dla biegu wydarzeń była Anna, najmłodsze dziecko Bolka II.
Nie wiadomo, ile Anna miała lat, gdy ojciec wydał ją za Siemowita III, ale zapewne nie była już nastolatką, jeśli wziąć pod uwagę, że jej starszy brat i siostra urodzili się między rokiem 1322 a 1330. Zawierając więc nieco po 1360 r. małżeństwo, mogła mieć już ze dwadzieścia kilka lat. Jak na tamte czasy było to dość późno, ale mężowi stuknęła już czterdziestka i nie miał prawa twierdzić, że bierze sobie kwiatuszek przywiędły. Anna przybyła do Czerska, bo właśnie to miasto, dziś zdegradowane do roli wsi (nawet nie gminnej), było wówczas stolicą Mazowsza, a zamek w Czersku – którego mury i wieże zachowały się do dziś – był prawdopodobnie miejscem urodzenia Siemowita III.
Drugie małżeństwo Siemowita, męża wielce kochliwego, wydawało się początkowo spełniać jego oczekiwania jako dynasty. Anna ziębicka urodziła mu w ciągu krótkiego czasu dwóch synów: imię pierwszego zaginęło w mrokach historii, drugi nazywał się Stanisław Siemowit, a więc miał dwa imiona, jedno po ojcu. Gdzieś około roku 1368 – 1370 Anna była w ciąży po raz trzeci.
I wtedy właśnie miała rozegrać się tragedia godna klasycznego teatru.
Siemowit III pozostawił ciężarną żonę w zamku w Czersku, a sam wybrał się w dość daleką podróż – do Cieszyna. Odwiedził tam swoją starszą siostrę Eufemię, wdowę po księciu Kazimierzu I, która mieszkała na tamtejszym zamku wraz z synami: Przemysławem I Noszakiem, zasiadającym na odziedziczonym po ojcu tronie oraz Siemowitem, joannitą. I oto w czasie tej wizyty w dalekim Cieszynie ktoś „życzliwy” zaczął snuć księciu mazowieckiemu opowieści dziwnej treści. Że ma przecież taką młodą żonę, a on sam ma już blisko pięćdziesiątkę, że ma z nią owszem, dzieci… ale czyje to dzieci… a teraz żona jest w ciąży, a czy to aby na pewno… bo ludzie mówią, że…
Nie wiadomo, czy owe teksty wygłaszał ktoś z Cieszyna, czy z dworu samego Siemowita: pewnie to drugie, bo kto by tam w Cieszynie wiedział, co się dzieje w odległym Czersku. Nie wiadomo też, czy była to celowa intryga, czy jakieś gadki pod wpływem nadmiaru wina. W każdym razie trafiły na wyjątkowo podatny grunt. Siemowit III dostał szału z zazdrości. Ruszył pędem w powrotną drogę do Czerska i wpadł na zamek, rycząc jak ranny bawół: żona mnie zdradziła!
Przerażoną, ciężarną Annę polecił wsadzić do karocy i wywieźć do odległego dość zamku w Rawie Mazowieckiej, tam zaś trzymać pod strażą, aż urodzi owo nieszczęsne dziecko. Służbę swej żony też uwięził i poddał surowym przesłuchaniom: z kim żona mnie zdradziła? Zdradziła na pewno, macie to natychmiast przyznać! Panny i cała służba podejrzeń nie potwierdzały, więc rozszalały książę kazał wszystkich torturować. Średniowieczne tortury na ogół sprawiały, że przesłuchiwany wyjąc z bólu potwierdzał wszystko, co tylko przesłuchujący kazał. Ale kronikarze – w szczególności Janko z Czarnkowa, który wtedy właśnie swą kronikę pisał – odnotowali, że nawet tortury nie pomogły. Szlochająca służba przysięgała, że pani księżna jest niewinna i cnocie małżeńskiej wierna.
Ale Siemowit III nie słuchał: przecież wiedział lepiej!
Znękana Anna urodziła w końcu w Rawie kolejnego syna. Otrzymał imię Henryk – typowe dla Piastów śląskich, w ogóle nie używane wśród mazowieckich (bo przecież nie był synem Siemowita III, tylko tej śląskiej gamratki i nie wiadomo kogo!). Teraz Siemowit III nie miał już żadnych oporów w swoim szale zazdrości. Posłał do Rawy oprawców i kazał żonę udusić. Bękarta nakazał oddać na wychowanie wieśniakom. Nieszczęsna Anna ziębicka zginęła, zamordowana z rozkazu męża. Siemowit III zaś postanowił zapomnieć, że miał żonę i najmłodszego syna.
Na szczęście znalazł się ktoś, kto miał sumienie i rozum. Była to Małgorzata, córka Siemowita z pierwszego małżeństwa, dziewczę jeszcze młodziutkie, ale świeżo zamężne. Została właśnie żoną księcia pomorskiego Kazimierza IV Kaźka. Jej mąż, ukochany wnuk Kazimierza Wielkiego, któremu dziadek przed śmiercią próbował zapisać tron polski (testament pod naciskiem wydziedziczonego w nim Ludwika Węgierskiego został unieważniony) władał księstwem słupskim wspólnie z ojcem, a nadto samodzielnie sporymi obszarami na Kujawach i w ziemi dobrzyńskiej jako lennik Polski. Małgorzata nie musiała się przejmować rozszalałym ojcem, jego ręce jej nie sięgały. Zabrała niemowlę z mazowieckiej wsi na swój dwór w Słupsku. Na Pomorzu Henryk był bezpieczny, a siostra zadbała należycie o jego wychowanie. I tam osierocone książątko wzrastało.
W 1377 r. Kazimierz IV Kaźko zginął podczas walk, które wywołał na Kujawach wspomniany na początku książę gniewkowski Władysław Biały. Małgorzata owdowiała, a była nadal bardzo młoda i nie miała nawet dzieci. Wkrótce znalazł się nowy kandydat do jej ręki: Henryk VII z Blizną, syn i następca księcia brzeskiego Ludwika I Sprawiedliwego, trzydziestoparoletni wdowiec z małym synkiem. Małgorzatę czekała daleka droga ze Słupska do dolnośląskiego Brzegu. Zabrała ze sobą niespełna dziesięcioletniego Henryka, ale nie do Brzegu, lecz… do Czerska.
Tam stanęła odważnie przed ojcem i pokazała mu chłopca.
Nie mogło być wątpliwości. Podobieństwo Henryka do Siemowita III było uderzające. Mazowiecki zazdrośnik zdał sobie sprawę, że zamordował swą niewinną, wierną żonę wyłącznie z powodu własnej głupoty. Załamany psychicznie, nie był w stanie cofnąć czasu. Postanowił jednak wszystkie siły poświęcić synowi, którego tak strasznie skrzywdził. Prawdopodobnie nie doczekali pośmiertnego uniewinnienia swej matki dwaj starsi synowie Siemowita III i Anny – nieznany z imienia oraz Stanisław Siemowit, bo obaj zmarli jako chłopcy mniej więcej w roku 1378. Zapewne całe życie przeżyli traktowani przez ojca jako synowie „ladacznicy”, bo działania Siemowita III podjęte po odnalezieniu Henryka wskazują, że Henryk był wtedy już jego trzecim, a nie piątym synem.
Siemowit III nie chciał rozdrabniać swego księstwa i założył, że Henryk zostanie przeznaczony do kariery duchownej. Księstwo mieli odziedziczyć dwaj starsi synowie: Janusz I osiadł w Warszawie, Siemowit IV w nieszczęsnej Rawie Mazowieckiej (Czersk przestawał być w ten sposób stolicą). Targany wyrzutami sumienia Siemowit III zapisał jednak w testamencie, że jeśli Henryk nie zechce być duchownym i zażąda dla siebie dzielnicy, bracia mają mu ją wydzielić ze swoich włości. Póki co szybko załatwił Henrykowi prepozyturę płocką. Trzy lata później, w 1381 r. postanowił uzyskać dla niego również prepozyturę łęczycką. Tu jednak opór stawił mu arcybiskup gnieźnieński Janusz Suchywilk (syn opisywanego w poprzednim odcinku Przecława z Gułtów i siostrzeniec swego poprzednika, Jarosława Bogorii Skotnickiego), który obsadził ją swoim kandydatem. Siemowit III, jak poprzednio szalał z zazdrości, tak teraz dla „odkupienia win” przegiął w drugą stronę: najechał zbrojnie dobra arcybiskupa. Więcej narozrabiać nie zdążył, bo w czerwcu 1381 r. zmarł, do końca życia nie wybaczywszy sobie popełnionej zbrodni.
Henryk rósł teraz pod opieką starszych braci.
W 1390 r. wyjednali dla niego u papieża powołanie na biskupstwo płockie. Henryk miał jednak wątpliwości, co chce czynić: nie miał wciąż wyższych święceń i nie przyjął sakry biskupiej. Zaczął bawić się w dyplomatę. W 1391 r. król Polski, którym był już wtedy Władysław Jagiełło, wysłał młodego księcia z dyskretną misją do swego stryjecznego brata Witolda, sprzymierzonego wtedy z Krzyżakami. Być może miał znaczenie fakt, że jedna z sióstr Witolda, Danuta Anna, była żoną Janusza I, brata Henryka (tak, to właśnie jest mazowiecka para książęca znana z Krzyżaków Henryka Sienkiewicza). Mający nieco ponad 20 lat Henryk spisał się znakomicie. Przeciągnął Witolda na stronę Jagiełły, jak się później okazało, na zawsze.
Zarówno król, jak i sam Witold byli zachwyceni młodym Piastem, a Witold nagrodził go w sposób osobliwy. Henrykowi wpadła w oko na dworze Witolda jego najmłodsza siostra Ryngałła (podobnie jak Danuta, ochrzczona imieniem Anna), słynąca ponoć z urody. Witold bez wahania oddał mu ją za żonę, nie bacząc, że Henryk, choć nie w pełni wyświęcony, jest biskupem! Uszczęśliwiony młodzieniec rzucił się w objęcia Ryngałły, co dało znakomity argument Krzyżakom do oskarżania Litwy o pogaństwo, nieszczerość i łamanie zasad chrześcijaństwa. Ale on sam definitywnie przestał myśleć o biskupstwie.
Ściągnął sobie jednak Henryk na głowę wiele kłopotów.
Krzyżacy znienawidzili go za skuteczną akcję dyplomatyczną, która rozerwała ich sojusz z Witoldem: chcieli go nawet z zemsty porwać z Litwy. Starsi bracia, Janusz I i Siemowit IV zaczęli się obawiać, czy Henryk nie zażąda dla siebie części księstwa. Podejrzenia historyków budziła też ambitna i żądna władzy Ryngałła. I oto zimą 1392/3 r. Henryk mazowiecki nagle zmarł w Łucku, ewidentnie otruty. Nie doczekał potomstwa. Nie zażądał dla siebie księstwa, spoczął w katedrze płockiej, której biskupem być nie chciał. Ryngałła Anna wywędrowała daleko, aż do Mołdawii, gdzie miała jeszcze trzech mężów, hospodarów mołdawskich i wołoskich: dwukrotnie jeszcze owdowiała, a ostatni mąż ją porzucił. Janusz i Siemowit w spokoju władali Mazowszem. Ale dziełem życia Henryka, księcia, którego krótkie życie los prowadził bardzo krętymi drogami, okazał się sojusz Jagiełły z Witoldem.
Czy historia Siemowita III i jego syna Henryka czegoś nie przypomina tym, którzy znają klasyczną literaturę? Ależ tak! To oczywiście Opowieść zimowa Williama Shakespeare’a. 140 lat po mazowieckiej tragedii angielski dramaturg uczynił wydarzenia z Czerska i Rawy Mazowieckiej kanwą jednej ze swych ostatnich sztuk teatralnych. Shakespeare znał historię, którą opisał Janko z Czarnkowa i inni kronikarze, a która z uwagi na swój niesłychany dramatyzm rozniosła się po Europie. I choć głównych bohaterów nazwał Czechami, a akcję przeniósł na… Sycylię, nikt ze znawców angielskiego klasyka nie ma wątpliwości, że Opowieść zimowa jest w istocie opowieścią mazowiecką. Ślady tej historii można znaleźć także w innych dziełach mistrza ze Stratford, jak choćby w Otellu. Tak oto Siemowit III, który był władcą wybitnym, być może najwybitniejszym z książąt mazowieckich, został zapisany w literaturze przede wszystkim jako oszalały, zbrodniczy zazdrośnik. Ale powiedzmy jasno – należało mu się to.