W nawiązaniu do tekstu Pana Sędziego Macieja Strączyńskiego poświęconego Trybunałowi Konstytucyjnemu i osobie Marszałka Józefa Piłsudskiego chciałbym przywołać mało znane dzisiaj fakty.
W marcu 1938 roku rząd przedłożył Sejmowi ustawę o ochronie czci imienia Józefa Piłsudskiego. 7 kwietnia 1938 roku podpisał ją prezydent Ignacy Mościcki.
Przytoczę krótki tekst tego dokumentu:
„Art. 1 Pamięć czynu i zasługi Józefa Piłsudskiego Wskrzesiciela Niepodległości Ojczyzny i Wychowawcy Narodu – po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną opieką prawa.
Art. 2 Kto uwłacza imieniu Józefa Piłsudskiego podlega karze więzienia do lat 5.
Art. 3 Wykonanie ustawy niniejszej porucza się Ministrowi Sprawiedliwości.
Art. 4 Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.” (opublikowana w dniu 13 kwietnia 1938 roku).
Ten akt prawny był finalnym skutkiem sprawy docenta Stanisława Cywińskiego, wywodzącego się z kręgu nauczycieli akademickich Uniwersytetu im. Stefana Batorego. Historycy przypisują mu także tytuł profesorski. Sprawy, a nie procesu, albowiem postępowanie sądowe rozpoczęło się dopiero po dwóch dniach od podpisania ustawy, a mianowicie 9 kwietnia 1938 roku, a przed jej wejściem w życie.
Represji karnych wynikających z punktu 2 nie można było zastosować zgodnie z zasadą lex retro non agit, więc „dopasowano” do tej szczególnej sytuacji art. 152 obowiązującego wówczas kodeksu karnego, przewidującego karę do 3 lat więzienia za lżenie lub wyszydzanie narodu polskiego.
Początek tych wydarzeń był prozaiczny. Z końcem 1937 roku ukazała się propagandowa broszura Melchiora Wańkowicza zatytułowana C.O.P. (Centralny Okręg Przemysłowy). W styczniu następnego roku „Dziennik Wileński” zamieścił recenzję tej publikacji autorstwa Stanisława Cywińskiego. W tekście znalazł się następujący passus:
„Autor zadał kłam słowom pewnego kabotyna, który mówił o Polsce, że jest ona jak obwarzanek; tyle coś warta, co jest po brzegach, a w środku pusta.”. Ustalono, że autorem słów o Polsce zwanej obwarzankiem był sam Józef Piłsudski.
Nakład skonfiskowano, a zdarzenie wyciekło z cenzury do środowisk legionowych. Sprawa trafiła na biurko generała Stefana Dąb-Biernackiego, inspektora armii w Wilnie, który polecił oficerom przybycie do kasyna w mundurach z bronią krótką i szablami, oświadczając, że w sposób skandaliczny została naruszona godność Marszałka. Stanisława Cywińskiego dotkliwie pobito, a biura redakcji zdemolowano. Generał podjął nieudaną próbę osadzenia Cywińskiego w Berezie Kartuskiej. Zostaje on aresztowany podobnie jak i redaktor naczelny gazety Aleksander Zwierzyński. Sam proces toczył się rzekomo ze względów bezpieczeństwa przed Sądem Okręgowym w Warszawie.
Stanisławowi Cywińskiemu zarzucono obelżywe określenie osoby Józefa Piłsudskiego, a Aleksandrowi Zwierzyńskiemu opublikowanie tekstu w „Dzienniku Wileńskim”.
Składowi orzekającemu przewodniczył wiceprezes Sądu – sędzia Przybyłowski, a wotowali mu sędziowie Dyzmański i Danielewicz. Oskarżał prokurator Władysław Żeleński.
Cywińskiego bronili adwokaci Zbigniew Jasiński z Wilna i profesor Stefan Glazer z Warszawy. Redaktora Zwierzyńskiego Leon Nowodworski oraz dwaj wileńscy adwokaci Jan Pieracki i Mieczysław Engel. Zgłoszone wnioski dowodowe przy sprzeciwie prokuratora zostały już na początku procesu oddalone.
Obrona podnosiła nieumyślność działania argumentując przy tym, że art. 152 k.k. dotyczy jedynie i wyłącznie lżenia państwa, a nie osoby fizycznej.
Sąd Najwyższy, aż trudno uwierzyć, aby nie zrobiono tego na doraźny użytek, wydał wyrok zamieszczony pod pozycją 63 urzędowego zbioru orzeczeń z roku 1938 w następującym brzmieniu: „Zniewagę narodu lub Państwa Polskiego popełnić można tylko przez publiczne użycie słów lżących lub wyszydzających naród lub Państwo Polskie, lecz także przez użycie wyrażeń lżących lub wyszydzających pierwszego marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, twórcy i budowniczego Państwa Polskiego”.
Pozorowana praworządność stała się faktem dokonanym.
Stanisława Cywińskiego skazano na karę 3 lat więzienia, natomiast Zwierzyńskiego uniewinniono. Naczelny wódz Sił Zbrojnych Edward Rydz Śmigły oficjalnie zabronił prowadzenia postępowania w sprawie pobicia Cywińskiego, czemu organy ścigania się podporządkowały.
Wyrok został zaskarżony przez obrońców, a w zakresie uniewinnienia przez prokuratora.
Rozprawa odwoławcza w Sądzie Apelacyjnym odbyła się w dniu 2 czerwca 1938 roku. Kompletowi orzekającemu przewodniczył sędzia Stanisław Zaborowski.
Dwóch oskarżonych broniło czternastu adwokatów. Poza już wymienionymi, także Aleksander Mogilnicki, Jan Nowodworski i Stanisław Szurlej z Warszawy. Byli również adwokaci wileńscy i katowiccy. Tak długiej ławy obrończej polskie annały sądowe nigdy nie odnotowały.
Obrońcy solidarnie zrzekli się honorariów. Nie będę przytaczał przebiegu rozprawy odwoławczej i wystąpień adwokackich, mimo, że dysponuję w tej mierze zapisami. Spowodowałoby to przedłużenie tej publikacji. Co istotne jednak obrona powoływała się na dziennikarską publikację Artura Śliwińskiego, który przytoczył w niej słowa Józefa Piłsudskiego „Gdy będzie się szukać prawdy o mnie, to nie szukajcie jej w tym co o mnie napisano.”.
Dokonano dogłębnej analizy tekstu o kabotynie i obwarzanku. Przywoływano, że wedle słownika wyrazów obcych słowo „kabotyn” pochodzi z języka francuskiego (cabotin) i oznacza człowieka, który lubuje się w tanich efektach i używa ich w celu wzbudzenia zainteresowania. Obrońcy stwierdzili, że tak liczny ich udział nie może być uznany w żadnym przypadku za spontaniczną manifestację przeciwko łamaniu praworządności. Adwokat Mieczysław Niedzielski starał się przekonać Sąd, że nie można w żadnym wypadku utożsamiać narodu z jednostką, czemu dawał wyraz sam Marszałek w swoich deklaracjach z 4 i 14 grudnia 1922 roku.
Melchior Wańkowicz ograniczył się jedynie do grzecznego sprostowania, które nic do sprawy nie wniosło. Nie miał odwagi wyjaśnienia wszystkich spornych okoliczności związanych z tą sprawą.
Cywińskiemu złagodzono karę o połowę, utrzymując jednocześnie w mocy rozstrzygnięcie wobec redaktora Zwierzyńskiego. Votum separatum zgłosił członek kompletu orzekającego sędzia Stanisław Rybiński.
Aresztowanie uchylono po pięciu miesiącach po publikacji wyroku, przy przyjęciu kaucji w kwocie 5.000,00 zł, sumy jak na tamte lata bardzo znacznej.
Kasacja wniesiona do Sądu Najwyższego uległa oddaleniu. W toku rozprawy doszło jednak do znamiennego incydentu. Gdy Sąd odrzucił wniosek obrony o zmianę składu, znanego z tendencyjnych rozstrzygnięć, wszyscy obrońcy w tym samym momencie demonstracyjnie opuścili salę rozpraw.
Tak więc casus Stanisława Cywińskiego zainicjował uchwalenie przez Sejm ustawy, która wywołać miała lawinę istnych „procesów czarownic”.
Czego nie czyni się zatem w interesie władzy.
John Emerich Acton brytyjski filozof polityczny żyjący w XIX wieku zasłynął powiedzeniem: „Władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie.”.