Estetyka (gr. aieshetikos dosłownie znaczy „dotyczący poznania zmysłowego, ale także wrażliwy”), to dziedzina z pogranicza filozofii i sztuki zajmująca się pięknem, ale także przeżyciami z nim związanymi. Określa się ją jako teoretyczną, zmierzającą do pozytywnych ocen w myśl obowiązujących pojęć.
Poprzestajemy na słusznym rozwiązaniu zagadnień prawnych,
Gustav Radbruch
ale cieszy nas tylko rozwiązanie eleganckie
Autor motta do tego felietonu uważał, że prawo, które jest tworem najbardziej sztywnym i skostniałym w kulturze także podlega osądowi estetycznemu. System oceny prawa i stan wiedzy o nim nazywamy kulturą prawną społeczeństwa. Wiemy doskonale, że w cieniu każdego przepisu prawnego stoją prawnicy, w socjologii nazywani „ludźmi słowa”.
W 2020 roku nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego ukazała się książka „Piękno przestępstwa. Prolegomena do estetyki sądowej” autorstwa profesora prawa i kryminalistyki Józefa Wójcikiewicza. Ta nie mająca precedensu, nie tylko w polskiej literaturze naukowej pozycja z pogranicza filozofii, prawa, kryminalistyki, kryminologii i mediów proponuje nowatorskie spojrzenie nad utworzoną dyscypliną nauk sądowych jaką jest w tym zakresie estetyka. Jako podstawowe kryterium piękna przestępstwa autor przyjmuje przede wszystkim modus operandi sprawcy, skupiając się na jego osobie, ofierze, miejscu zdarzenia, ale także metaestetyzacji czynu zabronionego w procesie sądowym. Uwzględnia przy tym siedem fundamentalnych „złotych” pytań dla kryminalistyki: co?, gdzie?, kiedy?, jak?, czym?, dlaczego?, kto?
Kryminologia wizualna zwana obecnie Visual criminology wykorzystuje dorobek estetyki, historii sztuki, etnografii, socjologii, a nawet filmu. Autor stoi na stanowisku, że kryminologię estetyczną, czy estetykę kryminologiczną można zakwalifikować jako przejawy estetyki sądowej. Nie jest ona obca medycynie sądowej, gdzie abstrahując od problematyki estetyki zwłok oceniamy obrażenia co do możliwego przyszłego oszpecenia (art. 156 § 1 pkt 2 in fine kodeksu karnego).
Profesor Wójcikiewicz poddaje ocenie estetyki poszczególne profesje prawnicze. Zatrzymam się przy zawodzie adwokata, dla którego filarem jest etyka. Zieleń na naszych togach symbolizuje przyrodę, życie, płodność i w symbolice chrześcijańskiej ten kolor jest postrzegany w jednakowej odległości od błękitu nieba i czerwieni piekła jako barwa neutralna i pośrednicząca. W islamie zieleń jest świętą barwą Proroka i symbolizuje mądrość, zdrowie duchowe i cielesne.
W realizacji naszego powołania dostrzegamy, że wartości estetyczne pojawiają się w końcowych wystąpieniach obrońców w sprawach karnych, które są, a raczej były retorycznymi perełkami. Wystarczy tutaj przywołać takie nazwiska jak Zygmunt Hofmokl-Ostrowski, Stanisław Szurlej, czy Maurycy Axer zwany lwowskim Cicero. Ten poczet znakomitości polskiej palestry trzeba uzupełnić o mecenasa Wilchera, bohatera znanego dramatu psychologicznego Jerzego Szaniawskiego z 1929 roku „Adwokat i róże”, traktującego o tęsknocie do doskonałości. Mecenas zwykł mawiać „tę tęsknotę widzę w tej róży z mojego ogrodu”. Róże i osobę adwokata znajdujemy również u Szekspira w dramacie „Król Henryk VI”, gdzie w części pierwszej w Ogrodzie Templariuszy zrywa on białą różę na znak swych sympatii politycznych.
Oczywistymi przejawami estetyzacji są przedstawienia postaci i zawodu adwokata w malarstwie, rzeźbie i filmie. Przytoczę tu za autorem „Piękna przestępstwa” niderlandzkiego malarza Marinusa van Reymerswaele (ok. 1490 i po 1567), który dwukrotnie malował obraz zatytułowany Adwokaci w swojej kancelarii. Miedzioryt Cornelisa Galle (1576-1650) Trudna droga „dobrej sprawy” do zwycięstwa przedstawia doświadczonych adwokatów oraz, jako ich przeciwieństwo, tych niedoświadczonych wśród podobnie antynomicznie ukazanych sędziów, prokuratorów i świadków. Anthony Walker (1726-1765) rytował akwafortę Wiejski prawnik i jego klienci, która uchodzi za jego najwybitniejsze dzieło: „Adwokat w specjalnym stroju, epatuje [chłopów] umiejętnością biegłego czytania i pisania, a także swoją orientacją wśród tylu papierów prawniczych. Z drugiej strony oczywisty jest bałagan i nonszalancja panujące wokół. Zestawienie tych motywów sugeruje satyryczne odczytanie obrazu jako wizyty prostego człowieka u adwokata o nieokreślonych kompetencjach i umiejętnościach. Temat palestry upodobał również sobie francuski rzeźbiarz i malarz Honoré Daumier (1808-1879), znany skądinąd jako autor kryminalistyczno-politycznej litografii Rue Transnonain, le 15 avril 1834, obrazującej ofiary masakry cywilów, dokonanej przez żołnierzy w czasie rozruchów w Paryżu w kwietniu 1834 roku. Daumier jest też autorem serii 38 litografii zatytułowanej Ludzie sprawiedliwości, publikowanej na łamach „Le Charivari” w latach 1845-1848. Wielokrotnie uwieczniał adwokatów, czasem karykaturalnie, w swych pracach, między innymi: Czytający adwokat, Adwokat z pozwem, Rozmowa trzech adwokatów, Przegraliście wasz proces, to prawda…, czy Dwóch adwokatów śmierci. Dobrą ilustracją mowy obrończej jest jego obraz olejny Przebaczenie, przedstawiający przemawiającego adwokata, patetycznie wskazującego na krucyfiks, wiszący na ścianie za stołem sędziowskim.”
I dalej za profesorem Wójcikiewiczem „Niewątpliwie jednak bardziej w pamięć zapadają filmowe postacie adwokatów, niejednokrotnie mających zresztą swoje pierwowzory w literaturze”. Można tu wymienić oscarową rolę Gregory’ego Pecka jako Atticusa Fincha w filmie Zabić drozda (1962), opartym na książce Harper Lee pod tym samym tytułem (1960). Skoro o literaturze amerykańskiej mowa, nie można nie wspomnieć o książkach Johna Grishama, na przykład Czasie zabijania (1989), zekranizowanej przez Joela Schumachera (1996). Na podstawie powieści Andrew Neidermana reżyser Taylor Hackford nakręcił thriller Adwokat diabła (1997), z Kenau Reevesem jako florydzkim adwokatem Kevinem Lomaxem, który nigdy nie przegrał żadnej sprawy. Jednym z najnowszych przykładów amerykańskiego filmu jest Adwokat (2013), nakręcony przez Ridleya Scotta, z Michaelem Fassbenderem w roli tytułowej.
Kinematografie francuską reprezentuje na przykład Adwokat terroru (2007) Barbeta Schroedera, którego bohaterem jest Jacques Vergès, obrońca „kata Lyonu”, Klausa Barbiego, czy kata Kambodży, Pol Pota.
O obrońcy, który przegrał, gardłową zresztą sprawę, opowiada Krótki film o zabijaniu (1988) Krzysztofa Kieślowskiego z Krzysztofem Globiszem jako mecenasem Piotrem Balickim. Polskiemu widzowi, zwłaszcza prawnikowi, pozostaje w pamięci interesująca rola Jana Frycza jako „makiawelicznego adwokata”, mecenasa Michała Wilczka, w filmie Wiesława Saniewskiego Bezmiar sprawiedliwości (2006). Wart wspomnienia jest także film Sprawa Gorgonowej (1977) Janusza Majewskiego, w którym w postać obrońcy oskarżonej, dr Maurycego Axera, wcielił się znakomicie Aleksander Bardini.
Współscenarzystą Krótkiego filmu o zabijaniu jest Krzysztof Piesiewicz, adwokat. Skłania to do choćby tylko zasygnalizowania kolejnego aspektu przedmiotowej problematyki, a mianowicie adwokata jako twórcy. Nasuwają się tu takie nazwiska jak Karol Bunsch (1898-1987) autor wielu powieści historycznych, Jerzy Edigey, właśc. Korycki (1912-1983), autor licznych powieści kryminalistycznych, oraz Ferdinand von Schirach (1964), niemiecki autor takich bestsellerów jak: Przestępstwo, Wina, Sprawa Colliniego Tabu, czy Terror. Raciborski adwokat, malarz i poeta Jan Michał Struchly niech będzie tu jeszcze jednym reprezentantem licznej grupy palestrantów-twórców.”
Mam pełną świadomość ograniczenia mojego tekstu do kwestii najistotniejszych poruszonych w książce, ale postaram się w formie skrótowej przedstawić tematy szczególnie interesujące czytelnika-prawnika.
Na kartach książki przywołano profesora Stanisław Waltosia i jego pozycję „Teatr w sądzie”, który wyróżnia trzy cechy ceremoniału sądowego: precyzyjnie określony porządek czynności, z góry oznaczone miejsce i czas na wymierzenie sprawiedliwości oraz atrybuty funkcji i godności sędziowskiej, nie zapominając przy tym o budynkach sądowych i rekwizytach jakimi są dowody rzeczowe.
Autor „Piękna przestępstwa” prowadzi nas szlakiem estetyków przestępstwa – Thomasa De Quinceya miłośnika opium i morderstwa, filozofa zbrodniczego markiza Donatiena Alphonse Françoise de Sade, niemieckiego Szekspira Johana Christopha Fridricha von Schillera, wyklętego poety Charlesa Baudelaire, niesocjalizowanego jeżozwierza Sir Leslie Stephena, kryminalnego estety Oscara Wilde, lewicowego estetyka Georga Orwella i znakomitego antropologa Geoffreya Gorera, z przywołaniem u wszystkich wymienionych nie tylko ofiar, a także sprawców ich zgonów. Gorer dostrzegając śmierć naturalną i gwałtowną analizuje jednak procesy związane z konserwacją zwłok, przywołując największe zgromadzenie mumii w klasztorze kapucynów w Palermo na Sycylii. Tam znajdują się zwłoki dwuletniej Rosalii Lombardo, zmarłej w 1920 roku, uznawanej za najpiękniejszą mumię na świecie („La Bella Addormentana”), która wygląda jakby spała.
Byłem w tych kryptach kryjących zmumifikowane szczątki także w postaci szkieletów, ale odbiór pozostawiam każdemu z Państwa w czasie zwiedzania. Dodam wyłącznie od siebie, że na cmentarzu za katakumbami znajduje się grób włoskiego pisarza, autora między innymi „Lamparta” Giuseppe Tomasi di Lampedusse.
Pozostańmy jeszcze przez chwilę przy Geoffreyu Gorerze, twórcy kultowego eseju opublikowanego w 1955 roku, a w Polsce pod koniec lat siedemdziesiątych, a zatytułowanego „Pornografia śmierci”. Gorer zwracał uwagę na powstałe już w XVI wieku teatry anatomiczne w kształcie amfiteatru ze stołem do przeprowadzenia sekcji zwłok pośrodku, gdzie przy akompaniamencie muzycznym dokonywano pokazu autopsji (pierwszy raz w Padwie w 1594 roku, a ostatni 20 listopada 2002 roku we wschodnim Londynie). Nazywano to „Trywializacją ludzkiej śmierci”, lub też „Desakralizacją trupa”. Swoiste teatrum stanowiła także słynna kostnica paryska powstała w 1804 roku na tyłach katedry Notre Dame.
Michael Foucault zwany estetykiem egzystencji ocenia zbrodnię jako zdarzenie wręcz klasowe. Przywołuje osobę Pierra Françoisa Lacenaira, który zamordował za pomocą szewskiego szydła i toporka dwie osoby. Po mowie obrończej powiedział, cytuję: „Panowie, jeden z adwokatów twierdził, że zasługuję na życie: nie, panowie, życie nie jest dla mnie atrakcyjne. Nie jestem stoikiem. Dajcie mi pieniądze i szczęście, i radość życia; zaakceptuję to z waszych rąk, ale życie na galerach byłoby nie do zniesienia. Nie proszę o łaskę. Postąpcie ze mną wedle waszego uznania.”. Ten morderca kumpla spod celi i jego matki był pierwowzorem Raskolnikowa dla Fiodora Dostojewskiego, Victor Hugo wspomina o nim w „Nędznikach”, a Honoré de Balzac pozostawał pod jego dużym wrażeniem.
W rozdziale poświęconym estetyce miejsca zbrodni profesor Wójcikiewicz zwraca ponadto uwagę czytelnika na zabójstwo prezydenta Gabriela Narutowicza w galerii Zachęta i to w dodatku przez artystę malarza Eligiusza Niewiadomskiego, czy prezydenta Abrahama Lincolna w trakcie spektaklu teatralnego. Pozbawił go życia aktor John Wilkes Booth.
Nas prawników zaciekawią zapewne początki medycyny sądowej datowanej od XIX wieku, a także dokonania krakowskiego profesora w tej dziedzinie sprzed blisko 80 laty Leona Wachholza.
W części poświęconej estetyce ofiary Józef Wójcikiewicz cytuje przedstawiciela romantyzmu w literaturze amerykańskiej Edgara Allena Poe, który uważał, że śmierć pięknej kobiety jest bez wątpienia najbardziej poetyckim tematem na świecie. Upozowanie zwłok po zabójstwie profesor omawia na przykładzie seryjnego mordercy kobiet z epoki wiktoriańskiej działającego w Londynie, a zwanego Kubą Rozpruwaczem.
Szczególną uwagę poświęcono krwi w życiu i śmierci człowieka. Autora zainspirował do tych rozważań niemiecki poeta Johann Wolfgang von Goethe ze słynną rozmową Mefistofelesa z Faustem o podpisaniu cyrografu własną krwią. Zabójstwa związane przeważnie ze śladami krwi przez długie dziesięciolecia stanowiły duże wyzwanie dla medyków sądowych, co przyspieszyło kwestię badań DNA. Profesor Józef Wójcikiewicz przypomina sprawę morderstwa „Pięknej Zośki” – Zofii Frontczakówny, ulubionej modelki malarzy, którą to zbrodnię uznano za połączenie sztuki, estetyki i kryminalistyki. Opinie wydawali biegli profesorowie, medycy sądowi Leon Wachholz i Jan Olbrycht, a krew stała się początkiem dla ustalenia przyczyn rozwałkowania zwłok ofiary, której głowy nigdy nie odnaleziono.
Katedra Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego powstała w 1804 roku. W ciągu ponad dwóch stuleci zgromadzono tam fascynująca kolekcję kilkuset eksponatów.
W rozdziale IV zatytułowanym „Determinanty pięknego przestępstwa” (czyli czynniki na nie wpływające) omówiono modus operandi na bazie 14 sprawców przestępstw wśród których przypomniano Wilhelma Voigta bezdomnego i bezrobotnego szewca z Berlina, który nazwany został „kapitanem z Köpenick”. Kupił bowiem w sklepie ze starzyzną używany mundur kapitana armii pruskiej i ze wspólnikami wkroczył do miejscowego ratusza, zaaresztował burmistrza i zarekwirował zawartość miejskiej kasy. Cesarz Wilhelm II rozbawiony tą sytuacja ułaskawił go po połowie kary.
Jego polskim odpowiednikiem był Stanisław Długokęcki, który podając się za wywiadowcę policji politycznej zaaresztował w 1930 roku zawiadowcę stacji Warszawa-Młociny, każąc mu otworzyć kasę pancerną i wydać gotówkę. Nieprzytomny ze strachu kolejarz nie tylko oddał mu 3.000 złotych (w tym czasie kilogram cukru kosztował 1,50 złotego), ale także swoją broń służbową z amunicją.
W tym gronie nie może zabraknąć także oszusta „hrabiego Victora Lustigo”, który podając się za zastępcę dyrektora w Ministerstwie Poczty i Telegrafu, sprzedał w drodze przetargu symbol stolicy Francji – wieżę Eiffla, a następnie przedsiębiorcy branży samochodowej zbył za 25.000 dolarów „rumuńską skrzynkę” do produkcji fałszywych pieniędzy.
Szanowni Czytelnicy. Przeczytacie także o „Don Cooperze”, który w listopadzie 1971 roku zażądał 200 tysięcy dolarów w używanych dwudziesto dolarówkach (ekwiwalent 1.240.000 dolarów w 2018 roku) i na spadochronie wyskoczył z tymi pieniędzmi z lecącego na wysokości 10 tysięcy stóp boeinga 727 z luku bagażowego na spadochronie. Co stało się z banknotami, a także ze sprawcą dowiecie się Państwo z rekomendowanej przeze mnie książki.
O pozostałych ciekawych sprawcach przeczytacie już mili czytelnicy sami. Ja tylko wspomnę o kradzieży obrazu Claude Moneta „Plaża w Pourville” w 2000 roku w Muzeum Narodowym w Poznaniu przez zakochanego w impresjonistach miłośnika sztuki, czy pomysłowym włamywaczu zakładającym kable telefoniczne w budynku w Sopocie, który swym kompanom spuścił na lince butelkę szampana. A może zaciekawi Państwa historia oszusta podającego się za lekarza onkologa, który jako metodę uzdrowienia wskazał pacjentce zbliżenie fizyczne wyłącznie ze sobą, inkasując przy tym kwotę 1.300 złotych.
Kończąc może byt długie rozważania o tej ciekawej pozycji książkowej wspomnę, że profesor Józef Wójcikiewicz opisuje z punktu widzenia metaestetyzacji przestępstwa dwa procesy Orenthala Jamesa Sipmsona, byłego futbolisty i aktora oskarżonego o zabójstwo byłej żony i jej przyjaciela, a także Oscara Leonarda Carlo Pistoriusa, który pozbawił życia Reevę Steenkamp, studentkę prawa, modelkę i działaczkę społeczną.
Obaj oskarżeni to przystojni, bogaci, sportowi celebryci, a ich ofiary, to piękne blondynki, doświadczające mniej lub bardziej brutalnych przejawów przemocy od swoich partnerów. Obie sprawy miały niestety także aspekty rasowe.
Książkę kończy stwierdzenie, że przestępstwo nigdy nie będzie dziełem sztuki, ale może być ono treścią takiego dzieła, a także podlegać ocenie z estetycznego punktu widzenia. Rozważania kończy cytat z „Promethidiona” Cypriana Kamila Norwida, ale jaki i dlaczego, to już pozostawiam przyszłej Państwa lekturze.
Pozwolę sobie na zakończenie odesłać Czytelnika także do ostatniego numeru (53-54) Palestry Świętokrzyskiej z tekstami Kamili Zeidler i Joanny Kamień z Uniwersytetu Gdańskiego na temat estetyki prawa, oraz do wydanej w 1998 roku książki adwokata Romana Łyczywka „Szkice z psychologii sądowej”, poruszającej już wówczas tę tematykę.