Gdy sięgam pamięcią do spraw, które rozstrzygałem, nie przypominam sobie orzeczenia sądu odwoławczego, do którego zgłoszone zostałoby zdanie odrębne. Może wynika to z faktu, że wszystkie rozstrzygnięcia odwoławcze zapadły jednogłośnie. Nikt nie głosował przeciw, więc nie miał powodu zgłaszać zdania odrębnego.
Mogę jednak przypuszczać, że brak zdań odrębnych mógł mieć pewną trywialną przyczynę. Mogło nią być przekonanie, że są inne ważniejsze zadania do wykonania. Czas, który trzeba by poświęcić na uzasadnienie zdania odrębnego, lepiej poświęcić na sprawy we „własnym” referacie. Czy jednak sprawy rozpoznawane w składach wieloosobowych, nawet jeśli nie jesteśmy ich referentami, nie są „naszymi” sprawami? Jest co najmniej kilka powodów, dla których warto tę kwestię przemyśleć.
Po pierwsze, orzekanie w składach wieloosobowych przestało być domeną sądów wyższych instancji. Aktualnie także sędziowie rejonowi (zarówno cywilni, jak i karni) orzekają w składach wieloosobowych, do obu procedur wprowadzono bowiem (w mniejszym lub większym zakresie) instancję poziomą. Ci, którzy dotąd mogli jedynie milcząco wzruszać ramionami, mają teraz szansę – jako sędziowie odwoławczy – współkształtować praktykę sądową. Czy w rezultacie tej zmiany ustawodawczej nastąpi powielenie utartych schematów? Czy też może dojdzie do wypracowania nowych rozwiązań? To nie zależy od ustawodawcy, ale od samych sędziów. Zmiany praktyki nie następują z dnia na dzień, lecz ewolucyjnie. Zdania odrębne mogą jednak siać ziarno pod przyszłe żniwa.
Po drugie, zgłoszenie zdania odrębnego było i jest prawem (a nie obowiązkiem) sędziego. Nieskorzystanie z tego prawa może mieć jednak istotne i przykre skutki. Tylko tytułem przykładu wskażę, że niektórzy sędziowie orzekający w latach 1981-1983 daliby dziś zapewne wiele, by obok ich podpisów pod wyrokami z tego trudnego okresu znalazł się dopisek „votum separatum”. Wobec bezwzględnego zakazu ujawniania przebiegu narady sędziowskiej zgłoszenie zdania odrębnego jest jedyną formą, w jakiej sędzia może zdystansować się od orzeczenia, które podpisuje. Jeśli tego nie robi, liczyć się musi z przyjęciem przez opinię publiczną, że orzeczenie i jego motywy są jego orzeczeniem i jego motywami. A opinia publiczna potrafi być bardzo sroga i pośpieszna w swych osądach.Nie tylko zresztą opinia publiczna.
Po trzecie, zdanie odrębne jest świadectwem dyskusji nad orzeczeniem, faktycznego intelektualnego zaangażowania wszystkich orzekających. Warto mieć świadomość, iż sposób prowadzenia posiedzeń sądowych oraz tajność narady sędziowskiej dają wyśmienite paliwo do snucia teorii o głupocie, stronniczości, czy wręcz korupcji wśród sędziów. Nic tak dobrze nie przekona opinii publicznej, że rozstrzygnięcia sądowe są wynikiem rzetelnej refleksji, jak możliwość zapoznania się z różnymi stanowiskami samych sędziów, wyrażonymi w sposób właściwy dla kulturalnej dyskusji. Co więcej, forma i treść uzasadnienia orzeczenia sądowego jest prawnie zdeterminowana, a skomplikowanie stanowisk stron przekłada się na treść uzasadnienia orzeczenia. Uzasadnienia orzeczeń są dość często – w przyczyn niezawinionych przez ich autorów – zbyt trudne dla przeciętnego odbiorcy. Zdania odrębne są od tych uwarunkowań wolne. W zdaniu odrębnym sędzia może wyłożyć argumenty w sposób swobodniejszy, a przez to bardziej zrozumiały.
Po czwarte, bywają w historii państw i narodów momenty takie, kiedy podkopana zostaje wiarygodność konkretnego sądu lub sądownictwa w ogólności. Wówczas zgłoszenie zdania odrębnego stać się może sposobem obrony wartości leżących u podstaw sądowego wymiaru sprawiedliwości. Sędzia ratując swoją twarz, ratuje piękną ideę.
Przyczyną każdego zdania odrębnego jest rozbieżność w zapatrywaniach (na fakty lub prawo) pomiędzy członkami składu orzekającego. Rozbieżność ta musi być tak silna, że nie daje się jej usunąć w wyniku wzajemnego przekonywania. Zdanie odrębne może być prawidłowo zgłoszone wyłącznie po prawidłowo przeprowadzonej naradzie sędziowskiej, tam bowiem mają znaleźć wyraz i ścierać się poglądy poszczególnych sędziów. Jakie są współcześnie zagrożenia dla samych narad, to już temat na odrębny felieton.